Kordian Kolbiarz: Przyszłość Nysy zależy od tego, czy ludzie znajdą tu dobrą pracę

Redakcja
Kordian Kolbiarz, dyrektor nyskiego Powiatowego Urzędu Pracy.
Kordian Kolbiarz, dyrektor nyskiego Powiatowego Urzędu Pracy. Klaudia Pokładek
Rozmowa z Kordianem Kolbiarzem, dyrektorem nyskiego Powiatowego Urzędu Pracy i kandydatem na burmistrza Nysy.

Skąd pomysł na kandydowanie? Szuka Pan pieniędzy czy kłopotów?
Pieniądze mam, na brak problemów również nie narzekam. Zatem to nie to. Jako jedyny spośród kandydatów na stanowisko burmistrza Nysy nie byłem i nie jestem radnym. Politycy myślą najczęściej o najbliższych wyborach. Ja, pracując na rzecz mieszkańców miasta i gminy Nysa, będę myślał o następnym pokoleniu... Chcę, aby mieszkańcy nie musieli się wyprowadzać z własnych domów w poszukiwaniu dobrej pracy. Wiem co zrobić, aby tak właśnie się stało i dlatego zdecydowałem się wystartować w wyborach.

Łatwo raczej nie będzie: bezrobocie, demografia, migracje...
Dlatego najpierw trzeba skupić się na podstawowym problemie i pamiętać o zasadzie, że tam, gdzie jest praca, są ludzie, a ludzie są tam, gdzie jest praca. Przyszłość Nysy zależy od tego, czy zapewnimy ludziom zatrudnienie. Mogę zrobić coś w tym kierunku tylko będąc burmistrzem. Bo zamiast narzekać na kogoś, trzeba wziąć się do roboty i samemu zmienić coś w tym mieście.

Zatem jest Pan cudotwórcą? Nikomu nie udało się do tej pory zrobić znaczącego kroku w kierunku walki z bezrobociem, a Panu się uda?
Mam sporo realnych pomysłów. I doświadczenie w tej dziedzinie. Wiem, gdzie szukać pieniędzy, jak rozmawiać z przedsiębiorcami, gdzie i jak szukać inwestorów. Dlatego zapewniam, że jeśli faktycznie uda mi się wygrać te wybory, to doprowadzę do powstania w Nysie dobrych miejsc pracy, a tym samym zatrzymam tych, którzy chcą wyjechać.

W jaki sposób?
Po pierwsze bony wychowawcze. 500 złotych miesięcznie na każde dziecko do osiągnięcia szóstego roku życia. A po drugie - pakiet powitalny dla młodych ludzi, którzy zechcą osiedlić się w mieście i nyskiej gminie.

Stać nas na to?
Zdecydowanie tak. Na ratowanie Nysy muszą być pieniądze i wiem jak je zdobyć.

Ile potrzeba na to wszystko?
Około pięciu milionów złotych ale jest to naprawdę niewiele, w stosunku do korzyści. Zarówno dla tych ludzi, jak i - w procesie długofalowym - dla miasta. Samorząd sobie z takim wydatkiem poradzi, a wsparcie dla młodych ludzi w wychowaniu dzieci będzie ogromne. Rodzice otrzymają pieniądze i wydadzą je w sposób lepszy niż urzędnicy. To młodzi zdecydują, czy za te 500 złotych opłacą mieszkanie czy wynajmą opiekunkę.

Gdzie będą pracować rodzice, skoro każy widzi, jaki mamy rynek pracy w Nysie?
Gwarantuję, że każdy młody człowiek do 25 roku życia znajdzie w Nysie dobra pracę. Wraz z ministerstwem pracy, pracodawcami i naszym powiatowym urzędem pracy opracuję program "gwarancji dla młodzieży".

