Ostatnie napięcie na linii Polska-Rosja wywołało wydarzenie z 17 września w Pieniężnie, gdzie z pomnika zlikwidowano popiersie gen. Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego. Rosyjskie MSZ zareagowało bardzo ostro, mówiąc o "wojnie z pomnikami radzieckich żołnierzy, którzy oddali życie, by wyzwolić naród polski spod nazizmu."
Również rosyjski ambasador w Polsce wpisał się w tę tonację. - Jedno mogę powiedzieć na pewno: nigdy nie zapomnimy sytuacji z pomnikiem. Tak się nie zachowuje w cywilizowanym społeczeństwie. Wojna na pomniki jest nieprzyzwoita - komentował Siergiej Andriejew w programie "Czarno na Białym". Pytany o stosunki polsko-rosyjskie dyplomata odparł, że są najgorsze od 1945 roku, ale to nie wina strony rosyjskiej, a polskiej, która zamroziła kontakty polityczne i kulturalne.
Premier Ewa Kopacz ostro skomentowała te słowa. - U nas nawet dzieci wiedzą, że Ribbentrop i Mołotow nie byli Polakami - skwitowała i dodała, że rolą ambasadora jest budowanie relacji zgody między krajami, a ambasador Rosji mówi ostatnio za dużo.
Oświadczenie wydało też MSZ: narracja przedstawiona przez najwyższego oficjalnego przedstawiciela państwa rosyjskiego w Polsce podważa prawdę historyczną i nawiązuje do najbardziej zakłamanych interpretacji wydarzeń znanych z lat stalinowskich i komunistycznych - ocenił resort.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?