O tym, że zwierzęta są głodne i trzymane w nieodpowiednich warunkach zaalarmowały towarzystwo pensjonariuszki Centrum Terapii Nerwic w Mosznej.
Inspektor Józef Mateuszczyk przyjechał na wizję, która częściowo potwierdziła zarzuty. Ostrzegł prezeskę stadniny koni, że zjawi się na ponowne oględziny i jeśli wynik będzie negatywny, zabierze zwierzęta.
- Miałem zgłoszenie że króliki po deszczu siedziały w wodzie. Teraz mają sucho, ale zamknięte są w ciasnej klatce pozbawionej słomy. Na razie dałem stadninie ostrzeżenie, ale jeśli nie poskutkuje przyjdę z nakazem wydania zwierząt i znajdę im nowe lokum. Parę lat temu miałem podobna sprawę w Michałowie, gdzie musiałem odebrać hodowcy strusia i wielbłąda - mówi Matuszczyk.
Wiceprezes stadniny Irmina Bazarnik-Kowalska uważa krytykę inspektora za mocno przesadzoną, a pensjonariuszy CTN za przewrażliwionych.
- Kochamy zwierzęta i nigdy nie pozwolilibyśmy, aby działa im się krzywda - przekonuje. - W ubiegłym tygodniu był u nas inspektor weterynarii, bo też miał anonimowy telefon w tej sprawie i nie stwierdził żadnych nieprawidłowości.
Zwierzęta codziennie dostają “zielonkę" lub siano, na pewno nie głodują. Są oswojone, pragną kontaktu z ludźmi, dlatego przychodzą jak się podejdzie do wybiegu i beczą. Zarzucanie nam, że mają złe warunki są nieprawdziwe.