Król umarł, niech żyje król, czyli jak prezydencka władza z rąk do rąk chadza

Grzegorz Jakubowski
Prezydent z ustępującym prezydentem pożegnali się na schodach Sejmu.
Prezydent z ustępującym prezydentem pożegnali się na schodach Sejmu. Grzegorz Jakubowski
Tuż przed 5 sierpnia nie było jeszcze wiadomo, czy Andrzej Duda jako pierwszy prezydent RP będzie składał przysięgę na konstytucję drukowaną czy specjalnie na tę okazję wykaligrafowaną.

Podczas zaprzysiężenia Lech Wałęsa

Podczas zaprzysiężenia Lech Wałęsa

przejął od ostatniego prezydenta na uchodźstwie, Ryszarda Kaczorowskiego, insygnia władzy II RP. Były to: chorągiew RP, pieczęć Kancelarii Prezydenta, oryginał Konstytucji z 1935 r. oraz Order Orła Białego. Andrzej Duda jest 15. proklamowanym do Orderu Orła Białego i jego15. Wielkim Mistrzem.

Przepisania 83 stron tekstu podjęła się krakowska kaligrafka i muzyk Ewa Landowska. Skorzystała z podwójnej inspiracji - Konstytucją 3 maja, pierwszą w naszej historii kaligrafowaną (niestety, pobieżnie i niedokładnie), a także italiką. To krój pisma, którym posługiwano się w XVI-wiecznych Włoszech.

Z formalnoprawnego punktu widzenia postać dokumentu, jaki towarzyszył uroczystości - do końca nie wiadomo, która z wersji doczekała się tego zaszczytu, księga była zamknięta - nie miał najmniejszego znaczenia. Chodziło jedynie o oprawę ceremoniału, o swojego rodzaju theatrum. Tyle tylko, że kaligrafowanym egzemplarzem mieliśmy szansę dołączyć do takich krajów jak USA, Rosja, Indie. Nawiasem mówiąc, Obama przysięgał aż na trzy Biblie, z Biblią Martina Luthera Kinga włącznie. Przesyłał w ten sposób pewien sygnał do narodu: otwartość na członków różnych Kościołów. - My dopiero w to wkraczamy - zauważa dr Janusz Sibora.

Pierwsza dama po lewej stronie

Nie rozwiązano jeszcze sprawy zarobków pani prezydentowej.

Agata Kornhauser-Duda w związku z awansem męża zrezygnowała z pracy w szkole (uczyła języka niemieckiego) i pozostaje na jego utrzymaniu. Nie ma także ubezpieczenia. Inna rzecz, że Laura Bush stwierdziła kiedyś, że nie wyobraża sobie pełnienia obowiązków pierwszej damy za pieniądze.

Historyk dyplomacji i komunikacji politycznej przypomina, że przed wojną ceremoniał zaprzysiężenia był o wiele bardziej rozbudowany. Prezes Rady Ministrów w galowym powozie i asyście eskorty honorowej udawał się do siedziby prezydenta, zapraszał go na honorowe miejsce, sam siadał po jego lewej ręce. Nawiązaniem do tego zwyczaju miało być miejsce dla pierwszej damy. Agata Kornhauser-Duda miała zasiąść nie jak jej poprzedniczki, po prawej (zwyczajowo rezerwowanej dla kobiet), lecz po lewej stronie męża. Ten wybór to była pewna symbolika. Przypomnienie, że prezydent, osoba ponad podziałami, reprezentuje świetność i majestat Rzeczypospolitej. Niestety, z niewiadomych powodów do zmiany nie doszło.

- Proszę zwrócić uwagę - dodaje dr Sibora - że po prawej stronie królowej angielskiej podczas spotkań oficjalnych też nikogo nie widzimy. Jeśli Elżbieta II czyta mowę tronową w Westminsterze, miejsce po prawej stronie pozostaje puste. Jeśli królowa idzie, jej mąż, książę Filip postępuje dwa lub trzy kroki za nią. - Mieliśmy okazję dołączyć do innych. I to mi się podobało - ocenia.

W stosunku do porządku rzeczy okresu międzywojnia zrezygnowaliśmy z innego gestu: nowy prezydent podwoził swojego poprzednika pod nowy adres. Wczorajsze pary prezydenckie rozstały się w wyznaczonym miejscu w gmachu Sejmu.

Przysięga - to, co najistotniejsze

Właśnie w Sejmie rozgrywa się to, co najważniejsze, by nie powiedzieć: co jedynie ważne. Odśpiewanie hymnu, wygłoszenie słów przysięgi w obecności posłów, senatorów i posłów Parlamentu Europejskiego. Większość zgromadzonych miała to szczęście, że w uroczystości uczestniczyła bezpośrednio, w Sali Plenarnej. Ci, dla których zabrakło foteli, zostali "skazani" na Salę Kolumnową i telebimy.

