- Do lasu poszedłem za dzikiem. Zamiast zwierzyny natrafiłem na skupisko kozaków. Najpierw znalazłem tylko kilka grzybów. Były duże i zdrowe. Zacząłem więc krążyć po okolicy i wtedy zobaczyłem tego olbrzyma - mówi opolanin.
Pan Witold na co dzień pracuje w Kolonii w Niemczech. W ten weekend przyjechał na zebranie swojego koła łowieckiego Lis III.
- Mam taką zasadę: zawsze coś trzeba z lasu przynieść. Jak nie ma dziczyzny, to są grzyby. Ususzymy je i będą do bigosu - zaciera ręce nasz Czytelnik.
Pan Witold w ogóle ma szczęście do rekordów. Rok temu znalazł ważącego 1,8 kg prawdziwka, a wcześniej złowił mierzącego 105 cm szczupaka.
- Groszowice i Malina to moje rewiry. Wiem gdzie wędkę zarzucić, gdzie zbierać grzyby. Znam tu każde drzewo i każdy kamień. Już nie mogę się doczekać jak wrócę tu za cztery lata na emeryturę. W Niemczech można o takich grzybach tylko śnić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?