Około godziny 20 w sobotę otrzymaliśmy zgłoszenie od policji, iż w forcie przy ulicy Kościuszki w Nysie, koło wieży ciśnień, znajdują się jakieś osoby wymagające pomocy - poinformował nas wczoraj młodszy aspirant Piotr Częstochowski, dyżurny operacyjny powiatu nyskiej straży pożarnej. - Pojechaliśmy tam czterema samochodami technicznymi, ze sprzętem do oświetlenia terenu, rozcięcia krat itp. Na miejscu okazało się, że dwoje ludzi w średnim wieku spadło z nasypu fortu z wysokości około 7 metrów. Przy pomocy sprzętu ratownictwa wysokościowego ofiary przymocowano do specjalnych noszy, wyciągnięto i przekazano sanitariuszom pogotowia ratunkowego.
Policja nie chce udzielać informacji o tym zdarzeniu: - Nie doszło do przestępstwa, a nie możemy naruszać dóbr osobistych i personalnych ofiar wypadku - tłumaczył dyżurny nyskiej KPP.
Nieoficjalnie, ze źródeł zbliżonych do policji, udało nam się ustalić, że w sobotę wieczorem mężczyzna i kobieta w wieku około 40 lat wybrali się do fortu, najprawdopodobniej próbując skrócić sobie drogę do domu. Mieli jednak pecha, bowiem spadli ze skarpy, łamiąc nogi i żebra. Fort jest rzadko uczęszczany i wypadek mógł się skończyć tragicznie, gdyby nie to, iż jedna z ofiar miała ze sobą telefon komórkowy, z którego zadzwoniła na policję. Mimo iż funkcjonariusze byli z pechowcami w kontakcie telefonicznym, a później słyszeli nawet ich nawoływania, poszukiwanie nieszczęśników trwało ponad półtorej godziny. Forty tworzą bowiem labirynt, w którym można zgubić się nawet w dzień, a akcja miała miejsce w nocy. Po wydobyciu z fortu, mężczyzna i kobieta zostali przewiezieni do nyskiego szpitala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?