Komentatorzy wydarzeń politycznych mieli nadzieję, że Andrzej Duda odczyta tekst bezbłędnie, szczególnie po wpadce Bronisława Komorowskiego. Byłemu prezydentowi początek poszedł gładko: "Obejmując z woli Narodu urząd Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej uroczyście przysięgam, że dochowam wierności postanowieniom Konstytucji, będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa...". W dalszej części zdania pojawił się problem: zamiast powiedzieć "a dobro Ojczyzny oraz pomyślność Obywateli będą dla mnie najwyższym nakazem", użył nieistniejącego w języku polskim słowa "dobrość". Wywiązała się dyskusja, czy w tym stanie rzeczy przysięga była ważna. Nie chodzi o to, że prezydent się przejęzyczył - w tak stresującej chwili wszystko jest możliwe - lecz, że nikt nie domagał się powtórzenia tekstu. Powołano się na przykład z Ameryki: Barack Obama, który przy pierwszym zaprzysiężeniu zmienił szyk słów, przysięgę powtórzył. - Istnieje zasada - podkreśla dr Sibora - że prezydent składa przysięgę o treści przypisanej konstytucji. U nas sprawę wyciszono - gdyby nie to, trzeba byłoby po raz drugi zwołać Zgromadzenie Narodowe. Konstytucjonaliści francuscy z całą pewnością by do tego doprowadzili.

Tym bardziej że w przysiędze zawarte jest to, co w sensie formalnoprawnym stanowi o spełnieniu aktu. Cała reszta, z mszą św., przejęciem zwierzchnictwa nad wojskiem, powitaniem w Pałacu Prezydenckim to już tylko uroczysty kontekst.

Wątek religijny

- Źle się stało, że msza za prezydenta w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela posłużyła za temat dyskusji - kontynuuje ekspert od dyplomacji. - Bo sporu nikt nie wywołał świadomie; rozdzielenie ról podczas nabożeństwa było skutkiem zmian personalnych w polskim Kościele. Elementy religijne nie należą do ceremoniału państwowego, niemniej nie po raz pierwszy się je podnosi. W okresie międzywojennym prowadzono także dyskusje. Zastanawiano się, jak ma się tekst zaprzysiężenia wzbogacony o treści religijne do deklaracji Gabriela Narutowicza o bezwyznaniowości. Ostatecznie marszałek Sejmu rozgrzeszył prezydenta, który, jak wiadomo, skończył tak tragicznie. Stwierdził, że wygłaszając całą przysięgę, Narutowicz unieważnił wcześniejsze oświadczenie.

Prezydent Ignacy Mościcki miał kłopoty z zachowaniem się podczas mszy św., odprawianej w intencji Ojczyzny i jego własnej. Gdyby Józef Piłsudski co rusz nie trącał go w ramię, nie wiedziałby kiedy klękać, a kiedy wstawać. Ciąg dalszy religijnego wątku: mało kto wie, że od czasu, gdy prezydent Lech Wałęsa tuż przed zaprzysiężeniem, 11 grudnia 1990 r., odwiedził częstochowskich paulinów i przed ikoną Częstochowskiej złożył jasnogórskie śluby, tam właśnie odprawiana jest msza za ojczyznę i prezydenta, kimkolwiek by on był. Codziennie o godz. 15.30.

Lech Kaczyński jako pierwszy rozbudował program dnia przekazania urzędu prezydenta, nazywanego świętem demokracji, powołując się na zaszłości przedwojenne. Niewykluczone, że w przyszłości będziemy fetować je jeszcze bardziej, czerpiąc wzorce z Ameryki. W USA święto trwa cały tydzień i m.in. obejmuje bale prezydenckie. Najpiękniejsze suknie trafiają potem do muzeum.
Niezwykle uroczyście dzień zaprzysiężenia obchodzi się we Francji. Nie tak dawno prezydent Hollande z tej okazji sprawił satysfakcję Polakom, składając w strugach deszczu wieniec na grobie Marii Curie-Skłodowskiej, obok Instytutu Radu. Przy okazji upiekł drugą pieczeń, pamiętając, że nasza rodaczka była socjalistką.

Do wzbogacenia polskich uroczystości przyczyniło się obchodzone w tym dniu przekazanie prezydentowi zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi (przed wojną świętowano także przekazanie urzędu). Przy tej okazji pojawia się proporzec prezydencki, niegdyś nazywany chorągwią narodową. Następuje także uroczyste przekazanie prezydentowi insygniów, odznak Orderu Orła Białego i Krzyża Wielkiego Orderu Odrodzenia Polski. Bronisław Komorowski do programu dorzucił inny historyczny element: wyeksponowanie szabli Stanisława Augusta Poniatowskiego z wizerunkiem Orła Białego. Za jego prezydentury uroczystość odbyła się na Zamku Królewskim. Podjętą przez Aleksandra Kwaśniewskiego próbę przeniesienia jej poza Warszawę, przez niewtajemniczonych lub niedomyślnych interpretowaną jako włożenie święta w oryginalne ramy, tłumaczyły nastroje społeczne, skierowane przeciwko prezydentowi bez magisterium.

Przed kilkoma dniami w telewizji można było zobaczyć prezydenta elekta ćwiczącego rolę, którą wczoraj odegrał koncertowo: przekazanie zwierzchnictwa nad wojskiem. Ćwiczenia odbywały się pod osłoną nocy. - To dobrze wróży - komentuje Sibora. - Oznacza, że Andrzej Duda z dużą troską i powagą traktuje swoje obowiązki. Jego córka jeszcze podczas kampanii zapewniała, że "tata nie będzie miał wpadek". Bardzo bym się cieszył, gdyby tak się stało, ale na całym świecie nie ma takiego prezydenta, których by ich nie zaliczył.

Dodajmy, że równie poważnie obowiązki związane z protokołem dyplomatycznym traktują prezydenci Niemiec i Anglii, którzy pod kierunkiem dyrektora protokołu ćwiczą składanie wieńca na Grobie Nieznanego Żołnierza.

Złota klatka

Dzień zaprzysiężenia, szczególnie obchodzony tam, gdzie wyniesienie na najwyższy urząd poprzedzają wybory - dla prezydenta to wyraźna granica. Zmienia się wszystko: życie, praca, relacje z rodziną, adres. Wczoraj na Andrzeja Dudę czekała złota klatka, II piętro Pałacu Prezydenckiego, wybudowanego w latach 40. XVII wieku przez hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego i jego syna. A w klatce obszerny gabinet, sypialnia, ślepa kuchnia, salon do wypoczynku, jadalnia. Każdy nowy lokator zmienia tu zawsze jeden mebel - jest nim łóżko.

W czasach zaborów obiekt pełnił rolę Pałacu Namiestnikowskiego i jako taki zamienił się w skamielinę w polskiej literaturze okresu romantyzmu. Jego powojenne "odczarowanie" nastąpiło po objęciu rządów przez Lecha Wałęsę, który zdecydował się przeprowadzić na Krakowskie Przedmieście (mieszkali tu także Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński). Posiada niewątpliwe walory jako obiekt architektoniczny i historyczny oraz tę zaletę, że blisko stąd do najważniejszych urzędów (i na odwrót). Ale i wadę: Kwaśniewski część pomieszczeń przerobił na biurowe.

Ze złotej klatki główny lokator nie wyjdzie bez uzgodnienia. Ochrona na to nie pozwoli. Tym samym podzieli los prezydentów na całym świecie.

- Czasami aż śmiesznie to wygląda - zauważa dr Sibora. Wystarczy, że Barack Obama udaje się na spacer do Central Parku, by dołączyło do niego jedenastu ochroniarzy. Bezpieczeństwo prezydenta jest zawsze wartością nadrzędną.
Dr Sibora zastanawia się, czy nieplanowane przypadki z udziałem naszej głowy państwa w dalszym ciągu będą dla narodu tajemnicą. Przypomina, że kiedy Angela Merkel spadła z krzesła, a wcześniej, po zimowym wypadku, musiała wspomagać się kulami, ukazywała się w telewizji. "Papierowi" dziennikarze wyjaśniali okoliczności zdarzenia, po imieniu nazywali schorzenia pani kanclerz. Kerry po upadku z roweru bez zahamowań pełnił urząd na oczach telewidzów. A u nas? Bronisław Komorowski doświadczony na stoku tygodniami nie pojawiał się w telewizji, a kiedy już nie było innego wyjścia, bo nadeszła rocznica powstania wielkopolskiego, dziennikarze z operatorami w zmowie (pewno nie tylko oni) robili co mogli, by zatuszować kalectwo głowy państwa. Znakomitą przykrywką stał się stół z długim obrusem.

- Skoro nowy prezydent deklaruje, że drzwi jego pałacu będą otwarte, niech takie naprawdę będą. Nie musi być naśladowcą prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, który zamiast wzywać weterynarza, nocą sam opatrywał konie w Belwederze. Żeby oszczędzać na każdym kroku. Rzecz w tym, by jego budżet nie przewyższał budżetu Angeli Merkel (Trzeba przy tym wziąć pod uwagę, że znakomitą część pieniędzy przeznacza się na opłacenie kancelarii zatrudniającej kilkaset osób i że z tego budżetu opłaca się inwestycje kulturalne. Niemałe pieniądze za czasów Henryka Jabłońskiego szły na rewitalizację zabytków Krakowa). Przy czym uwaga: utrzymanie niemieckiej kancelarii prezydenckiej kosztuje mniej niż polskiej, twierdzi Janusz Sibora. Ostatnio zaobserwowano niebezpieczną tendencję: podczas gdy Lech Wałęsa wydawał 168 milionów rocznie, Komorowski potrzebował pół miliona... dziennie.

- Życzyłbym sobie - dodaje historyk dyplomacji - by ze strony internetowej prezydenta Dudy, jak to jest w przypadku strony prezydenta Włoch, każdy mógł się dowiedzieć, co prezydent będzie robić następnego dnia. Wszyscy oczekujemy nowego stylu prezydentury. Jak najlepiej życzę nowemu prezydentowi. Jeśli jemu będzie lepiej, to i nam również.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska