Nie takiego meczu spodziewali się prudniccy kibice. Miało być łatwe zwycięstwo z WSTK Wschowa, a tymczasem nerwowo musieli ogryzać paznokcie.
Goście, którzy do tej pory wygrali tylko jeden mecz, nieoczekiwanie bardzo wysoko zawiesili poprzeczkę naszej drużynie. W Pogoni z różnych przyczyn brakowało takich zawodników jak: Szymon Kucia, Marcin Łakis (obaj to podstawowi gracze) i Kacper Stalicki, a niezwykle skuteczny Jarosław Pawłowski był wprawdzie w składzie, ale ani na chwilę nie wyszedł na parkiet.
Osłabienia były duże, ale nawet w okrojonym składzie Pogoń powinna sobie poradzić z ligowym autsajderem. a to się zresztą długo zapowiadało. Wprawdzie w 5. min goście prowadzili 12:4, ale kolejnych trzynaście punktów zdobyli prudniczanie. Potem prowadzili już nawet 29:15 i wydawało się, że nic złego nie może im się przytrafić.
Przyjezdni odrabiali straty i dwa razy doszli nasz zespół na cztery punkty, ale po 30 minutach było 58:50 dla Pogoni. Dramat rozpoczął się w ostatniej odsłonie. Wschowianie na nieco ponad dwie minuty przed końcem prowadzili nawet 68:64. Na 18 sekund przed ostatnią syreną prowadzili natomiast 72:70, ale wyrównał po rzutach osobistych Tomasz Łakis. Goście nie zdołali zadać ostatecznego cios, choć mieli ku temu szansę.
W dogrywce przez większość czasu jej trwania też prowadzili, ale końcówka na szczęście należała do naszego zespołu. Po rzucie T. Łakisa wyszedł on na prowadzenie 82:81, a ostatni punkty z linii rzutów wolnych zdobył Bartosz Trytek. Po niezwykle dramatycznym meczu dwa punkty zostały więc w Prudniku.
Protokół
Pogoń Prudnik - WSTK Wschowa 83:81 po dogrywce (22:15, 20:18, 16:17, 14:22, dogr. 11:9)
Pogoń: Lipiński 2, Lepczyński 21 (5x3), Madziar 29, Jankowski, Bolibrzuch 8 - Trytek 8 (1x3), T. Łakis 15. Trener Tomasz Michalak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?