Kosmiczne pieniądze w Prudniku

Mirosław Olszewski
Trzy miliony sto cztery tysiące sześćset siedemdziesiąt siedem złotych, no i 40 groszy na dokładkę. Trzydzieści jeden miliardów starych złotych z hakiem.

Prawie 800 tysięcy dolarów. Tyle wygrał ktoś w Prudniku w Dużym Lotku. Szczęśliwe liczby wylosowano w środę. Trzydzieści lat temu padła w Prudniku równie rewelacyjna wygrana. Milion! Szczęściarzem był Brzeziński.

W kasie opolskiego Totalizatora mówią, że nikt jeszcze nie zgłosił się po odbiór tych trzech milionów ze środy. Jest godz. 15, zatem szczęściarz weźmie pieniądze najwcześniej po świętach.
- Żadnych więcej informacji nie mogę podać - zastrzega kasjerka. - To zasada naszej firmy: wygrany musi pozostać anonimowy.
Zadymiona salka w prudnickiej piwiarni.
- Wtedy to były koszmarne pieniądze - wspomina tamten milion Brzezińskiego pan Stachu (stolarz w upadającej firmie, wypłata pięćset dwadzieścia pięć na rękę, "jak szefowie nie rąbną kasy, bo, panie, złodziejstwo, złodziejstwo, i nic więcej") - Facet był ustawiony na całe życie. Wziął forsę, ale stąd uciekł. Już wtedy chyba słusznie przeczuł, że w Prudniku nie będzie życia. No i wyszło na jego: dwie firmy, które tylko patrzeć, jak zdechną. Frotex i meble. Szkoda gadać... A ten Brzeziński to ponoć dom kupił gdzieś w dawnym zielonogórskim i tam sobie żyje jak król. Przynajmniej ludzie tak mówią...

Sennie snuje się po prudnickim rynku gromada chłopaków.
- Jak rany... Trzydzieści starych baniek... - rozmarza się na moment jeden z nich. - Ale bym sobie fundnął wakacje. Pełny odlot: Bahamy, albo Kajmany...
- Jakie Kajmany, głupku?! - przerywa kolega. - Nawet nie wiesz, gdzie one są na mapie!
Rudek fundnąłby sobie komputer. Ale z bajerami. Z internetem, stosem sidików. Wyrwałby się z tego całego Prudnika ze zliszajłymi fasadami brzydkich domów ("bo tylko, panie redaktorze rynek odremontowali, a reszta to dziadostwo jak dawnej"), z tego ciągłego ocierania się o tych samych ludzi, od sąsiadek, które godzinami wylegują się na parapetach okien, komentując, kto z kim i kiedy...
Tadeusz Cisek, prowadzący kolekturę totka opodal rynku: - Niestety, nie u mnie padła ta wygrana. Może gdyby, to wtedy byłoby więcej klientów, ale cóż - poszczęściło się sąsiadce...

Kolektura przy placu Wolności. Miejscowi mówią o tej części miasta "przystanek". Na drzwiach już wisi zachęta: "W tej kolekturze w dniu 27.03.2002 padła wygrana I stopnia w Dużym Lotku (...).
Janusz Byra, prudniczanin, wypełnia właśnie kupon: - Gram od zawsze, biorę udział w każdym losowaniu. Szczęściu trzeba pomagać. Kiedyś, dawno temu, wygrałem w Krakowie sporą sumę. Jak na ówczesne czasy były to ze dwie pensje. Ale i potem czasem udawało mi się coś wygrać. Tyle że były to już mniejsze pieniądze.
Prowadząca szczęśliwą w tym rozdaniu kolekturę nie widzi większego zainteresowania zakładami: - Jest jak dawnej. Przychodzą głównie emeryci, którzy marzą o nawet niewielkich pieniądzach, ale przynajmniej takich, które pozwolą im przeżyć - kupić lekarstwa, opłacić szpital. No i wyposażyć dzieci w godziwą sumę, by nie klepały biedy jak oni po pięćdziesięciu latach porządnej pracy.

Restauracja w centrum. - Wygrała wysoko postawiona tutaj osoba - zarzeka się pan Marian. - Oczywiście nazwiska nie podam, ale swoje wiem. Bo to jest tak jak w życiu: bogatemu byk się ocieli, a biednemu nawet krowa nie...
Kto może być bogaty w Prudniku?
Poseł Jerzy Czerwiński zanosi się śmiechem: - To fajnie, że ludzie tak dobrze mi życzą, ale ja naprawdę nie wygrałem tych pieniędzy. W ogóle rzadko grywam w totolotka
Pieniędzy nie wygrał też szef Rady miasta, Czesław Dumkiewicz:
- A szkoda. Sądzę, że wiedziałbym, co z nimi zrobić. Ot, firma Frotex wystawia na sprzedaż "biały dom" tuż przy urzędzie miasta. Cena wywoławcza wynosi półtora miliona złotych. Mając do dyspozycji trzy miliony, można byłoby ten dom nie tylko kupić, ale i urządzić supernowocześnie...
W Prudniku, słynącym dziś z trzydziestoprocentowego niemal bezrobocia, większość ludzi przekonana jest, że pieniądze musiał wygrać ktoś i tak już majętny.
- Bo po pierwsze pieniądze ciągną do pieniędzy - jak powiedziała mi handlarka ze straganu (tylko broń Boże nazwisko do gazety!) - a po drugie, żeby grać, trzeba mieć kasę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska