Kozielski mnich Mikołaj, co napisał kodeks średniowieczny

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Panorama dawnego Koźla autorstwa Friedricha Bernharda Wernhera.
Panorama dawnego Koźla autorstwa Friedricha Bernharda Wernhera. Muzeum Ziemi Prudnickiej - Wirtualne Oblicze kultur
Mikołaj z Koźla był franciszkaninem i żył w XV wieku. Jego kodeks jest skarbnicą wiedzy o tamtych czasach. Autor umieścił w nim teologiczne refleksje i lekarskie rady, zapisy melodii gregoriańskich i frywolny wiersz erotyczny.

Kodeks rękopiśmienny Mikołaja z Koźla jest bardzo cenny i ciekawy, chociaż niezbyt wielki rozmiarami (21,5 X 15 cm). Składa się ze 151 kart papieru czerpanego oprawionych - jak pisze o nim prof. Jan Drabina - w deski pokryte białą skórą bez ozdób i zamknięte metalową klamrą. Odnalazł go w bibliotece Uniwersytetu Wrocławskiego w 1827 archiwista z Wrocławia A.H. Hoffmann von Fallersleben (do uniwersyteckiej książnicy trafiły m.in. zbiory franciszkańskich klasztorów śląskich po ich sekularyzacji przez władze pruskie). Jej autor podkreślił swój związek z Koźlem, podpisując się Nicolay de Cosla. Z Koźla też księga trafiła do Wrocławia.

Sam Mikołaj, choć zakonnik, wcale ustabilizowanego życia nie prowadził. Urodził się w Koźlu około roku 1390 (dokładnej daty nie znamy, ale święcenia kapłańskie przyjął w roku 1416, powinien więc mieć wówczas przynajmniej 25 lat). Zdaniem prof. Drabiny, uczęszczał prawdopodobnie do szkoły kolegiackiej w nieodległym od Koźla Głogówku (w jednym z listów wspomina z wdzięcznością życzliwość okazaną mu w młodości przez jednego z tamtejszych braci minorytów).

Człowiek czterech języków

Do nowicjatu wstąpił latem 1414 roku w Caslavie na Morawach, a już w 1416 po przyjęciu święceń wrócił do Głogówka. Musiał się nauczyć dobrze języka czeskiego (a może jako mieszkaniec pogranicza znał go już wcześniej), skoro tytułowano go w Głogówku predicator Bohemorum, czyli kaznodzieja Czechów. Opiekował się tu także jako duszpasterz klasztorem Klarysek. Musiał być niespokojnym duchem, skoro już rok później - przypuszczalnie po jakimś sporze z przełożonym - znajdujemy go w klasztorze Minorytów w Ołomuńcu. Stąd miał pielgrzymować m.in. do grobów św. apostołów Piotra i Pawła w Rzymie oraz - celem uzyskania odpustu - do Asyżu.

Nic dziwnego, że prof. Dorota Simonides nazwała go w jednym z wykładów prawdziwym Europejczykiem. Był też prawdziwym człowiekiem pogranicza, skoro obok łaciny posługiwał się (także pisząc kodeks) niemieckim, czeskim i polskim. Jednym z ciekawych fragmentów dokumentu jest słowniczek łacińsko-niemiecki. Niemniej żaden z badaczy jego życia nie podjął się rozstrzygać o jego narodowej tożsamości. Skoro nie było państw narodowych w dzisiejszym rozumieniu, nie było też dzisiejszej świadomości z tym związanej.

W roku 1421 znów się przenosi, tym razem do klasztoru w Karniowie (obecnie Krnov). W tamtejszym zakonie był zakrystianinem. Najpewniej powodem przeprowadzki był najazd husytów, których ofiarą padły m.in. klasztory w Caslavie i w Ołomuńcu. Jego biografowie nie wykluczają, że przeprowadzał się jeszcze kilka razy - do Bytomia i Opola, a w końcu powrócił do Głogówka i do Koźla. Nieznana jest dokładna data ani miejsce jego śmierci. Sądząc po zapiskach w kodeksie, prawdopodobnie żył jeszcze co najmniej w 1433 roku. Jego biografowie przypuszczają, że pod koniec życia zamienił klasztor Minorytów na kozielską wspólnotę franciszkanów obserwantów - zachowujących pierwotną surowszą regułę św. Franciszka - zwanych bernardynami.
Jan Drabina podkreśla, że Mikołaj zapisał w swoim kodeksie skwapliwie słowa św. Bernarda o dwunastu uchybieniach przeciw duchowi zakonnemu. Wydaje się, że był zwolennikiem surowego klasztornego życia, skoro radził swoim czytelnikom w habitach: Jeśli szukasz pokoju, mniej z klasztoru wychodź. Cela zakonna niech ci będzie jak niebo, gdzie dostrzeżesz rzeczy niebieskie. Tu masz czytać i modlić się, mierne opłakiwać przewiny. W celi jest pokój, na zewnątrz zaś liczne wojny.

Ale najciekawsze w kodeksie Mikołaja jest to, iż jest on niezwykle różnorodny. Zakonnik uzupełniał go w ciągu swego życia, zapisując kazania, modlitwy, refleksje teologiczne i duszpasterskie, polemiki z husytami, a obok nich rady lekarskie, diety, legendy i zagadki. A dalej pieśni pobożne czy wspomniany wyżej słownik łacińsko-niemiecki.

Prof. Anna Pobóg-Lenartowicz tłumaczy ten groch z kapustą względami ekonomicznymi.

- W tamtych czasach papier był bardzo drogi. Nie można wykluczyć, że za pusty, niezapisany kodeks trzeba było zapłacić równowartość rocznego czynszu z jednej wioski. Księga zapisana, zwłaszcza tekstami znanego kaznodziei czy innego popularnego autora, znacznie zyskiwała na cenie. Mnich nie mógł więc sobie pozwolić na prowadzenie notatek na brudno. Wykorzystywał każdą kartę kodeksu jak najdokładniej, więc prowadził zapiski linearnie, tak jak życie dyktowało. Mikołaj był zresztą pisarzem niezwykle aktywnym. Najbardziej znany jest jego kodeks, ale łącznie w bibliotece Uniwersytetu Wrocławskiego znaleźć można aż 148 jego różnych rękopisów. Trzeba pamiętać, że pisanie wówczas było nie tylko wysiłkiem intelektualnym, ale też fizycznym. Pisało się z wysoko do góry uniesionym łokciem, by nie zamazać schnącego inkaustu rękawem habitu. Musiało to być dokuczliwe i trudne, skoro nierzadko zadawano mnichom przepisywanie ksiąg za pokutę.

Najczęściej komentowanym fragmentem kodeksu jest niewątpliwie siedmiozwrotkowy erotyk, który Mikołaj umieścił w początkowej części swego dzieła. Swawolną żakowską piosenkę będącą skargą na pannę niezbyt skorą do miłosnych uciech autor miał usłyszeć w Pradze. W przekładzie na współczesną polszczyznę tekst pierwszej zwrotki brzmi tak: Chcę się użalić na pannę/ Nie chciała mi trochę dać/ Mojemu koniowi owsa. W oryginale Mikołaj zapisał: Chczy ja pannu zalowacz/ nyechczyalat my rochu dacz/memu kony ofsa. Wielu badaczy pisze o tym tekście, że jest to pierwszy polski tekst erotyczny. Najwyraźniej zakonnym czytelnikom kodeksu też się on tak kojarzył, skoro któryś z braci zaczernił go starannie inakustem.

- Nie da się ukryć, że ten oryginalny tekst brzmi jednak bardziej po czesku - mówi Wojciech Wójcicki, producent muzyczny, były kędzierzynianin, od ponad dwóch dekad mieszkający w Warszawie. - Bohemista, profesor Jacek Baluch dowodzi, że ta kantylena jest raczej czeska, tyle tylko, że została usłyszana i zapisana przez Ślązaka posługującego się językiem polskim.
Do konfesjonału i do apteki

Pan Wojciech rekonstruuje i transkrybuje na współczesny zapis nutowy muzyczną część kodeksu. Marzy mu się, by w przyszłym roku - z okazji 600-lecia święceń Mikołaja - zorganizować festiwal, w czasie którego nastąpi prawykonanie utworów pochodzących z kodeksu.

- Zakonnicy należeli do dobrze wykształconych warstw społeczeństwa - mówi Wojciech Wysocki. - Mikołaj potrafił więc za pomocą neumów zapisywać muzykę. Zanotował różne pieśni, w tym kilka wielkanocnych. Jeszcze nad tym pracuję, więc nie chcę za bardzo uchylać rąbka tajemnicy. Raczej nie był ich kompozytorem. Zapisywał kompozycje innych osób.

Ciekawą częścią kodeksu są nauki religijne i moralne, którym Mikołaj nadał formę pytań i odpowiedzi. Czy Bóg jest obecny w każdej stworzonej rzeczy, także w drzewie i w kamieniach? Bóg jest we wszystkich rzeczach stworzonych obecny. Dlaczego wierni idą na Wielkanoc do spowiedzi? W tym czasie szatan szczególnie przeszkadza ludziom w dobrym, dlatego potrzebują oni mocy do przeciwstawienia się - pisał. Mikołaj zaleca wszystkim od 12. roku życia post we wszystkie piątki i w wigilie wielkich świąt. Grzeszy ciężko, kto z pychy piękną szatę lub wisiorek nosi - przestrzega.
Bardzo aktualnie brzmią wymagania, które stawia idącym do komunii św. Może ją przyjąć, kto Słowa Bożego chętnie słucha i wypełnia je, bardziej jest skłonny do dobra niż do zła, za grzechy żałuje i nie chce ponownie grzeszyć oraz kto nie wynosi się nad innych, lecz jest pokorny.

Ale obok mnich odsłania tajemnice średniowiecznej farmacji: orzechy włoskie spożywane z piżmem leczą odór z ust, żołądek, pęcherz i wątrobę - radzi. - Jałowiec siedem lub dziewięć jagód spożyte rano są dobre na mózg, rozjaśniają głos i skutecznie wywołują wiatry. Pomagają w trawieniu, przeciwdziałają przeziębieniom. Przeciw ugryzieniom wściekłego psa pomocna jest ruta i babka. Razem ugniecione, ugotowane i na gorąco wypite.

Mikołaj daje też rady dotyczące stylu życia: wstawaj po ucztach, unikaj snu w południe. Cztery rzeczy wywodzą się ze snu południowego: gorączka, lenistwo, ból głowy i katar.

- Mikołaj i jego dzieło nie jest zaskoczeniem - uważa prof. Lenartowicz. - Był z pewnością częścią elity średniowiecznego Koźla. Należeli do niej duchowni, burmistrz i rajcy miejscy, nauczyciele i medycy, oraz rycerstwo obecne także na książęcych dworach Opola, Raciborza i Wrocławia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska