Kret w Ujeździe. Robot od brudnej roboty

Redakcja
Elektryczny kret przypomina nieco księżycowego łazika. Jest naszpikowany czujnikami i elektroniką. Koszt takiego cacka wraz z tablicą sterującą to ok. pół miliona złotych.
Elektryczny kret przypomina nieco księżycowego łazika. Jest naszpikowany czujnikami i elektroniką. Koszt takiego cacka wraz z tablicą sterującą to ok. pół miliona złotych.
W Ujeździe pracę rozpocznie wkrótce elektryczny kret, który będzie dbał o suszenie ścieków powstających w oczyszczalni. To pierwsze takie urządzenie w kraju.

Elektryczny kret będzie pracował w solarnej suszarni, która stanęła właśnie pod Ujazdem. Trafi tutaj kilkaset ton osadu powstającego w procesie oczyszczania ścieków.

- Jest to wyjątkowo kłopotliwy odpad ze względu na duże koszty utylizacji i skomplikowane procedury - tłumaczy Piotr Przygoda, dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej w Ujeździe. - Dotychczas, by się go pozbyć, musieliśmy zlecać badania składu chemicznego osadu w różnych laboratoriach. Następnie był on wywożony na pole, gdzie przez kolejnych 10 lat musieliśmy monitorować proces jego rozkładu.
Koszt utylizacji 1 tony odpadów z oczyszczalni wynosi ok. 300 złotych. Tymczasem gęsta maź w aż 85 proc. składa się z wody. By obniżyć koszty utylizacji, gmina będzie suszyć osad.

Nowoczesna suszarnia działa na podobnej zasadzie jak ogrodowa szklarnia. Pod wpływem promieni słonecznych oraz wysokiej temperatury woda będzie odparowywana. Zadaniem elektrycznego kreta będzie przekopywanie osadów.
- Na Zachodzie, np. w Niemczech lub Francji, takie rozwiązania stosuje się powszechnie - mówi Marcin Cieśla z firmy TST Systems, która wybudowała obiekt. - W Polsce jest to jedna z pierwszych tego typu suszarni i na pewno pierwsza, w której zastosowano technologię elektrycznego kreta.

Urządzenie naszpikowane jest czujnikami. Dzięki nim "widzi" przeszkody i tak planuje trasę, by przekopać w ciągu jednego dnia osady w każdym miejscu. Wykorzystuje do tego metalowe łopaty, które umieszczone są pod podwoziem. Obracają się z dużą prędkością, dlatego z przyczyn bezpieczeństwa łazik załącza się tylko, gdy w suszarni nie ma nikogo.

- Zdecydowałem się na tę inwestycję, bo już za kilka lat wszystkie gminy będą zobowiązane do suszenia osadów - przekonuje Tadeusz Kauch, burmistrz Ujazdu. - My ten problem będziemy mieli już za sobą.

Wysuszony osad może być traktowany jako biopaliwo i np. spalany w elektrowniach. Inwestycja kosztowała 1,5 mln zł, z czego 85 proc. zapłaciła Unia Europejska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska