Boleśnie przekonał się o tym pan Jan, który niedawno chciał złożyć wniosek o wykup. Liczył na obecne ulgi, bo maksymalnie wynoszą one 90 procent, a po zmianie przepisów spadną do 60 proc. wartości lokalu.
Myślał również, że - tak jak obiecywali urzędnicy ratusza - na wykup ma czas do końca roku. Taka data znalazła się w uchwale rady miasta. - Niestety są też inne terminy, których nie jestem już w stanie dotrzymać, szkoda, że nikt wcześniej o nich nie informował - opowiada opolanin.
W praktyce jeśli ktoś nie złożył wniosku o wykup w listopadzie, to nie ma szans, aby wymagane czynności były dochowane. Wprawdzie tzw. protokół uzgodnień można podpisać nawet 30 grudnia, ale wcześniej musi być dokonana wycena, a oferta sprzedaży musi być upubliczniona na tablicy ogłoszeń.
- Nie mam żalu do urzędników, ale do władz miasta, które wprowadziły takie rozwiązania i nie poinformowały o nich opolan - komentuje pan Jan, który na nowych zasadach mieszkania nie wykupi.
Agnieszka Radlak, naczelnik wydziału gospodarki nieruchomościami w Urzędzie Miasta Opola, przyznaje, że terminy są problemem, ale jednocześnie przekonuje, że informacja o nich była dostępna.
- Każdy, kto się do nas zgłosił, był informowany o datach granicznych. Stosujemy się do przepisów, które wprowadziła nie tylko uchwała, ale wcześniej ustawa - podkreśla Radlak.
Naczelnik nie widzi możliwości szybkiej zmiany prawa, tak by bardziej sprzyjało opolanom, którzy chcą wykupić mieszkania na starych zasadach. Nie ma już na to czasu. Radlak podkreśla też, że wiele osób złożyło wnioski w odpowiednim terminie.
Sprzedano już 188 mieszkań, a ponad 30 jest przed podpisaniem aktu notarialnego. Boomu na wykup jednak nie ma.
- Osiągniemy poziom sprzedaży z 2013 roku - szacuje Radlak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