To chyba żadna nowość…
Tak, tylko wszystko zależy działań samorządu razem z rynkiem biznesu i urzędem pracy. A zacząć trzeba od szkół, a nawet przedszkoli. Młodzież uczy się zawodów, które w ogóle nie maja powodzenia na rynku pracy. Trzeba dostosować profil kształcenia, należy również od najmłodszych lat uczyć przedszkolaków przedsiębiorczości. Musimy znaleźć pomysł na Nysę, wyprofilować ją, a nie błądzić po omacku i rzucać się z otwartymi rękami na pierwszego lepszego inwestora i kusić go tylko dziadowskim poziomem wynagrodzeń. Musimy starać się być innowacyjnymi.

Co Pan ma na myśli?
Niemal wszystkie inne miasta nas prześcigają. Choćby Kluczbork, z którego pochodzę. Burmistrz postawił tam na profilowany rozwój miasta, ściąga najlepsze firmy, tworzy inkubatory i miasto odżyło. Ludzie mają pracę, a bezrobocie się kurczy.

Na co zatem mogłaby postawić Nysa?
Nasz region jest obszarem rolniczym czyli naturalnym jest zwrot ku przetwórstwu i rozwój branży spożywczej. Poza wsparciem obecnie funkcjonujących firm trzeba koniecznie ściągnąć kogoś, kto zechce zainwestować w przetwórstwo rolno-spożywcze. A przy okazji zorganizować tak zwany inkubator spożywczy. Przyjeżdżałby do takiego inkubatora rolnik, dawał np. swoje śliwki, a odbierał gotowy już dżem opatrzony własną etykietą. I tak samo z innymi produktami…

Co dalej? Do tysiąca miejsc pracy jeszcze daleko…
Trzeba stworzyć centra integracji społecznej, inkubatory przedsiębiorczości, spółdzielnie socjalne, gdzie ludzie dostaną wędkę i wsparcie od samorządu, ale na życie już będą musieli zarobić sami. No i oczywiście rozwinąć system robót publicznych, który pomaga normować sytuację na rynku pracy. Nie może być tak, że na jednej wiejskiej ulicy mieszka stu bezrobotnych, a cała droga tonie w chaszczach i brudzie. Przecież po to są właśnie roboty publiczne prowadzone z funduszy, z których może korzystać każda gmina. Ale nie każda chce.

Jakieś pomysły na samo miasto i jego wizerunek? Co na przykład z kontrowersyjną galerią w miejscu po byłej zajezdni?
Jestem jak najbardziej za. A śródmieście powinno być już dawno objęte parkiem kulturowym, który uniemożliwia chaos i bałagan zwłaszcza w reklamach i fasadach budynków. Tak robią inne miasta, choćby Słupsk.

Ale radni już zdecydowali. Nie zmienią planu zagospodarowania, tym samym inwestor nie może zrealizować swojej wizji…
Plan jest dla ludzi, mieszkańców, a nie odwrotnie.

Jeszcze jakieś pomysły?
Chciałbym wyprowadzenia ruchu samochodowego z rynku. Trzeba też zająć się straszącymi miejscami - Transbud, Dwór Biskupi, róg Moniuszki i Prudnickiej czy wreszcie teren po byłym FSO. Jestem pewien, że te miejsca można zagospodarować. One mają tętnić życiem, tam muszą być miejsca pracy.

A nie boi się Pan lokalnych polityków, adwersarzy, którzy z pewnością zrobią wszystko, by utrudnić Panu bycie burmistrzem?
Od polityki stroniłem zawsze. Jestem łagodny i koncyliacyjny, ale mam wystarczające doświadczenie z pracy w samorządzie, aby być kategorycznym. Potrafię współpracować z ludźmi. Przede wszystkim słuchać ich.

Czym Pan przekona do siebie wyborców?
Konkretnymi pomysłami na Nysę. Nie jestem typem mówcy wiecowego, nie porywam tłumów jak Mel Gibson w Walecznym Sercu, ale za to gwarantuję dobrą robotę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska