Konflikt w Pogoni Prudnik. Policja stawia zarzuty działaczom, prokuratura umarza sprawę

fot. Archiwum
Takiego zgrzytu między prudnicką policją a prokuraturą nie było od dawna. Policja stawia zarzuty działaczom sportowym, a prokurator umarza sprawę.

Chodzi o 5 czy 6 faktur na ok. 20 tys. zł. Prokurator Sławomir Kujawa rozkłada ręce: - Oszustwa w sądzie nie udałoby się wykazać. Burmistrz Prudnika Franciszek Fejdych: - Nie rozumiem prokuratora. Policjanci nabrali wody w usta. Za to miasto plotkuje. Liczący pół wieku tradycji Klub Sportowy "Pogoń" to wizytówka Prudnika i symbol lokalnego patriotyzmu. Mecze koszykarskie w niewielkiej miejscowości zawsze były ważnym wydarzeniem, w najlepszych latach do hali przychodziło nawet 2 tysiące ludzi. Z Pogonią trzeba się tu liczyć.

Stowarzyszenie sportowe korzysta od lat z dotacji gminy na działalność sportową. Dotacje mają charakter celowy. Miasto zawiera umowę z klubem, wskazuje dokładnie, na co pieniądze można wydać, a po ustalonym okresie domaga się rozliczenia i sprawdza wydatki. W 2008 roku Pogoń dostała dodatkową dotację, w sumie 70 tys. zł z urzędu marszałkowskiego.

W styczniu 2009 roku zarząd klubu wysłał do urzędu marszałkowskiego rozliczenie wydatków. Coś w nim się nie zgadzało, więc w maju urzędnicy marszałka poprosili o jego uzupełnienie. Dostali poprawkę i papiery trafiły do szafy. Pewnie tkwiłyby w niej spokojnie do dzisiaj, gdyby nie to, że Komenda Powiatowa Policji w Prudniku zaczęła śledztwo w sprawie Pogoni. Jakie były powody jego podjęcia, nie wiadomo. Wiadomo tylko, że ani urząd gminy, ani urząd marszałkowski nie skarżyły się na klub.

Gdzie są te pieniądze?

Policjanci zabrali dokumentację z klubu, rozliczenia z obu urzędów i przekazali je do sprawdzenia biegłemu sądowemu do spraw księgowości. Biegły szybko ustalił, że rozliczając wydatki za rok 2008, przedstawiciele klubu wpisali kilka tych samych faktur najpierw do sprawozdania finansowego dla urzędu gminy. A potem ponownie umieścili je w rozliczeniu dla marszałka.

Poinformowali marszałka, że jego dotacja została przeznaczona na konkretny cel, gdy faktycznie wydano ją na coś zupełnie innego. Na co faktycznie? Tego ani biegłemu, ani policjantom nie udało się już ustalić. Dysponując opinią biegłego, policja postawiła zarzuty ówczesnemu wiceprezesowi Pogoni Sławomirowi Ś. oraz członkowi zarządu klubu i jednocześnie jego etatowemu dyrektorowi Piotrowi K., że poświadczyli nieprawdę w dokumentach finansowych, przy czym działali w tej sprawie wspólnie, świadomie i z premedytacją. To ich podpisy znalazły się bowiem na sprawozdaniach.

(fot. fot. Archiwum )

- Ja się w klubie nie zajmowałem księgowością - tłumaczy się dziś Piotr K. Obecnie jest już byłym działaczem. Od czerwca stracił stanowisko w zarządzie i posadę w klubie. - Nie brałem udziału w przygotowaniu sprawozdania finansowego dla urzędu marszałkowskiego. Sławek przyniósł mi je tylko do podpisania.

Podpisałem bez sprawdzania, bo mieliśmy do siebie zaufanie. Byłem pracownikiem klubu, jak miałem sprawdzać swojego przełożonego? A Sławek się po prostu pomylił, bo przygotowywał sprawozdanie w pośpiechu, gdyż urząd żądał jakichś uzupełnień. 18 lat działałem w Pogoni. Złotówki dla siebie nie wziąłem, bo nawet nie było skąd wziąć. Niejednokrotnie dołożyłem ze swoich pieniędzy do sportu. Tymczasem policjanci sugerowali, że sobie te pieniądze przywłaszczyłem.

Sławomir Ś. z dziennikarzem nie chce się spotkać. Przez dwie osoby proszę go o rozmowę, bo jego telefon nie odpowiada. Przekazuje wiadomość, że jest chory. W trakcie śledztwa były wiceprezes Ś., któremu już przedstawiono zarzut, potwierdził policjantom, że faktycznie sam przygotował uzupełnioną wersję sprawozdania dla marszałka.

Znalazły się w niej "podwójne" faktury. Pomylił się. Robił to w pośpiechu, na dodatek nie miał ewidencji wydatków pieniędzy przeznaczonych w dotacjach. Nieświadomie wpisał wydatki, jakie wcześniej rozliczono z burmistrzem.
- Brak dowodów wskazujących na celowe i świadome działanie - napisał prokurator Sławomir Kujawa, uzasadniając swoje postanowienie o umorzeniu dochodzenia.

- To był wynik bałaganu, braku gospodarki finansowej w klubie - komentuje dziś prok. Kujawa. - Nikt w ówczesnym zarządzie nie miał wykształcenia ekonomicznego. Nic nie wskazuje jednak na to, że te pieniądze sprzeniewierzono.
Decyzja prokuratora kończąca śledztwo jest już prawomocna. Odwołać się od niej mogły tylko urzędy; gminny i marszałkowski. Nikt jej nie zakwestionował.

- To kuriozum, bo stwierdzono winę, ale śledztwo umorzono. Myślałem, że w śledztwie uda się przynajmniej ustalić, na co poszły te pieniądze - dziwi się burmistrz Franciszek Fejdych. - Nie odwoły-waliśmy się od decyzji prokuratora, bo to nie my zaczęliśmy sprawę. Nasze rozliczenia są w porządku.

Koszykarze muszą oddać!

Miejscy urzędnicy dwukrotnie - w sierpniu 2008 i w lutym 2009 roku - skontrolowali dotację dla Pogoni. Nie mają sobie nic do zarzucenia. Faktury wydatków opłaconych za miejskie pieniądze zostały opieczętowane przez urząd. To w urzędzie marszałkowskim nikt nie domagał się dołączenia faktur do sprawozdania. Nikt nie potwierdzał na nich odbioru, żeby uniemożliwić podwójne wykorzystanie.

- Nasze procedury nie wymagają przedstawiania faktur, ale domagamy się bardzo szczegółowych rozliczeń - tłumaczy Jolanta Kawecka, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Opolskiego. - Umorzenie śledztwa nie spowoduje zaniechania naszych roszczeń o zwrot źle rozliczonej dotacji. Klub musi zwrócić 19,4 tys. zł. Decyzja o zwrocie jest ostateczna.

- Wysłaliśmy do urzędu marszałkowskiego wszystkie wymagane dokumenty i wyjaśnienia, jakich żądali po kontroli w sierpniu - mówi Dariusz Lis, nowy prezes KS "Pogoń" Prudnik. - Miałem nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Ale jeśli trzeba spłacić, to oddamy. Przeżyliśmy już gorsze rzeczy.

W lutym tego roku do starego zarządu dokooptowano dwie nowe osoby: Dariusza Lisa - przedstawiciela młodzieżowego "Smyka" - oraz delegata drużyny Tomasza Michalaka. W czerwcu, na kolejnym walnym zebraniu wyborczym, z zarządu odeszło kilku starych działaczy.

- Z ZUS-em, urzędem skarbowym rozliczamy się teraz terminowo. Rozliczenia dotacji dla urzędu miasta przedstawiliśmy nawet z wyprzedzeniem - mówi prezes Dariusz Lis. - Obecnie wszystko jest robione skrupulatnie, dokładnie i nie budzi zastrzeżeń. - Nowy zarząd podchodzi do rozliczeń finansowych rzetelnie - po-twierdza burmistrz Fejdych. - Ostatnim razem nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń do sprawozdań.

Zarząd klubu przejął po poprzednikach 163 tys. długów. Do lipca udało się im spłacić 93 tysiące. Wprowadzono ostre oszczędności. Zwolniono etatowego dyrektora. Zamiast etatowej księgowej jest nowa, na tańszym kontrakcie, ale za to z uprawnieniami rewidenta. Pogoń zrezygnowała z zawodników spoza województwa, odpadło płacenie za ich wynajmowane mieszkania.

Wszyscy koszykarze zgodzili się przejść na umowy-zlecenia, co dla klubu też jest tańsze. Ograniczono wydatki na wyjazdy sportowe. Na kolejnym walnym zebraniu w lipcu członkowie zmienili statut, wprowadzając wpłaty członkowskie na rzecz klubu. Minimum 5 złotych miesięcznie. Część starych należności czynszowych wobec miasta została umorzona przez burmistrza i radę miejską.

- Jestem optymistą. Moim zdaniem w przyszłym roku klub finansowo wyjdzie na prostą - przekonuje prezes Dariusz Lis. - Nie chcę oceniać moich poprzedników. Wolę jednać ludzi dla sportu, a nie tworzyć jakieś konflikty. Obawiam się tylko, że ta sprawa i artykuł w gazecie może zepsuć dobrą opinię klubu, na jakiej nam bardzo zależy. Nie chcemy odstraszyć potencjalnych sponsorów.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska