Koniec procesu profesora oskarżonego o gwałty. Czy oskarżenie dowiodło winy?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zarzuty robiły wrażenie: trzy gwałty, cztery próby gwałtu, psychiczne znęcanie się nad jedną ze studentek, uzależnianie zaliczenia przedmiotów studentkom od „spotkań o charakterze seksualnym”, wyjścia na drinka czy do teatru
Zarzuty robiły wrażenie: trzy gwałty, cztery próby gwałtu, psychiczne znęcanie się nad jedną ze studentek, uzależnianie zaliczenia przedmiotów studentkom od „spotkań o charakterze seksualnym”, wyjścia na drinka czy do teatru Piotr Krzyżanowski
Skończył się proces profesora Piotra Ż. Naukowiec i były wojewódzki radny SLD stanął przed sądem pod zarzutem gwałtów, prób gwałtu i uzależnianie zaliczenia przedmiotów studentkom "od spotkań o charakterze seksualnym". Wyrok poznamy 9 maja, przeszło pięć lat po zatrzymaniu i postawieniu zarzutów oskarżonemu dziś profesorowi.

Proces był tajny do samego końca. Wiadomo jedynie, że oskarżenie zażądało 8 lat więzienia. Obrona wykazywała, że oskarżenie winy nie udowodniło. Rzekomo niektóre z pokrzywdzonych osób miały się wycofywać na rozprawie z tego co zeznawały w śledztwie. Miały nawet padać zarzuty manipulowania treścią zeznań przez przesłuchujących policjantów. Niezależnie od tego jak sąd oceni dowody, to nie będzie koniec sprawy. Będą apelacje, a może i kasacje do Sądu Najwyższego.

Zarzutów jest 29. Najważniejszy i najpoważniejszy to udział w gwałcie zbiorowym. Na lawie oskarżonych zasiada drugi mężczyzna. Zdaniem oskarżenia uczestnik owego gwałtu. Ale ten zarzut od początku budził wątpliwości. Kiedy w 2013 roku – jeszcze w śledztwie - prokuratura chciała aresztować profesora, ale sądy dwóch instancji ten zarzut uznały za słabo udowodniony.

Ale w śledztwie policjanci dotarli do innych osób, których relacje były bardzo podobne i bardzo obciążały profesora. Zarzuty robiły wrażenie: trzy gwałty, cztery próby gwałtu, psychiczne znęcanie się nad jedną ze studentek, uzależnianie zaliczenia przedmiotów studentkom od „spotkań o charakterze seksualnym”, wyjścia na drinka czy do teatru.

Zeznania obciążające składały studentki, które się nie znały choćby dlatego, ze studiowały w różnych latach. I to z dwóch różnych uczelni – Uniwersytetu Wrocławskiego i szkoły wyższej w Lesznie, gdzie też zajęcia prowadził Piotr Ż. To dla prokuratury ważny argument. Bo ciężko sobie wyobrazić uzgadnianie fałszywych zeznań przez nieznające się osoby.

Ale w sądzie – jak się dowiadujemy – przynajmniej część tych opowieści miała zostać odwołana. Pojawiają się nawet informacje, że co najmniej jedna kobieta, zaprzeczała by zeznawała tak jak zostało to zaprotokołowane. Profesor nigdy do żadnego zarzutu się nie przyznał. Od początku mówił o manipulacjach policji, a nawet tajnych służb. O tym, jakby funkcjonariusze zapowiadali, że go zniszczą.

Wyrok w tej sprawie poznamy w przyszłym tygodniu. Jego ogłoszenie będzie jawne. Choć sąd będzie mógł – jeśli uzna taką konieczność – utajnić jego uzasadnienie.

Dodajmy, że proces w tej sprawie to nie jedyne kłopoty profesora Ż. z organami ścigania. W lutym usłyszał zarzut wręczenia łapówki lekarzowi z wrocławskiego Dolmedu. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Koniec procesu profesora oskarżonego o gwałty. Czy oskarżenie dowiodło winy? - Gazeta Wrocławska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska