MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koniec świata w Groszowicach

Jan
Oliwia Wiecheć wybudowała przy wejściu do swojej piwnicy małe wały.
Oliwia Wiecheć wybudowała przy wejściu do swojej piwnicy małe wały.
Pękający tynk, zarośnięte chwastami podwórko, niemalowane klatki schodowe i wylewające szambo. W takim otoczeniu żyje kilkudziesięciu opolan.

O problemach mieszkańców ulicy Jaronia z opolskiej dzielnicy Groszowice pisaliśmy już wielokrotnie. W pięciu blokach, które kiedyś były własnością cementowni mieszka około 90 rodzin. Mieszkańcy nie mają łatwego życia, a ich bloki wyglądają jak z minionej epoki. Okazuje się, że cztery kilometry jakie dzielą Groszowice od centrum miasta to olbrzymia odległość.
Do tej pory bloki nie są podłączone do kanalizacji. Kilkaset osób musi korzystać z szamba. Szambo wylewa średnio raz w tygodniu, w sobotę lub niedzielę.
- Beczkowóz przyjeżdża trzy, cztery razy dziennie, a i tak szambo wylewa. Już nie wiemy, co mamy robić - mówi Tadeusz Wiecheć, mieszkaniec bloku.
Najgorzej jest zaraz po deszczu. Wtedy zawartość szamba wlewa się do piwnic. Potem już wszystko nadaje się do wyrzucenia. Mieszkańcy na progach swoich komórek sypią małe wały z piasku.
- Ostatnio musiałam wyrzucić ziemniaki. Tu się kiedyś dobrze mieszkało, a teraz to jest koszmar - mówi żona pana Tadeusza.
Szambo to nie wszystko. Po ostatnich wiosennych opadach z elewacji budynków zaczął odpadać tynk. Remontu wymagają kominy i klatki schodowe. Oprócz tego plac zabaw dla dzieci porasta dawno nie koszona trawa.
- Trawę skosimy w ciągu najbliższych kilku dni - mówi Jolanta Kowalska z Feromy, administratora osiedla.
Wiele problemów rozwiązałoby podłączenie osiedla do sieci kanalizacyjnej. Na to jednak trzeba będzie jeszcze poczekać. Budowa sieci w Groszowicach ma zostać sfinansowana z unijnego funduszu SAPARD i prawdopodobnie rozpocznie się w przyszłym roku.

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska