Kontrola NIK powinna zakończyć rozliczenia w Dinoparku w Krasiejowie

fot. Witold Chojnacki
Krasiejów odwiedza rocznie 15 tys. turystów, Dinopark w Bałtowie - 300 tysięcy.
Krasiejów odwiedza rocznie 15 tys. turystów, Dinopark w Bałtowie - 300 tysięcy. fot. Witold Chojnacki
Dziś opinia publiczna dowie się, jaka jest treść końcowego wystąpienia Najwyższej Izby Kontroli, która zbadała, co od 2001 roku zrobiono w sprawie zagospodarowania prehistorycznych wykopalisk w Krasiejowie.

Mieszkańcy Ozimka dowiedzą się dziś z ust Haliny Kisiel, wiceprezes Stowarzyszenia Delta, jak będzie wyglądał park rozrywki, który Delta zbuduje w Krasiejowie w ciągu najbliższych trzech lat. To symboliczny moment: rozliczenie działań urzędników i wejście do Krasiejowa prywatnego inwestora.

Architekci, którzy w 2003 roku wygrali konkurs na stworzenie projektu zagospodarowania Krasiejowa, domagają się teraz wypełnienia zobowiązań, jakie wzięły wówczas na siebie samorządowe władze Opolszczyzny. Całkiem możliwe, że będą dochodzić swoich praw w sądzie.

W rozliczaniu tego, co wydarzyło się w Krasiejowie, nie chodzi o szukanie winnych. Ważniejsze jest ustalenie, co i dlaczego nie wypaliło.
O tym, że w Krasiejowie odkryto kości pradinozaurów żyjących na brzegu triasowego jeziora 230 milionów lat temu, opinia publiczna dowiedziała się w 1999 roku. Ówczesny wojewoda opolski Adam Pęzioł objął wykopaliska urzędową ochroną jako dobro narodowe o wielkiej wartości. Latem naukowcy prowadzili prace badawcze, a jesienią i zimą media krytykowaly włodarzy Ozimka, że nie potrafią zabezpieczyć odkopanych kości, które chronił przed kaprysami aury tylko foliowy namiot, często zrywany przez gwałtowne wiatry.

Samorządowcy z Ozimka tłumaczyli, że nie mogą ustawić niczego trwalszego, bo nie pozwala na to plan zagospodarowania przestrzennego. Poza tym gmina musiała najpierw przejąć grunty od cementowni Górażdże, właściciela kopalni.

To był moment, w którym nikt nie wiedział jeszcze, kto ma wziąć na siebie odpowiedzialność za przyszłość bezcennych wykopalisk, w których widziano nie tylko ogromną wartość naukową, ale też potężny potencjał komercyjny. Coraz głośniej mówiło się bowiem o tym, że na dinozaurach Opolszczyzna powinna zarabiać.

Jesienią 2002 roku pałeczkę przejął samorząd województwa, który też był ostro krytykowany za bezczynność. Marszałkiem był wtedy Ryszard Galla z mniejszości niemieckiej (mniejszość otrzymała to stanowisko, gdy wiosną porzuciła AWS i związała się z SLD). I to Galla ogłosił konkurs na koncepcję urbanistyczno-architektoniczną zagospodarowania wykopalisk.

Nie zapytano wtedy o opinię nowych włodarzy Ozimka (burmistrza Andrzeja Sobczaka zastąpił właśnie Jan Labus), choć zamówiony przez urząd marszałkowski projekt miał być realizowany na terenie gminy Ozimek.
NIK odkrył też, że w regulaminie konkursu dano architektom wolną rękę: mogli się nie przejmować tym, do kogo należą działki w Krasiejowie. Efekt był łatwy do przewidzenia: zwycięski projekt, wybrany w styczniu 2003 roku spośród 18 nadesłanych prac, od początku był niemożliwy do zrealizowania.

Gdy konkurs rozstrzygano, marszałkiem była już Ewa Olszewska z SLD. Nie doczekała się podpisania umów z autorami zwycięskiego projektu, bo padła ofiarą korupcyjnej afery ratuszowej.

Umowę w grudniu 2003 roku podpisywał już marszałek Grzegorz Kubat z SLD. Za realizację projektu miało już odpowiadać stowarzyszenie Dinopark, powołane w 2003 roku przez samorząd województwa oraz gminy Ozimek i Kolonowskie. Prezesem Dinoparku został wicemarszałek Ryszard Galla. W 2004 roku Dinopark ogłosił przetarg na budowę pawilonu paleontologicznego.

Członkowie Dinoparku wiedzieli już, że pierwotnego projektu nie da się zrealizować, dlatego poprosili jego autorów o wymyślenie takiego pawilonu, który miał łączyć funkcję ochronną z wystawienniczą i edukacyjną.

O ile jednak konkurs rozstrzygano publicznie przy świetle fleszy, to zmian dokonano po cichu, nie informując o tym opinii publicznej. Co więcej, NIK nie znalazł żadnej uchwały sejmiku czy zarządu województwa w tej sprawie. Wojewódzki radny PiS Jerzy Czerwiński mówi nto, że będzie się domagał wyjaśnienia tej kwestii. Czyli czeka nas jeszcze polityczna burza.

Ostatecznie jesienią 2006 roku oddano do użytku pawilon, który kosztował 4,5 mln zł. Potem gmina dobudowała trapy spacerowe za ponad 1 mln zł. I prace stanęły.
Wiosną 2008 roku gmina Ozimek straciła cierpliwość i postanowiła poszukać prywatnego inwestora. Bo uznała, że Dinopark z komercyjnym spożytkowaniem Krasiejowa sobie nie poradzi. Dzięki temu dziś mamy Deltę, która zbudowała już dwa parki jurajskie w Bałtowie i Solcu, a teraz chce zainwestować w Krasiejowie 28 mln zł. Prace ruszą 20 lipca.

Może być jeden problem: autorzy pierwszej koncepcji żądają, by samorząd województwa wywiązał się z umowy, w myśl której to oni powinni przygotować dokumentację budowlaną. Wicemarszałek Józef Kotyś odpisał im jednak, że zobowiązania urzędu marszałkowskiego nie dotyczą Ozimka.

- Zastanawiamy się, co zrobić - mówi nto Witold Goczoł, członek zespołu architektów, który wygrał konkurs ogłoszony przez Ryszarda Gallę.

Obecne władze regionu nie odpowiadają za błędy poprzedników. Muszą jednak zdać własny egzamin z Krasiejowa. Teraz najważniejsze jest, by pomogły Delcie i gminie Ozimek. Tak jak pomogły Skarbimierzowi i koncernowi Cadbury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska