Konsultantem wojewódzkim jest Pan od trzech dni, ale bolączki swojej dyscypliny – jako wieloletni pracownik szpitala specjalistycznego - zna Pan od podszewki. Co, w Pana ocenie, wymaga natychmiastowej poprawy?
Demografia, bo sama sytuacja jeśli chodzi o położnictwo i ginekologię jest dobra. Nie jest tajemnicą, że dzieci rodzi się coraz mniej, zresztą nie tylko w regionie. Przez cały ubiegły rok mieliśmy w naszym szpitalu ponad 2,5 tys. porodów. W tym roku szacujemy, że będzie ich już tylko 2,2 tys., a warto zauważyć, że w naszym szpitalu odbywa się niemal połowa wszystkich porodów z województwa. To oznacza, że sytuacja w innych miastach wcale nie jest lepsza. Obawiam się, że upłyną jeszcze 2-3 lata, zanim nastąpi odbicie.
Spodziewa się Pan baby boomu?
Aż takim optymistą nie jestem, ale spodziewam się, że tyle czasu potrzeba, abyśmy mogli odbić się od demograficznego dna. Proszę zauważyć, że w takim dołku nie byliśmy od końcówki lat 90. XX wieku.
Jako konsultant wojewódzki będzie Pan namawiał Opolanki, żeby chciały zachodzić w ciąże?
Narzędzia, które mogą odwrócić ten trend posiadają nie lekarze, ale politycy. My wiemy, jak zadbać o kobiety w ciąży i o nienarodzone dzieci. Nie mamy natomiast wpływu na to, czy te ciąże faktycznie się pojawiają.
I tu rodzi się pytanie, czy problem z demografią bierze się wyłącznie z niechęci par do powiększania rodzin, czy może z tego, że decyzję o dziecku pary odkładają na później, gdy matka natura bywa już kapryśna, a płodności trzeba pomóc. Wtedy pojawia się pole do działania dla lekarzy.
Oczywiście, zresztą taki trend obserwujemy od lat w krajach wysoko rozwiniętych. Pary chcą zdobyć wykształcenie, ustabilizować swoją sytuację materialną, co sprawia, że starania o ciążę zaczynają zdecydowanie później, niż było to jeszcze kilka dekad temu. I taka sytuacja oczywiście rodzi problemy, z którymi musimy zmierzyć się my-lekarze. Ale by kobiety w ogóle chciały rodzić, muszą mieć pewność, że ta decyzja nie spowoduje problemów z powrotem do pracy, że dla dziecka będzie miejsce w żłobku, potem w przedszkolu. Starzenie się społeczeństwa nie ułatwia sprawy, bo mniejsza liczba kobiet w wieku reprodukcyjnym, oznacza też, że potencjalnie mniej pań jest zdolnych zajść w ciążę. Nie jest to obszar, na którym mam bezpośredni wpływ, ale na pewno będę uczestniczył w rozmowach na temat tego, jak działać, by kobiety jednak chciały rodzić.
Wyznaczył Pan sobie cele, które chciałby zrealizować w dziedzinie ginekologii i położnictwa?
W błędzie jest ten kto myśli, że moją rolą będzie objazd po przychodniach oraz szpitalach w regionie i zaglądanie w każdy kąt. Większość placówek jest związana kontraktami z NFZ-em, a te są tak skonstruowane, że wymuszają na podmiotach leczniczych samodyscyplinę, bo nikt nie chce stracić kontraktu. Moją rolą będzie na pewno cykliczna sprawozdawczość dla konsultanta krajowego. W dziedzinie ginekologii jest to raport, na przykład na temat tego, jakie rodzaje operacji były w tym czasie wykonywane w danym szpitalu. Jeśli natomiast chodzi o położnictwo, to sprawozdawczość obejmuje m.in. kwestie powikłań okołoporodowych czy informacje na temat śmiertelności okołoporodowej. Może też się zdarzyć np. interwencja lub opinia na wniosek i zlecenie wojewody, którego jako konsultant, jestem pracownikiem.
Jak Opolszczyzna wygląda na tle kraju, jeśli chodzi o śmiertelność noworodków?
W ostatnich latach byliśmy w czołówce województw, gdzie do takich dramatów dochodziło najrzadziej. Nie jest to niestety zjawisko, które jesteśmy w stanie wyeliminować zupełnie, ponieważ dziś umieralność płodów i noworodków jest głównie związana z poważnymi powikłaniami ciąży, wadami wrodzonymi oraz wcześniactwem, a więc mówimy tu o sytuacjach, na które nie ma wpływu prowadzenie ciąży czy porodu.
Wiemy ile osób zginęło w powodzi
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?