W sierpniu 2000 r. odebrałam przesyłkę dla syna. Otworzyłam, a w kopercie była umowa na kredyt w wysokości 11 tys. zł na zakup maszyny. Zdziwiłam się, bo syn żadnego drogiego urządzenia nie kupował - opowiada "NTO" Helena Dworzańska, matka mieszkającego w Gazowicach pod Głubczycami Ireneusza. Miesięczna rata do spłacenia to 390 zł, a kredyt zaciągnięto na zakup ramy do naciągania rozbitych samochodów. Na umowie figurował podrobiony podpis Ireneusza.
Mężczyzna szybko zorientował się, że autorem niemiłej niespodzianki jest jego kolega Grzegorz F., prowadzący warsztat samochodowy. Zaniósł mu umowę, a F. przyznał się do podrobienia podpisu i wykorzystania danych kolegi. Obiecał jednak, że regularnie będzie spłacał raty. Na obietnicach jednak się skończyło.
Wkrótce Żagiel SA zwrócił się do Ireneusza Dworzańskiego o spłatę kredytu. W lipcu 2001 r. powiadomiono policję, która zaczęła ścigać listem gończym ukrywającego się Grzegorza F. (na koncie ma już sprawę o paserstwo). W końcu go zatrzymano, przyznał się do winy. Sprawa trafiła do sądu, a ten skazał F. na wyrok w zawieszeniu, grzywnę oraz zobowiązał do spłacenia kredytu.
- Prawomocny wyrok przesłałam firmie Żagiel SA i myślałam, że mam spokój - relacjonuje Helena Dworzańska.
Dla Żagla SA to jednak nie był koniec. Skierowano sprawę do sądu, a ten w postępowaniu nakazowym zobligował Ireneusza Dworzańskiego do zapłacenia 11 tys. zł rzekomego kredytu, odsetek oraz 2,6 tys. zł kosztów postępowania sądowego.
- Oczywiście odwołaliśmy się od tego wyroku, ale już tylko za możliwość apelacji musieliśmy zapłacić 660 zł wpisowego - mówi poirytowana kobieta. - Teraz to chyba Żagiel SA chce od nas wyłudzić pieniądze. Dziwne, że nie ma dla nich znaczenia prawomocny sądowy wyrok - dodała.
Izabela Zalewska z centrali Żagla SA w Lublinie poinformowała "NTO", że podstawą zawieszenia lub odstąpienia od postępowania egzekucyjnego musi być wiarygodna informacja, a w tym przypadku informacje przekazane spółce były niewystarczające.
- Nasz oddział we Wrocławiu wiedział jedynie o prowadzonym dochodzeniu w sprawie o oszustwo - powiedziała nam Izabela Zalewska. - Wobec braku przedstawienia prawomocnego wyroku sądu Żagiel SA miał prawo dochodzenia wierzytelności w drodze postępowania nakazowego - wyjaśnia.
Jednakże rodzina Dworzańskich wysyłała prawomocny wyrok.
- Mam nawet potwierdzenie odbioru - tłumaczy Helena Dworzańska. W firmie jednak go nie odnaleziono.
- Po otrzymaniu stosownych dokumentów spółka niezwłocznie odstąpi od dochodzenia długu - zapowiedziała Zalewska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?