Komprachcice. Mężczyzna, który mierzył do policjantów i mieszkańców z pistoletu usłyszał zarzut. Jak się tłumaczył?

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Sceny jak z filmu rozegrały się pod koniec czerwca 2021 r. w Komprachcicach. Mundurowi wykorzystali chwilę nieuwagi i obezwładnili napastnika z bronią przy użyciu paralizatora. Okazało się, że pistolet to atrapa, do złudzenia przypominająca broń ostrą.
Sceny jak z filmu rozegrały się pod koniec czerwca 2021 r. w Komprachcicach. Mundurowi wykorzystali chwilę nieuwagi i obezwładnili napastnika z bronią przy użyciu paralizatora. Okazało się, że pistolet to atrapa, do złudzenia przypominająca broń ostrą. Zdjęcia czytelnika
32-latek nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania, choć mówił o problemach rodzinnych. Przyznał się do winy i wyraził gotowość dobrowolnego poddania się karze.

- Mężczyzna stawił się dziś (5.07) w Komisariacie Policji w Niemodlinie i wykonano z nim czynności procesowe - mówi mł. asp. Agnieszka Nierychła z Komendy Miejskiej Policji w Opolu. - Usłyszał zarzut i przyznał się do winy. Żałuje tego, co się stało i jest mu wstyd. Nie potrafi wyjaśnić, co nim kierowało.

Podejrzany usłyszał zarzut z art. 224 Kodeksu Karnego, który dotyczy przestępstwa wywierania wpływu na czynności urzędowe (grozi za to do 3 lat więzienia). Mężczyzna, używając atrapy broni palnej, próbował zmusić policjantów do zaniechania interwencji.

- 32-latek jest gotów dobrowolnie poddać się karze. Żeby tak mogło się stać, do wniosku musiałby przychylić się prokurator - wyjaśnia mł. asp. Agnieszka Nierychła.

Dramatyczne wydarzenia w Komprachcicach pod Opolem rozegrały się w poniedziałek (28 czerwca) wieczorem. Do jednego z miejscowych sklepów wszedł młody mężczyzna z bronią. Obsługa sklepu sądziła, że to żarty, bo napastnik jest mieszkańcem wioski. 32-latek kazał wyjść ze sklepu jednemu ze świadków i to ten mężczyzna wezwał policję.

Gdy mundurowi pojawili się na miejscu, agresor wyszedł na zewnątrz, obrzucił policjantów wyzwiskami i zaczął mierzyć do nich z broni. Nie reagował na polecenia, by odłożył pistolet.

- Próbował zatrzymywać samochody, być może liczył na to, że uda mu się w ten sposób uciec. Wyglądał na zdezorientowanego. Raz mierzył w stronę funkcjonariuszy, później znowu w ludzi, którzy byli w rejonie sklepu – mówił w rozmowie z "nto" pan Marek, który był na miejscu w chwili zdarzenia.

W końcu mundurowi wykorzystali chwilę nieuwagi napastnika i obezwładnili go przy użyciu paralizatora. Okazało się, że jego pistolet był atrapą, do złudzenia przypominającą policyjnego walthera.

Świadkowie relacjonowali, że sytuacja wyglądała tak, jakby mężczyzna chciał sprowokować policjantów do oddania strzału w swoim kierunku. Podejrzany podczas czynności procesowych temu zaprzeczył. Zajście tłumaczył m.in. problemami rodzinnymi.

Napastnik to 32-letni mieszkaniec Komprachcic. Dotąd uchodził za osobę spokojną. Mężczyzna był cywilnym wartownikiem w jednej z jednostek wojskowych i z racji wykonywanego zawodu miał pozwolenie na broń, ale broni nie posiadał. Tuż po zdarzeniu pozwolenie zostało mu odebrane, więc do pracy, która wymagałaby pozwolenia na broń raczej nie wróci.

Wobec mężczyzny nie zastosowano żadnego środka zapobiegawczego. Policja tłumaczyła to tym, że 32-latek ma stałe miejsce pobytu, nie był wcześniej karany, więc nie było potrzeby, by wnioskować o tymczasowy areszt czy policyjny dozór. Z opinii psychiatrycznej wynika, że podejrzany nie ma zaburzeń psychicznych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska