Krobusz. Na środku drogi toniemy w błocie

fot. KS
fot. KS
Remont trasy wojewódzkiej Prudnik - Opole obrzydził życie mieszkańcom kilku wsi. Samochody i ludzie toną w bagnie - dosłownie.

W najgorszej sytuacji są mieszkańcy części wsi Krobusz w gminie Biała. Drogowcy jesienią rozebrali starą drogę wojewódzką 414 z asfaltem i podbudową. Przed zimą nie zdążyli nasypać nowej podbudowy. Odkąd zaczęły się roztopy, dawna droga zamieniła się w bagnisko. Ludzie przebierają buty na kalosze, zostawiają samochody w centrum wsi i brną kilkaset metrów po kostki w mazi. Drogowcy po cichu przyznają, że ładowanie w błoto kolejnej wywrotki żwiru nic nie daje.

- Sąsiedzi jechali w poniedziałek z dzieckiem do szpitala w Opolu. Auto utonęło w błocie aż po podwozie. Matka płakała, że nie mogą dojechać do lekarza. Wreszcie ktoś ich wyciągnął ciągnikiem - opowiada Marian Krawczyk z Krobusza. - Autobus szkolny przywiózł uczniów i utknął. Dwoma traktorami go wyciągali z błota. Zakopał się nawet pług śnieżny. Mam jutro jechać do szpitala. Sam chyba wezmę łopatę i podsypię czymś dziury!

- Gdy spadł śnieg, to pięć dni czekaliśmy, aż nas odkopią - żali się Agnieszka Skórecka. - Mój ociec sam zapłacił sąsiadowi, żeby odśnieżył przejazd, bo musiał jechać do lekarza.

- Nie lekceważymy problemów mieszkańców Krobusza - mówi Robert Malorny z Zarządu Dróg Wojewódzkich w Opolu. - Wysyłamy tam sprzęt, żeby podsypać i utwardzić przejazd. Po roztopach jest tam błoto, które trudno skutecznie utwardzić. Nową podbudowę zaczniemy budować zaraz, jak pozwolą na to warunki atmosferyczne. Potrzebujemy do tego kilkunastu w miarę suchych i ciepłych dni.

Przebudowa drogi 414 zaczęła się dopiero we wrześniu, bo z powodu odwołań przedłużyła się procedura przetargowa. Żeby zdążyć do czerwca, wykonawca całkiem zamknął odcinek kilkunastu kilometrów. Na czas zimy wpuszczono na teren budowy lokalny ruch do Krobusza od strony Opola. Tymczasem, łamiąc zakazy, na rozebraną drogę wjeżdżają nawet samochody ciężarowe. Gubią się bez oznakowania, blokują drogę miejscowym. Dojazd do sąsiedniej miejscowości wymaga czasem wielu kilometrów dodatkowej drogi.
- Jak można zacząć taki remont bez zapewnienia innego dojazdu - skarży się Karol Biskup, sołtys Mokrej, która chwilami była zupełnie odcięta od świata. - Boimy się powrotu zimy i śniegów.
Mieszkańcy są bezradni.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska