Koronawirus. Piłkarze Odry Opole oraz ekip z 3 i 4 ligi czy futsaliści nie grają, ale trenować nie przestali

Łukasz Baliński
Łukasz Baliński
Wspólne treningi na razie zostały zawieszone...
Wspólne treningi na razie zostały zawieszone... Wiktor Gumiński
Sytuacja epidemiologiczna związana z rozprzestrzenianiem się koronawirusa zatrzymała rozgrywki ligowe piłkarzy. Cały czas jednak muszą być oni w gotowości…

- Przeszliśmy na tryb treningów indywidualnych - tłumaczy Dietmar Brehmer, trener Odry Opole. - Na ten moment mamy rozplanowane zajęcia na obecny tydzień. Trzeba utrzymywać formę, niemniej każdy ma to robić bezpieczne, tak że żadnego biegania w grupach, a jedynie „solo” w parku czy lesie. Do tego ćwiczenia siłowe, ale też nie na siłowni, a w domu, przy użyciu sprzętu jakim kto dysponuje, ewentualnie przy użyciu „własnego ciała” - wyjaśnia dodając, iż w drugim tygodniu sztab szkoleniowy niebiesko-czerwonym planuje podkręcić tempo, aczkolwiek wiele zależy od tego co się będzie działo na świecie.

- Przede wszystkim sytuacja musi być opanowana, ale też nie wiadomo kiedy to będzie możliwe. Na razie czekamy co zaproponuje PZPN. Dlatego w miarę możliwości będziemy modyfikować i dostosowywać zajęcia - nie kryje.

W podobnym tonie wypowiadają się szkoleniowcy innych naszych drużyn, jak choćby Łukasz Ganowicz prowadzący Ruch Zdzieszowice, który jako jeden z pierwszych klubów z Opolszczyzny zrezygnował z grupowych zajęć. Było to o tyle łatwiejsze, że Śląski ZPN zajmujący się tą grupą 3 ligi w której występują jego podopieczni zaordynował wstrzymanie rozgrywek już w ubiegły wtorek.

- Chłopcy mają zaplanowane w tygodniu cztery treningi tlenowe i jeden dzień na intensywne wzmocnienie - tłumaczy trener Zdzichów. - Dla wszystkich nas to ciężkie zajęcia, choćby dlatego, że nie wiadomo kiedy wrócimy do gry, bo są minimum dwa tygodnie przerwy, ale może być też znacznie dłużej – zastrzega.

W dodatku on jako szkoleniowiec ekipy z 3 ligi ma tym „twardszy orzech do zgryzienia”, że grupa 3 z udziałem naszego kwartetu (także MKS Kluczbork, Stal Brzeg i Starowice) w maju i tak miała „pędzić jak szalona”. Wtedy to bowiem zaplanowano siedem kolejek, w dodatku na 13.05 przełożono tę, która miała zostać rozegrana teraz.

Ponadto jego zespół oraz brzeżanie dotarli do półfinału Regionalnego Pucharu Polski. Zakładając więc, że obie ekipy awansują do finału, to od 18 kwietnia do 30 maja w 42 dni rozegrają 12 meczów. Tempo godne Premier League. Oczywiście wszystko to przy optymistycznym wariancie, że przerwa w rozgrywkach ligowych będzie krótka.

- Tak czy inaczej musimy być przygotowani na bardzo częste granie - podkreśla Ganowicz.
Niemalże bliźniaczo podobne słowa możemy usłyszeć także z ust trenera zdecydowanie prowadzącej w 4 lidze Polonii Nysa.

- Nie wiadomo ile to wszystko potrwa, trzeba jednak utrzymywać ciało w gotowości - zauważa Arkadiusz Bator. - Niemniej musimy być też odpowiedzialni i ćwiczymy oddzielnie, np. w parku, w lesie, tak żeby nie było skupisk ludzi. Głównie na świeżym powietrzu - tłumaczy. - Każdy pracuje według badań, które robiliśmy zimą i ma np. zalecone odpowiednie obciążenia. Tak czy inaczej jesteśmy umówieni na to, że pod koniec tygodnia będziemy się konsultować - podkreśla.

Trwa głosowanie...

Trenerzy podjęli słuszną decyzję o treningach indywidualnych?

O zaniechaniu pracy nie myślą także w futsalu.

- Każdy musi dbać o siebie, staramy się reagować w odpowiedni sposób - tłumaczy Jarosław Patałuch, trener Gredaru Brzeg. - Zalecania były takie, żeby nie były to treningi grupowe, zresztą o to i tak trudno, bo obiekty takie jak hale, baseny czy siłownie są pozamykane. Każdy pracuje według wytycznych, ale samemu.

W całym tym zamieszaniu ważny jest także fakt, iż Polski Związek Piłki Nożnej podjął decyzję o zawieszeniu - na razie do 29 marca - wszystkich rozgrywek. Jeżeli jednak przerwa w nich będzie zbyt długa, to myśli się nawet o to tym, by aktualne tabele uznano za końcowe. W przypadku Odry Opole byłoby to dość niefortunne, albowiem zespół ten jest tuż pod kreską oznaczającą degradację z zaplecza elity.

- Zakładam możliwość, że liga może nie być dokończona, ale nie zakładam, że ktoś podejmie taką decyzję o spadkach - nie kryje Brehmer. - Rozumiem awans, ale nikt nie powinien dodatkowo być ukarany przez koronawirus. Nie dopuszczam nawet takiej myśli. Nie byłoby to sprawiedliwe. Za dużo zostało choćby meczów do rozegrania, a te przy powrocie do gry nawet w maju można byłoby rozegrać w ciągu dwóch miesiące, a nawet i szybciej - przypomina szkoleniowiec opolan.

W mocno odmiennej sytuacji są trenerzy wspomnianych ekip ze Zdzieszowic, Nysy oraz Brzegu.

- Zajmujemy szóstą lokatę, czołówka nam uciekła, ale i tak nie ma presji na awans, spadek też nie grozi, więc aż takiej krzywdy by nie było, choć szkoda całej pracy… gorzej by już mieli jednak ci co chcą awansować albo walczą o utrzymanie, a są „pod kreską” - zauważa Ganowicz. - Jesteśmy na pierwszym miejscu, ale na pewno wolelibyśmy grać, nawet jakby to oznaczało, że np. przez maj i czerwiec trzeba byłoby wychodzić na boisko co do trzy dni - tłumaczy Bator.

- Trzeba próbować rozegrać jak najwięcej kolejek, by ta tabela jak najbardziej oddawała rzeczywisty przebieg rozgrywek - dodaje, a zgadza się z nim Patałuch. - Na pewno nie byłbym ani za anulowaniem sezonu, ani za zakończeniem go w tym momencie. Nie tylko dlatego, że prowadzimy. Szkoda tej pracy którą wykonaliśmy. Poza tym awanse przy zielonym stoliku nie smakują tak jak na boisku, to jest przecież sport i wszystko musi się rozstrzygnąć właśnie tam. Mam nadzieje, że się uda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska