Kradzieży nie było

Edyta Hanszke
Edyta Hanszke
Właściciel sprzedaje auto i czeka aż, zostaje ono wywiezione za granicę, dopiero wtedy zgłasza się do ubezpieczyciela.

WARTO ZAPŁACIĆ WIĘKSZĄ SKŁADKĘ
Krystyna Krawczyk, dyrektor biura rzecznika ubezpieczonych
- Ubezpieczenie autocasco jest dobrowolne. W myśl prawa treść umów i zasady są indywidualnie określane przez ubezpieczycieli. Również wartość składki. Może się zdarzyć tak, że będzie ona wyższa w przypadku niektórych marek aut, na przykład częściej kradzionych. Firma ubezpieczeniowa powinna to ustalić w oparciu o jakieś niezależne badania, choćby policji.
Często warto zapłacić większą składkę, jeżeli mamy dzięki temu dodatkowe bonusy. Przy podpisywaniu umowy na AC należy zwrócić uwagę na trzy zasadnicze elementy: 1. Zakres ochrony (czy obejmuje tylko Polskę czy inne kraje); 2. Zakres wyłączeń odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń (firmy czasami ustalają dodatkowe warunki, na przykład uiszczanie składek w terminie); 3. Sposób likwidacji szkody (jakich dokumentów będzie żądał od nas ubezpieczyciel w przypadku kradzieży).
Najważniejszą rzeczą przed podpisaniem umowy jest dokładne zapoznanie się z jej treścią. Warto zwrócić uwagę na precyzyjne sformułowania pojęć. Bo co oznacza rażące zaniedbanie? Czy mieści się w tym np. pozostawienie dokumentów w aucie?

Tak najczęściej wyglądają próby wymuszenia odszkodowania za pozornie skradziony samochód. Z najnowszego raportu Komendy Głównej Policji wynika, że w kraju 30 procent kradzieży samochodów jest pozorowanych, na tak zwane zamówienie. Polonezy i małe fiaty są rozbierane w kraju na części, marki zachodnie (głównie mercedesy, volkswageny, audi) trafiają za granicę.
Podkomisarz Sebastian Maj z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej w Opolu informuje, że opolska policja zanotowała kilka takich zdarzeń w roku. Do końca października w raportach zapisano 545 przypadków kradzieży samochodów. Zatem skala sfingowanych kradzieży w naszym województwie jest niewielka.

Towarzystwa ubezpieczeniowe na różne sposoby bronią się przed oszustami. Po pierwsze bardzo dokładnie sprawdzają przypadki, kiedy zgłoszenie kradzieży nastąpiło w krótkim czasie po zawarciu polisy ubezpieczeniowej. Specjalne wydziały nadzoru, tak zwana policja ubezpieczeniowa, analizują okoliczności, w jakich doszło do kradzieży. Przedstawiciele towarzystw podkreślają sprawne działanie straży granicznej, szczególnie na przejściach do państw na wschodzie. Tam częściej wychwytywane są auta z przebijanymi numerami rejestracyjnymi.
Ubezpieczyciele współpracują także z policją i firmami detektywistycznymi w kraju i za granicą. Dzięki temu weryfikują wiele przypadków kradzieży.
Często zdarza się tak, że u nas ktoś zgłasza, że stracił auto, a ono kilka dni wcześniej zostało zarejestrowane za granicą - mówi Jacek Balcer, rzecznik prasowy Towarzystwa Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta SA. Przyznaje on, że towarzystwo prowadzi także prywatne śledztwa. Zatrudnia do tego firmy detektywistyczne.
- My także liczymy każdą złotówkę i nie możemy sobie pozwolić na straty. Dokładnie sprawdzamy każde zgłoszenie - mówi rzecznik Warty.
Andrzej Piotrowski, dyrektor Centrum Likwidacji Szkód PZU S.A. w Opolu, przyznaje, że jego pracownicy spotykają się z próbami wyłudzenia odszkodowania, jednak nie są to częste przypadki.
W ubiegłym roku nasz wydział nadzoru na szkodach komunikacyjnych zaoszczędził 16 mln złotych - mówi Adam Taukert rzecznik prasowy PZU SA. Udowodnione fałszerstwa trafiają do prokuratury.
Towarzystwo Ubezpieczeniowe Samopomoc SA w obawie przed pozorowanymi kradzieżami nie ubezpiecza marek niektórych aut. Dotyczy to na przykład BMW i Audi.

Robimy wyjątki dla zaufanych, stałych klientów, ale wprowadzamy w takich przypadkach wysokie składki - mówi Halina Andrzejewska, dyrektor opolskiej ekspozytury TU Samopomoc. Pracownicy opolskiego oddziału częściej notują próby nieuczciwego wymuszenia ubezpieczenia na tak zwaną stłuczkę.
- Sprowadzają rozbite auta na jakieś miejsce, wzywają policję, która spisuje protokół, i przedstawiają to jako dowód kolizji - opisuje jeden ze sposobów oszustów Halina Andrzejewska.
O podobnym procederze wspomina pracownik opolskiego oddziału Bankowego Towarzystwa Ubezpieczeń i Reasekuracji Heros SA. W przypadku podejrzenia wymuszenia odszkodowania towarzystwa wzywają niezależnych rzeczoznawców, którzy wydają opinię. Jeżeli fałszerstwo zostanie potwierdzone, sprawa trafia do prokuratury. Obecnie Samopomoc prowadzi taką sprawę.

- W pierwszym półroczu br. zanotowaliśmy 16 prób wyłudzeń, co stanowi niecałe 8 procent wszystkich odszkodowań komunikacyjnych. Niektórzy klienci traktują to jak formę zarobkowania - mówi Halina Andrzejewska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska