Kopmy, nikt nie woła...

Michał Wandrasz
Służby wojewody i instytucje zajmujące się ochroną środowiska nie zareagowały na dziką eksploatację wyrobisk, choć o tym wiedziały.

We wczorajszej "NTO" opisaliśmy, do czego doprowadziła nielegalna eksploatacja wyrobiska piachu w Gogolinie prowadzona przez firmę Ilbau-Kirchner. Przypomnijmy, że firma ta wybierała piasek, mimo że nie miała na to koncesji. Robiła to na taką skalę, że dzisiaj teren wokół wyrobiska, gdzie rośnie las i stoją domy, jest zagrożony obsunięciem się do gigantycznej niecki.
Za nielegalne wydobycie piachu główny geolog wojewódzki nałożył na Ilbau-Kirchner karę w wysokości 5 milionów złotych. Firma odwołała się od tej decyzji i przy ponownym rozpatrywaniu sprawy wojewoda podjął decyzję o podwyższeniu kary do 75 milionów złotych. Jak wyjaśnił wczoraj na łamach "NTO" rzecznik prasowy wojewody, decyzja o piętnastokrotnym podniesieniu kary zapadła po tym, jak wojewoda otrzymał ekspertyzę o zniszczeniach dokonanych przez Ilbau w środowisku naturalnym. Wcześniej podobno nie wiedział o tych zniszczeniach i dlatego kara była niższa.
Przedstawiciele opolskiej delegatury Najwyższej Izby Kontroli nie zgadzają się z tłumaczeniami przedstawicieli wojewody.
- Nieprawdą jest, że wojewoda otrzymał ekspertyzę geologiczną wykonaną na zlecenie NIK-u dopiero później i przy nakładaniu pierwszej kary w urzędzie nie wiedział o zniszczeniach dokonanych podczas nielegalnej eksploatacji wyrobiska w Gogolinie - stwierdza Marek Korus, główny specjalista w opolskiej delegaturze NIK.
- W ekspertyzie przekazanej wojewodzie 7 lipca 2000 roku biegły stwierdził między innymi, że skarpy końcowe kopalni zostały tak ukształtowane w wyniku wybierania piachu, że grozi to obsunięciem ziemi wyrobiska i pasa przylegającego lasu. Stwarza to zagrożenie bezpieczeństwa powszechnego. Biegły stwierdził, że niezbędne jest podparcie skarp masami ziemnymi do uzyskania nachylenia gwarantującego trwałą stabilność zboczy.
Wojewoda nie był jedyną instytucją, która wiedziała o wynikach kontroli. 25 lipca 2000 roku skierowano wystąpienie pokontrolne do Opolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, w którym wnioskowano o przeprowadzenie kontroli i podjęcie działań wobec firmy Ilbau-Kirchner prowadzącej nielegalną eksploatację złóż.
Wnioski pokontrolne dotyczyły nie tylko wyrobiska piachu w Gogolinie, ale także trzech innych dzikich wyrobisk w rejonie wsi Dolna, Przylesie i Zimna Wódka. W odpowiedzi na wystąpienia pokontrolne główna geolog wojewódzka wyjaśniła, że wskazane wyrobiska... to nie wyrobiska. W jednym przypadku miały to być rzekomo wykopy pod kabel energetyczny, w innym budowa przejścia pod autostradą, a w trzecim miejscu powstawał podobno "obiekt związany z infrastrukturą autostrady".
- Jeżeli tak byłoby istotnie, to kabel miał leżeć strasznie głęboko, bo poniżej 10 metrów, a przejście pod autostradą powstawało około 300 metrów od samej autostrady - komentuje Marek Korus. - Kabel i przejście były tylko przykrywką, a w rzeczywistości były to ewidentnie dzikie wyrobiska. Podczas wizji przeprowadzonej na miejscu widzieliśmy, jak z jednej strony materiał był wybierany, a z drugiej dół zasypywano.
Drugi wniosek skierowany do OWIOŚ dotyczył natychmiastowego wstrzymania wydobycia prowadzonego w sposób zagrażający bezpieczeństwu. Żaden z wniosków NIK nie został zrealizowany do dzisiaj. Mało tego, główny geolog wojewódzki w sierpniu 2000 roku wydał koncesję na wydobycie kruszywa ze złoża w Gogolinie. Koncesję wydano, choć według biegłego złoże to było już całkowicie wyeksploatowane. Mimo to do sierpnia 2000 roku ciężarówki wywoziły stamtąd piach.
Pierwsza decyzja o wymierzeniu kary 5 milionów złotych wobec firmy Ilbau-Kirchner nałożona została na podstawie nie wiadomo jakich wyliczeń. W ekspertyzie przesłanej także do urzędu wojewódzkiego przyjęto wielkość wydobytego kruszywa na ponad 900 tysięcy ton, których wartość oszacowano na 7,5 miliona złotych. Przepisy przewidują, że kara może stanowić minimum dwukrotną, a maksymalnie dziesięciokrotną wartości wydobytego nielegalnie materiału. Kara powinna wynosić więc minimum 15 milionów złotych, a wyniosła trzykrotnie mniej.
Podczas kontroli nieprawidłowości stwierdzono także przy wydawaniu koncesji na poszukiwania, a potem na wydobycie piachu z wyrobiska Prószków II. Po pierwsze, niewłaściwie udokumentowano wniosek na koncesję. Po drugie, złożyły go osoby nieupoważnione, a po trzecie, firma Ilbau nie miała jeszcze prawa dysponowania gruntami. Był podpisany jedynie list intencyjny pomiędzy właścicielem gruntu a Ilbauem dotyczący przyszłej, ewentualnej sprzedaży ziemi.
To jednak nie koniec dziwnych wydarzeń związanych z Ilbauem. Kiedy przyjrzeć się dokładnie dokumentom i umowom, okaże się, że firma, która wybierała piach pod budowę autostrady i ubiegała się o koncesję na to wydobycie, nie jest firmą, z którą rząd polski podpisał umowę na budowanie odcinka autostrady Prądy - Nogawczyce. Umowa z 27 listopada 1997 roku podpisana została pomiędzy rządem Rzeczypospolitej Polskiej reprezentowanym przez Generalną Dyrekcją Dróg Publicznych - Biuro Budowy Autostrady w Opolu a firmą Ilbau GmbH & Kirchner & Co. KGJV, Ortenburgerstrasse 27, A-9800 Spittal/Austria. Tymczasem autostradę buduje jako podwykonawca i piasek wybiera firma Ilbau-Kirchner A4 Motorway Construction Spółka Cywilna w Opolu, ul. Konsularna 1. Ta ostatnia firma wydobywa piasek nielegalnie, gdyż umowy użyczenia terenu z przeznaczeniem na wyrobiska pomiędzy GDDP-BBA a Ilbauem (tym z siedzibą w Austrii) mają klauzulę, że bez zgody strony polskiej użyczający nie może przekazać działek do eksploatacji osobie trzeciej. Eksploatacja wyrobisk przez Ilbau-Kirchner A4 Motorway Construction s.c. jest właśnie takim przekazaniem, a zgody na to BBA nie wyraziło. Spółka nie miała więc prawa korzystać z gruntów ani w Gogolinie, ani ze złoża Prószków II.

- Nie mam takich informacji, aby wyrobisko Prószków II było eksploatowane niezgodnie z prawem - powiedział "NTO" Zdzisław Artur Stoiński, kierownik budowy odcinka w firmie Ilbau-Kirchner A4 Motorway Construction s.c. - Przylesie nie jest nawet naszym kontraktem, tylko zdaje się "Dromeksu". Jestem inżynierem i kierownikiem odcinka. To, o czym państwo mówią, to jakieś zawiłości prawne. Ja nie mam o tym pojęcia. Odpowiedzi mógłby udzielić mój szef, ale aktualnie nie udzielamy żadnych informacji na temat autostrady. Tak mamy zapisane w kontrakcie z Biurem Budowy Autostrady. Bez ich zgody nie możemy się wypowiadać na temat kontraktu.
Dyrektor Biura Budowy Autostrady Eugeniusz Mróz był wczoraj poza Opolem i nie udało nam się poprosić go o wypowiedź na temat niejasności wokół A4.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska