Jarosław Cavour, opolski przedsiębiorca zajmujący się handlem samochodami od blisko 30 lat, mówi, że "rynek dosłownie zamarł".
- Od dwóch tygodni mamy samych sprzedających. I to nie tylko moja obserwacja. Działam w zrzeszeniu komisów samochodowych i wszędzie słyszę to samo: Jarek, telefony zamilkły, nikt nie pyta o oferty - mówi właściciel Auto Salonu Camil.
- Mimo, że koronawirus zaatakował nasz kraj niedawno, wielu biznesmenów już zwija swój interes. W poniedziałek na przykład przyjechał do nas szewc, który prowadził swój warsztat od kilkudziesięciu lat! Myślał, że po słabym styczniu i lutym coś się ruszy, ale niestety nie ruszyło. Mówi, że biznes w tych warunkach jest nieopłacalny i potrzebuje gotówki. Mamy też oferty od dużych firm, które mają po kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset pojazdów i wszystkie chcą sprzedać, bo koronawirus ich dobił - opowiada Jarosław Cavour.
Wspieramy Lokalny Biznes!
Podkreśla, że mimo tego, iż obecny czas wydaje się być dobrym czasem dla skupów aut, to i tę branżę dotknął kryzys.
- Owszem, ludzie sprzedają samochody czasem nawet za bezcen, ale na rynku motoryzacyjnym nie mamy równowagi. Nie będzie jej też za tydzień, dwa czy nawet miesiąc. Do tej pory było tak, jak w kantorach: kupujący równoważyli się ze sprzedającymi. Jeden oddał nam auto, drugi je kupił i interes się kręcił. Teraz nikt, kompletnie nikt nie pyta, nie dzwoni, nie przyjeżdża. Ludzie z dnia na dzień przestali wychodzić, kupować wiele produktów czy usług. A trzeba pamiętać, że najgorsze dopiero przed nami - podsumowuje opolski przedsiębiorca.
Strefa Biznesu: Przedsiębiorców czeka prawdziwa rewolucja z KSeF
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?