Kosztowne błędy

Piotr Świętek
W arcyważnym meczu dla obu drużyn piłkarze Arki wykazali większą intuicję podbramkową i nie zlękli się walecznego rywala. * Włókniarz Kietrz - Arka Gdynia 1-2 (1-1)

* Włókniarz Kietrz - Arka Gdynia 1-2 (1-1)
0-1 Kułyk - 4., 1-1 Nikodem - 27., 1-2 Bajera - 83.
Włókniarz: Hołda - Rak (81. Kondzielnik), Klaczka, Tumas (46. Hanzel), Sosna, Nikodem, Makarski, Szary, Kłoda, Pilch, Rozmus (46. Marcinkowski). Trener Jan Furlepa.
Arka: Szyszko - Wódkiewicz, Serocki, Nowotczyński, Murawski, Wilk, Laskowski (80. Burlikowski), Smarzyński, Bajera, Rusinek, Kułyk (80. Kozłowski). Trener Marek Kusto.
Sędziował: Marcin Pracz (Szczecin). Żółte kartki: Klaczka, Marcinkowski, Pilch i Hołda (Włókniarz) oraz Serocki i Bajera (Arka). Czerwona kartka: Klaczka (za drugą żółtą kartkę). Widzów 1100.

Szczęście szybko uśmiechnęło się do gdynian. W 4. min Murawski zagrał piłkę w pole karne, ale Bajera trafił w słupek. Dopiero z trzeciej dobitki Kułyk trafił do bramki, bo defensorzy Włókniarza wykazali się wielką niefrasobliwością, nie potrafiąc wybić piłki. Potem miejscowi musieli się mocno napracować, aby odrobić straty. W 27. min Rozmus zacentrował z końcowej linii boiska, a najwięcej zimnej krwi zachował Nikodem. Potem kietrzanie zaatakowali energiczniej i wypracowali okazje do objęcia prowadzenia, ale Pilch dwukrotnie minimalnie chybił. W poczynaniach gospodarzy zabrakło precyzji i mądrego rozgrywania piłki, zaś Arka skutecznie przerywała akcje zaczepne miejscowych.

Drugą połowę Włókniarz rozpoczął z przemeblowaną defensywą, ale nadal była ona najsłabszą formacją zespołu. Goście wciąż wyprzedzali graczy Włókniarza i częściej zagrażali bramce gospodarzy. Dopiero w 75. min zrobiło się niebezpiecznie na przedpolu Arki, ale Rak nie trafił do bramki po zagraniu głową wszędobylskiego Kłody. Była to wyborna okazja do przełamania boiskowej niemocy i zainkasowania trzech punktów. Niestety, to Arce z wyjątkową łatwością przypadł ten łup. W 83. min Smarzyński posłał długą piłkę z wolnego, jej lot głową przedłużył Rusinek, a nie atakowany przez nikogo Bajera z 7 m trafił do bramki. Gospodarze reklamowali pozycję spaloną Bajery.
- Po powrocie do Polski po raz pierwszy obserwuję drugoligowy mecz i nie chcę się wypowiadać o jego poziomie - powiedział Henryk Kasperczak, trener Wisły Kraków. - Oglądałem Nowotczyńskiego, którego mój klub wypożyczył Arce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska