Kontuzje zdrowych

Redakcja
Od kilku tygodni we Włókniarzu nie występują liderzy zespołu: Andrzej Jasiński i Jacek Trzeciak. Ponoć z powodu kontuzji.

Po wygranym meczu z broniącą się przed spadkiem Stalą Stalowa Wola (9 maja) obaj pomocnicy zniknęli z orbity zainteresowań trenera. Na mecz z Lechem nie pojechali, bo jak twierdził szkoleniowiec, przed wyjazdem zgłosili kontuzje.
Nie były chyba zbyt groźne i Jasiński zagrał w rezerwach. Tydzień później obu pomocników zabrakło w meczu z Zagłębiem Sosnowiec, choć 3 dni wcześniej kapitan Włókniarza grał z drugą drużyną w Pucharze Polski. Również na wyjazdowy dwumecz z Ceramiką i Dolcanem nie pojechali rozgrywający zespołu. W tym czasie Jasiński wystąpił w rezerwach. - Faktycznie obaj długo pauzowali, ale myślę, że będą gotowi na następny pojedynek - mówi Marian Konopka, prezes klubu. - Trzeciak miał odprysk kości kostki. To bolesna i przewlekła kontuzja. Jasiński miał komunię dziecka i inne sprawy rodzinne. Potem trener chciał wypróbować zawodników, którzy wcześniej mniej grali. Nic nie stoi na przeszkodzie, by obaj zagrali w niedzielę z Hetmanem.
Są jednak inne podteksty absencji piłkarzy. Na początku rundy wiosennej w jednym z prasowych wywiadów prezes stwierdził, iż niektórzy starsi zawodnicy odpuszczają mecze. - Podteksty są w całej piłce - mówi Konopka. - Po ostatniej kolejce pierwszej ligi pojawiło się wiele wątpliwości co do czystości wyników. Byłem pierwszym, który dużo wcześniej powiedzieli, iż w drugiej lidze też jest wiele nieprawidłowości.
Przed meczem ze Stalową Wolą istniało podejrzenie, że działacze broniącej się przed spadkiem Stali zechcą przed pojedynkiem zapewnić sobie punkty. W czasie spotkania Jasiński i Trzeciak zostali zmienieni. Czy po tej decyzji obaj obrazili się na klub? - A na co mieli się obrażać? - pyta Konopka. - Oni mają grać i jeśli klub ich potrzebuje, to muszą być przygotowani do meczu. Na zawodników mogę obrażać się ja i trener, a nie odwrotnie.
- Nie obraziłem się ani na trenera, ani na prezesa, bo nie mam o co - mówi Jacek Trzeciak. - Od kilku miesięcy grałem z kontuzją kostki. Gdy straciliśmy nawet teoretyczne szanse na awans trener powiedział, że mogę wziąć kilka dni wolnego, by zupełnie wyleczyć uraz. Po dwóch tygodniach wróciłem do zajęć i jestem przygotowany do niedzielnego meczu. Czy wystąpię, będzie zależało od trenera. Wiem, że działacze przed następnym sezonem zamierzają uszczuplić kadrę i teraz szkoleniowcy sprawdzają przydatność zawodników, którzy rzadziej występowali.
Andrzej Jasiński uważa, że nie zagra już w pierwszym zespole Włókniarza. - Raczej nie ma szansy, bym jeszcze wystąpił w zespole - twierdzi piłkarz, który przez kilka sezonów był kapitanem drużyny. - Ja się na nikogo nie obrażałem, a ustalanie składu leży w gestii trenera, który twierdzi, że daje pograć innym. Nie mogę się wypowiadać na temat mojej sytuacji, bo nie chciałbym sobie zaszkodzić. Czuje się jeszcze na siłach, by dobrze grać i myślę, że znajdę klub, który skorzysta z moich usług.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska