Kradzione nie tuczy, a może zarazić

Fot. Paweł Stauffer
Rys. Andrzej Czyczyło
Rocznie z opolskich pastwisk znika około setka krów. Część mięsa pojawia się na targowiskach. Nie jest ono zbadane pod kątem BSE.

Według danych weterynaryjnych w zeszłym roku z pastwisk zginęło 120 sztuk bydła, w tym roku już kilkadziesiąt. Część tych zgłoszeń to fikcja - hodowcy chcą otrzymać odszkodowania, ale co się dzieje z resztą?

- Skradzione zwierzęta na pewno nie trafiły do opolskich przetwórni mięsa - zastrzega Kazimierz Dubiński, wojewódzki lekarz weterynarii w Opolu. - Gdzie zniknęły - nie wiem, ale w naszych zakładach jest ściśle prowadzona dokumentacja pochodzenia surowca. Każde zwierzę przeznaczone do uboju jest badane pod kątem BSE. Handel mięsem z nielegalnego uboju to przestępstwo będące w zainteresowaniu organów ścigania. O sanepidzie i inspekcji handlowej nie wspomnę.
Wszystko wskazuje na to, że część skradzionych krów i jałówek trafiła do hodowców z innych regionów kraju. Na razie w Polsce nie jest jeszcze wprowadzony system identyfikacji i oznakowania zwierząt IACS. Skoro tak, to bardzo łatwo dołączyć je do innego stada.
- W zależności od wieku i od tego, ile daje mleka i czy jest zarodowa, krowa warta jest od 2 do nawet 7 tysięcy złotych - wyjaśnił nam Paweł Pietruszka z Rzędowic koło Dobrodzienia, który ma stado 50 krów. - Złodzieje kradną głównie młode sztuki, na zamówienie hodowców. Pewnie można je u nich kupić nawet za tysiąc złotych.

W okolicach Dobrodzienia kradzieże bydła w ostatnich latach są bardzo częste. Krowy i byczki giną nie tylko z łąk, ale wyprowadzane są nocami także z obór.
- Mieliśmy nawet takie przypadki, że na pastwisku znajdowaliśmy odrąbany łeb zwierzęcia, czyli było ono ubite dla mięsa - przyznaje podinspektor Andrzej Rzemiński, komendant komisariatu policji w Dobrodzieniu.

Ewa Bruziewicz z opolskiego sanepidu szuka w próbkach mięsa śladu choroby wściekłych krów. Jednak nie cała
wołowina jest na Opolszczyźnie badana. Rocznie z naszych pastwisk znika setka krów. Rąbanka z nich sprzedawana jest pokątnie.

(fot. Fot. Paweł Stauffer)

Mięso złodzieje sprzedają albo do ubojni, które za ten towar nie wystawiają faktur, więc kupują go bardzo tanio, albo jest rozprowadzane w handlu pokątnym - na przykład na targowiskach.
- W Dobrodzieniu handluje się mięsem i nie spotkałem się na targowisku z ani jedną kontrolą legalności jego pochodzenia - przyznaje Rzemiński. - I nie oszukujmy się: pokątnego handlu nie ukrócimy, dopóki będzie popyt na tanie mięso.

Sprawdzaliśmy w innych miastach. Na przykład na targowisku w Kluczborku są dwa sklepiki mięsne. W jednym w ogóle nie handluje się wołowiną. W drugim natomiast klienci podkreślali, że robią tutaj zakupy od lat i mają zaufanie do sprzedawcy, który dysponuje wszelkimi atestami i dokumentami pochodzenia towaru.
- Poza tym od tych prionów można zachorować nawet po 15 latach, więc i tak nie ma znaczenia, co jemy dzisiaj, tylko co zjedliśmy przed laty - twierdzą kupujący.
W Oleśnie właściciele pawilonów mięsnych przy placu Solnym sami mówili, że na stragany coraz częściej trafia mięso z dzikiego uboju.
- Tych pokątnych handlarzy trzeba przepędzić, bo psują nam tylko interes i opinię. My musimy płacić placowe i podatki, a oni przywiozą kilka kilogramów padliny i po godzinie ich już nie ma - skarżyli się handlowcy.
Powiatowy lekarz weterynarii w Oleśnie Anna Lipczok przyznała, że w jednym przypadku wykryto nielegalny ubój - sprawę przekazano policji.
Czy na mięso niewiadomego pochodzenia trafimy także w sklepach?
- Sam kiedyś otrzymałem sygnał o nielegalnym uboju i dostarczaniu mięsa do punktu skupu. Skierowałem go do policji i sanepidu, ale obie te służby nie potwierdziły tej informacji - mówi Dubiński. - Oczywiście nie można wykluczyć takiego mechanizmu: nieuczciwy handlowiec podłoży pod fakturę tanie nielegalne mięso. Moim zdaniem jednak do takich przypadków nie dochodzi, gdyż sprzedawcy ryzykują zbyt wiele.
W przypadku wykrycia takich praktyk można stracić nie tylko towar, ale nawet zezwolenie na handel.
- Nie spotkaliśmy się z przypadkiem handlu mięsem niewiadomego pochodzenia - mówi Wiesława Błudzin, wojewódzki inspektor sanitarny w Opolu. - Nasze służby kontrolują handel legalny. To, co jest sprzedawane pokątnie na targowiskach to inna sprawa, ale nie przypuszczam, by ten proceder miał szerszy zasięg, to przypadki marginalne.

Targowiska najczęściej kontroluje Państwowa Inspekcja Handlowa. Paweł Badura, naczelnik Wydziału Kontroli Handlu Artykułami Przemysłowymi i Usług Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Opolu, podkreśla, że inspektorzy za każdym razem sprawdzają legalność pochodzenia mięsa.
- W większych miastach o handlu nielegalnym na targowiskach w ogóle nie ma mowy - dodaje Badura. - Jeśli już mówimy o handlu pokątnym, to raczej między sąsiadami w wioskach czy małych miasteczkach, gdy ktoś komuś oferuje wyroby mięsne domowej roboty. Prawda jest też taka, że część ludzi nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie grozi w wyniku spożycia nielegalnego mięsa.
Inspektorzy handlowi przyznają, że w tak zwanej domowej kiełbasie może znajdować się też wołowina niewiadomego pochodzenia. Po prostu ze względu na walory smakowe ten rodzaj mięsa jest dodawany do wieprzowiny.
- Kupując te wyroby, bierzemy na siebie pewne ryzyko - mówi Badura.

- Ubój przydomowy jest dopuszczalny pod warunkiem zachowania przepisów o ochronie zwierząt, czyli na przykład zachowania humanitarnego sposobu ich uśmiercania - podkreśla nadkomisarz Jarosław Dryszcz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. - I doprawdy trudno zbadać, gdzie to mięso potem trafia, czy nie jest sprzedawane sąsiadom.
Dryszcz przyznaje, że policja interweniuje tam, gdzie dochodzi na przykład do przestępstwa kradzieży zwierząt hodowlanych. W kilku policyjnych rejonach działania, w których sprawdzał, statystyki nie odnotowały postępowania karnego dotyczącego nielegalnego uboju.
- Gdy nielegalnym ubojem i handlem zajmuje się naraz kilka służb, w systemie mogą być dziury - gorzko przyznaje Dubiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska