Krępna: Skandal po wyborach sołtysa

.O funkcję sołtysa rywalizował Józef Kaletta - emerytowany nauczyciel i były przewodniczący Rady Miejskiej oraz Zbigniew Eret - szef miejscowego klubu LZS. Kaletta wygrał dwoma głosami. Jednak już dzień po wyborach przegrany kandydat złożył protest u burmistrza z żądaniem powtórki wyborów. Twierdzi, że zostały przeprowadzone nieprawidłowo, a co za tym idzie wynik jest zafałszowany.

- Było 80 osób uprawnionych do głosowania, a dla jednej kobie-ty zabrakło karty - opowiada Zbigniew Eret. - Mimo to oddano 80 głosów, a zatem ktoś musiał zagłosować dwa razy! A może nawet więcej było takich osób?

Kaletta wygrał stosunkiem głosów 39:37 (4 głosy okazały się nieważne). Eret argumentuje, że gdyby ta jedna osoba zagłosowała na niego (a jak sam mówi, deklarowała że tak zrobi) byłby remis i głosowanie by powtórzono.

- Miałem szansę: trudno powiedzieć jak zagłosowałyby powtórnie te osoby, które wcześnie oddały głosy nieważne - przekonuje.
Józef Kaletta ma jednak inną teorię na temat zamieszania jakie powstało po wyborach sołeckich.

- Wszyscy wiedzą, że moja osoba nie pasuje panu burmistrzowi na tym stanowisku i zrobi wszystko, aby wybory unieważnić - mówi Kaletta. - Przecież to burmistrz prowadził to zebranie, w komisji była pani sekretarz z urzędu, na sali byli inni urzędnicy, jeśli były jakieś nieprawidłowości czemu od razu ich nie wyprostowano? Czemu burmistrz -prowadzący zebranie jak tylko ogłoszono wyniki wyszedł z sali? Czemu przegrany protestował dopiero nazajutrz?

Eret tłumaczy, że na sali był chaos: o tym że zabrakło karty do głosowania dowiedział się już po zebraniu. Tak samo argumentuje Dieter Przewdzing, który podkreśla że jego sympatia lub jej brak do Józefa Kaletty (był przeciwnikiem politycznym burmistrza pełniąc funkcję w radzie) "nie ma tu nic do rzeczy". Skierował skargę Ereta do komisji rewizyjnej w radzie Miejskiej jej pozostawiając decyzję czy wybory powtórzyć.

Co zdecydowała komisja rewizyjna? Czytaj 8 marca w wydaniu papierowym nto.