Zaczęło się od apelu Solidarności, a przedstawiciele związku zwrócili uwagę na to, że pracownicy dużych sieci sklepów są szczególnie narażeni na zakażenie. Zauważyli, że jedna kasjerka obsługuje nawet 300 klientów, którzy mogą być potencjalnymi nosicielami wirusa.
Tysiące klientów w sklepach
Zwolennikiem szczepień kasjerów w pierwszej kolejności jest Waldemar Krenc, szef Solidarności w województwie łódzkim.
- Czasami jestem zdumionym pewnym tokiem myślenia - mówi Waldemar Krenc. - Podczas świąt może się spotkać pięć osób z rodziny, natomiast w marketach może być obsługiwanych tysiące klientów. Osoby, które mają kontakt z klientami, a kasjerzy są w zasadzie jedynymi w takiej sytuacji - poza pracownikami służby zdrowia - powinny być szczepione w pierwszej kolejności.
Waldemar Krenc zaznacza, że szczepienia powinny być dobrowolne, każdy powinien zdecydować sam, czy chce się zaszczepić. Szef Solidarności zamierza w tej kwestii podporządkować się decyzjom ekspertów.
350 mln zł na bezpieczeństwo
Apel popiera Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, która zrzesza duże sieci sklepów. Renata Juszkiewicz, prezes organizacji zwraca uwagę na to, że sieci handlowe zrzeszone w POHiD wdrożyły w swoich placówkach najwyższe standardy sanitarne, wykraczające ponad wytyczne Głównego Inspektoratu Sanitarnego, by zapewnić maksymalny poziom bezpieczeństwa swoim pracownikom i konsumentom. Poniosły w tym celu koszty w wysokości przekraczającej 350 mln złotych.
- Jak potwierdzają badania, to nie handel jest źródłem zakażeń - podkreśla Renata Juszkiewicz. - Jednakże specyfika pracy handlowców, polegająca na kontakcie z wieloma klientami, wiąże się z podwyższonym ryzykiem transmisji wirusa. Nie ulega wątpliwości, że dostęp do szczepionki i zapewnienie maksymalnych środków ochrony pracowników będą kluczowe dla utrzymania ciągłości pracy w handlu, co jest istotne z punktu widzenia wszystkich obywateli i ich bezpieczeństwa oraz z perspektywy utrzymania ciągłości łańcucha dostaw.
Jedni za, drudzy się wahają
Łódzcy kasjerzy są w tej sprawie podzieleni. Część liczy na to, że uda im się zaszczepić już w styczniu lub w luty przyszłego roku, inni się wahają, czy w ogóle skorzystać z tej możliwości. Nie brakuje również kasjerów, którzy są przeciwnikami szczepień.
- Mimo pleksi, maseczek i rękawic nie czuję się do końca bezpiecznie - mówi Anna, kasjerka w hipermarkecie z 15-letnim stażem. - Mam już 57 lat, do emerytury zostało mi kilka lat pracy, chętnie się zaszczepię, gdy tylko pojawi się taka możliwość.
Jej 12 lat młodszy kolega z pracy ma mieszane uczucia.
- Z jednej strony jestem zwolennikiem szczepień, z drugiej jednak obawiam się tego, ze prace nad tą szczepionką trwały dość krótko i nie wiemy do końca, jakie mogą być skutki uboczne - zwraca uwagę kasjer. - Moja sąsiadka, która od kilku lat pracuje jako kasjerka w dyskoncie, już zapowiedziała, że nie skorzysta z tej opcji. Jest przeciwniczką wszelkich szczepień, koronawirusa także.
Kiedy na szczepienie?
W tym tygodniu rząd przyjął Narodowy Program Szczepień. Zgodnie z nim szczepienia przeciwko wirusowi mają się rozpocząć w pierwszym kwartale przyszłego roku, a w pierwszej kolejności mają być szczepieni medycy, pracownicy domów pomocy społecznej, pensjonariusze tych domów, osoby powyżej 60. roku życia, służby mundurowe i nauczyciele.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?