Konserwator zabytków wstrzymał niszczenie zabytkowego parowozu w Nysie

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Policja z Nysy sprawdza okoliczności w jakich doszło do demontażu i złomowania części zabytkowej lokomotywy. Parowóz z 1944 roku został bezpowrotnie zniszczony.
Policja z Nysy sprawdza okoliczności w jakich doszło do demontażu i złomowania części zabytkowej lokomotywy. Parowóz z 1944 roku został bezpowrotnie zniszczony. Krzysztof Strauchmann
Firma kupująca zabytek od PKP wiedziała, że jest wpisany do rejestru zabytków i zobowiązała się go zachować. Sprawę wyjaśnia policja.

W piątek ekipa mechaników zaczęła ciąć i rozbierać starą, zabytkową lokomotywę Ty 2 - 1176 z 1944 roku. Dwie stare lokomotywy stoją kilkadziesiąt metrów od peronów. Wszystko działo się na oczach podróżnych. Ktoś z miłośników kolejnictwa zawiadomił konserwatora zabytków.

- Wydaliśmy właścicielowi parowozów natychmiastową decyzję wstrzymania prac, które są wykonywane bez porozumienia z konserwatorem zabytków. Zawiadomiliśmy także policję - mówi Iwona Solisz, wojewódzki konserwator zabytków.

Obie lokomotywy z Nysy (także Ty2 - 140 z 1942 roku) od czterech lat są wpisane do rejestru zabytków. Ich poprzedni właściciel - PKP SA - wystawił je na przetarg, razem z 22 innymi sztukami starego i zabytkowego taboru. Starocie z Nysy kupiła firma zajmująca się handlem złomem.

- Naszą intencją było znalezienie nowego właściciela, który zadba o tabor tak, aby mógł być wizytówką historii kolejnictwa - mówi Bartłomiej Sarna, rzecznik prasowy PKP SA. - W pierwszym przetargu ograniczyliśmy grono uczestników tylko do muzeów, skansenów, fundacji i samorządów. W drugim przetargu katalog nabywców został rozszerzony, ale nabywca musiał zobowiązać się do zachowania zabytkowego przedmiotu.

Firma z Wąbrzeźna specjalnie się tym warunkiem nie przejęła. W sądzie jej szef pewnie zostanie ukarany grzywną kilkuset złotych. PKP wystawiło lokomotywy na sprzedaż z ceną wywoławczą ok. 13 tys. zł. Tymczasem - jak szacuje Łukasz Romaniecki, prezes Stowarzyszenia Miłośników Kolei w Jaworznie Śląskiej, ważące 100 ton lokomotywy na złomie są warte dwa razy więcej.

- Takie ceny sprzedaży dla skansenów czy stowarzyszeń są zaporowe. Przecież musimy też opłacić duże koszty transportu - komentuje Romaniecki. - Gdyby sprzedano nam te lokomotywy za przysłowiową złotówkę, to spróbowalibyśmy je uratować. Niestety, dla PKP to jest tylko mienie zbędne, które stara się spieniężyć, nie dbając o własną tradycję i historię.

- Nie mamy możliwości prawnych, żeby to przekazać do skansenu nieodpłatnie - mówi Bartłomiej Sarna.

Właściciel lokomotyw zapowiedział, że teraz wystąpi o zgodę na ich złomowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska