Konflikt w namysłowskiej lewicy

fot. Sławomir Mielnik
Grzegorz Kubat: - Jak ktoś chce mnie krytykować, to niech najpierw pokaże, co zrobił dla gminy, powiatu i regionu.
Grzegorz Kubat: - Jak ktoś chce mnie krytykować, to niech najpierw pokaże, co zrobił dla gminy, powiatu i regionu. fot. Sławomir Mielnik
Grzegorz Kubat, jeden z opolskich szyldów SLD, rzuca legitymację partyjną. To efekt konfliktu z liderem namysłowskiej lewicy Andrzejem Spórem.

- Przyjaciele pokłócili się o stanowiska - komentują w Namysłowie.
Dla Kubata sprawa jest jasna. Poszło o to, czy namysłowska lewica powinna zrezygnować z koalicji, jaką ma w powiecie i gminie ze Wspólnotą Obywatelską oraz PSL-em. Dla Spóra rzecz idzie o coś więcej niż tylko o władzę. Koalicyjny burmistrz z PSL, Krzysztof Kuchczyński, z dnia na dzień zwolnił go z funkcji prezesa spółki komunalnej. To policzek wymierzony w twarz asa lewicy, za jakiego uważany jest Spór.

- W końcu Andrzej ustawiał najważniejszych ludzi w regionie, jak SLD było przy władzy - uważa jeden z działaczy organizacji powiatowej z Domaszowic. - W ten sposób udało mu się wypromować Grzegorza, który teraz zajmuje się własną karierą. Nie wstawił się za Andrzejem, bo poleciałby z funkcji wiceburmistrza Namysłowa. Spór i tak nie mógł przeżyć, że dano mu tylko prezesurę w jakiejś podrzędnej spółce komunalnej, a nie eksponowany urząd w powiecie czy gminie. Zaś PSL-owcy od początku czekali tylko na okazję, by go usunąć w cień.
Świeża krew z powiatu

Kubat zrobił błyskawiczną karierę, kiedy Sojusz rozdawał karty w samorządzie województwa. Świeża krew z powiatu, jak mówiono o nim na opolskich salonach, szybko zaczęła procentować. Kiedy poprzedniczka Kubata na stanowisku marszałka, Ewa O., po aferach korupcyjnych zrezygnowała z funkcji, było wiadomo, iż to właśnie on zasiądzie na najważniejszym fotelu samorządowym w regionie. Do dzisiaj lewicowcy pamiętają, jak Spór jeździł po opolskich posłach, by załatwić posadę Kubatowi. Nie było to trudne, bo ten ostatni sprawował już funkcję członka zarządu województwa. A Spór miał posłuch wśród decydentów Sojuszu.

- Czułem się promotorem Grzegorza - szczerze przyznaje dzisiaj Spór. - Czy dzisiaj mam żal za to, że nie wstawił się za mną, jak zwalniał mnie z pracy pan Kuchczyński? Naprawdę nie. Po prostu chciałem tylko, by nasza organizacja zachowała twarz. Nikomu nie kazałem umierać za swoją osobę. Trzeba jednak było wyraźnie pokazać, że lewica nie da się rozstawiać po kątach. A nasi działacze zajmujący stanowiska w gminie i powiecie namysłowskim zwyczajnie się przestraszyli, kiedy ja poleciałem z funkcji.

W samym Namysłowie ludzie już położyli krzyżyk na przyjaźni dwóch asów lewicy. Twierdzą, że obaj panowie padli ofiarą własnej naiwności w gwarancje koalicyjne, jakie dawali im działacze PSL i Wspólnoty Obywatelskiej.

- Wiadomo było, że "zieloni" zechcą rozrobić lewicowców w połowie kadencji. Wszystko po to, by pozbyć się konkurencji, bo nasi to wciąż druga co do wielkości siła w powiecie - uważa jeden z byłych prominentnych działaczy SLD. - Taka sama sytuacja miała miejsce siedem lat temu, kiedy w gminie mieliśmy koalicję z PSL-em. Również poszło o stanowiska. Skończyło się tym samym. Sojusz podzielił się na tych, co nie mają stanowisk i rezygnują z koalicji, oraz takich, którzy dla zachowania funkcji zostaną przy władzy.

Spór mi nie pomagał
Dla Krzysztofa Kuchczyńskiego, burmistrza Namysłowa, sprawa jest bardzo prosta. Wielokrotnie podkreślał, że ze Spórem rozstał się nie z przyczyn ideologicznych, tylko praktycznych.

- Nie zgadzaliśmy się co do wizji prowadzenia spółki komunalnej. Koalicja z Sojuszem to zupełnie inna sprawa. Przecież nadal ona jest i codziennie pracujemy z ludźmi lewicy - mówił tuż po odwołaniu Spóra z funkcji. - Mieszanie w to rozgrywek partyjnych uważam za - delikatnie mówiąc - niedorzeczne.
Grzegorz Kubat stanowczo odcina się od głosów krytycznych wobec swojej osoby. Twierdzi, że od 30 lat jest w polityce samorządowej i nie pozwoli na szarganie dobrego imienia.

- Jeśli ktoś chce mnie krytykować, to niech najpierw pokaże, co zrobił dla regionu, gminy czy powiatu, a potem możemy dyskutować - mówi były marszałek. - Nikt, a zwłaszcza Andrzej Spór, nie pomagał mi w osiągnięciu funkcji w zarządzie województwa. Zanim zostałem członkiem władz regionu, a potem marszałkiem, przechodziłem żmudne sita partyjne. Proszę pamiętać, że to był trudny czas na rządzenie Opolszczyzną. Z jednej strony trzeba było dbać o przygotowania do wejścia do Unii, z drugiej zabiegać o przyspieszenie gospodarcze regionu.
Jednocześnie mieliśmy naszych kolegów partyjnych z ich aferami korupcyjnymi. Przecież to ja byłem jednym z tych ludzi, którzy musieli przepraszać za te grzechy naszych byłych już wtedy działaczy i odbudowywać nasz wizerunek. A decyzję o zwolnieniu Andrzeja podjął właściciel firmy, czyli reprezentujący interesy gminy burmistrz, trzeba nad tym dyskutować. Ale uważam, że nie jest to powód do zrywania koalicji. Za chwilę nasi wyborcy zapytają nas, co zrobiliśmy przez te dwa lata. A my będziemy mogli się tylko pochwalić kłótniami i rozróbami politycznymi. Ja w tym na pewno nie będę uczestniczyć.

Kubat już rozpoczął tworzenie własnej organizacji samorządowej o zabarwieniu lewicowym. Po rozłamie w namysłowskim SLD musi mieć zaplecze. Podobno w przyszłości ma zasilić nowy ogólnopolski ruch po lewej stronie sceny politycznej, jaki tworzą Włodzimierz Cimoszewicz z Aleksandrem Kwaśniewskim. Mają do niego trafić wszyscy ci, którzy nie zgadzają się z decyzją wyjścia z koalicji w Namysłowie. Jest wśród nich m.in. Jan Dróżdż, wiceprzewodniczący rady miejskiej i szef miejski Sojuszu.

- W naszym sporze nie chodzi o stanowiska - Dróżdż odpiera ataki swoich kolegów z Sojuszu. - Po prostu mamy inny pogląd na kształt polityki samorządowej w gminie i w powiecie. Podobne sytuacje przerabialiśmy już kilka lat temu i skończyło się fatalnym wynikiem wyborczym dla lewicy. Dlatego my na pewno nigdzie się z koalicji nie ruszamy.

Mają Kubatowi za złe
Ale lewicowcy wciąż mają za złe Kubatowi, że nie wstawił się za Spórem. Twierdzą, że bał się o swoje stanowisko. Poseł Tomasz Garbowski, szef lewicy na Opolszczyźnie, przyznaje, że jest zdumiony postawą byłego marszałka. Tym bardziej, iż, jak podkreśla, to Spór "wychodził" stanowisko dla Kubata.

- Mieliśmy zebranie w Namysłowie i prawdę mówiąc, pan Kubat nie przedstawił żadnych poważnych argumentów za tym, by zostać w koalicji z PSL-em i Wspólnotą Obywatelską. Nie może być tak, że działacze tamtych organizacji po prostu rozstawiają nas po kątach, a my będziemy się temu przyglądać - mówi poseł. - Trudno mi w tej chwili oceniać, czy z perspektywy czasu i tego, co się dzieje, zrobiliśmy błąd, wyznaczając Grzegorza na marszałka. Przykro mi, że okazał się nielojalny wobec swojej formacji.

Garbowski twierdzi również, że nie martwi się o "dywersję", jaką Kubat zapowiada na lewicy w Namysłowie.

- Jego decyzję ocenią wyborcy - podsumowuje.
- Na pewno nie będą mnie oceniać moi koledzy. A jeśli idzie o wyborców, to przecież podejmując walkę w wyborach, zobowiązaliśmy się do pracy na rzecz samorządu - odpiera Kubat.

Na razie Spór i Kubat wzajemnie się unikają. Oficjalnie oczywiście nadal podają sobie ręce, ale już nie ma ciągłych telefonów, uzgadniania stanowisk oraz popołudniowych spotkań towarzyskich. O rozłamie mówią:

- Nie ma czegoś takiego, bo organizacja powiatowa SLD liczy 300 członków. Kiedy Grzesiek odejdzie z dwiema czy trzema osobami, to naprawdę nic się nie stanie - ocenia Spór.

Kubat ripostuje, że działaczy niezadowolonych z próby doprowadzenia do konfliktu ze współkoalicjantem jest znacznie więcej.

- Czas pokaże, kto ma rację. Ja zawsze będę już człowiekiem lewej strony polityki - mówi Kubat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska