Na wyścigi jeździłam od najmłodszych lat - opowiada Karolina Czapka, jedyna kobieta jeżdżąca w wyścigach Alfa Romeo. - Kiedyś ścigał się mój tata. Teraz jeżdżę pod jego nadzorem.
Ma dwadzieścia lat. Studiuje ekonomię na Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Zaczynała sześć lat temu od kartingu. Od trzech sezonów ściga się na Alfa Romeo.
- Na takim torze jak w Kamieniu Śląskim wyciskam 200-220 na godzinę. Tej prędkości w ogóle się nie czuje - przekonuje.
"Karolinka" - jak pieszczotliwie nazywają ja działacze - reprezentuje Automobilklub Wielkopolski.
- Nie bać się, to podstawowa zasada w tym sporcie - mówi Karolina. - Gdybym się bała, do niczego bym nie doszła.
A doszła już daleko. Jest w pierwszej dziesiątce pucharu Alfy. W tyle zostawia kilkunastu mężczyzn.
- Czasem trafiają się tacy, którzy chcieliby się ze mną ścigać, ale nie podejmuję zakładów na cywilnych drogach i w cywilnych autach - stwierdza Karolina.
Nie lubi, kiedy koledzy przepychają się na torze, kiedy uderzają rozpędzonym autem w drugie.
- Wkurza mnie to, bo remonty to spore koszta, a czasem awarie są tak poważne, że nie można skończyć wyścigu - opowiada. - Zdarzało mi się już dostać tak, że wypadły mi wszystkie prawe szyby. Pamiętam też wyścig, kiedy piętnaście okrążeń przejechałam trzymając jedną ręką drzwi, które wisiały na włosku, a drugą zmieniałam biegi i kierowałam.
Jest jednak coś, czego boi się królowa Alfa Romeo.
- Może to głupie, ale cierpnie mi skóra, kiedy oglądam jakieś straszne filmy w nocy - zwierza się nieco zawstydzona. - Potem nie mogę zasnąć...
Zazwyczaj przebywa w towarzystwie mężczyzn, którzy traktują ją jak równą sobie. Dawno już przestali się na jej widok uśmiechać pod wąsem. Największe autorytety to dla niej ojciec i Wiktor, jej trener, właściwie członek rodziny. To oni przekazują jej cenne wskazówki, hartują, w razie potrzeby ganią.
Jednak dla mamy, Emilii Czapki, Karolina zawsze pozostanie jej małą córeczką. Jest w końcu jej jedynym dzieckiem.
- Mama w zasadzie cały czas na zawodach spędza w kempingu. A przed wyścigiem podchodzi do mnie i mówi: Karolinko, ja cię proszę, jedź wolno i ostrożnie - śmieje się Karolina.
- Strasznie się o nią boję - potwierdza pani Emilia. - Kilka lat temu bałam się o męża, który też się ścigał. Jemu zresztą poważny wypadek przerwał karierę. Teraz drżę o córkę. W tym sporcie trzeba być uważnym, przewidywać zachowania innych i mieć odwagę.
Pani Emilia wspomina: - Kiedy się zorientowałam, że córka odziedziczyła pasje po ojcu - było za późno. Jeszcze próbowałam coś odwracać i w szkole podstawowej zapisałam ją na kurs tańca. Ale nie mogłam jej zmuszać do czegoś, co w ogóle nie sprawiało jej przyjemności, więc zrezygnowałam - opowiada ze śmiechem. - Z kolei na motor jej już nie pozwoliłam. To byłoby ponad moje siły!
Karolina nie pozbyła się jednak kobiecego zamiłowania do wisiorków, świecidełek i drobiazgów. Biżuterię nosi cały czas. Kosmetyków używa raczej rzadko - za to często je zmienia.
- Używam zapachu w zależności od dnia - opowiada Czapka. - Podoba mi się "piątka" Coco Chanel, Kenzo "z makiem". Tusz do rzęs nakładam rzadko. Ale jeśli już - to ma je podkręcać, pogrubiać i wydłużać.
Poza tym sięga po wszelakie nowinki - jak każda przedstawicielka płci pięknej. Wierna jest natomiast swojemu ukochanemu kremowi - starej "Nivei".
- Nikt mnie chyba nie przekona do innego - stwierdza stanowczo.
Trudno ją namówić do spódnic. Przyzwyczajona jest do spodni, do wygodnych i praktycznych ciuchów.
- Na torze jestem zapięta od czubka głowy po czubek palców - opisuje Karolina. - Pod kombinezonem mam niepalny golf z długimi rękawami, niepalne kalesony, niepalne buty, niepalne rękawice i kominiarkę. Na to oczywiście kask. Tylko bieliznę noszę zwyczajną. Po kilku godzinach w takim stroju tracę kilogram - półtora. Ale nadrabiam to w dwa dni...
Ma swoją babską fobię - często zmienia fryzurę. Jej włosy były cięte na różną długość i farbowane na różne kolory - od blondów, przez rudości, po kasztan i brąz.
Po wyścigach wychodzi ze znajomymi do kina, na gokarty, do dyskoteki. Nie ma chłopaka. Twierdzi, że jest na to stanowczo za wcześnie. Poza tym nie każdy zniesie jej tryb życia. Włóczy się między rodzinnym Skoczowem, Katowicami, gdzie studiuje i miastach w Polsce, Czechach, Słowacji, gdzie odbywają się wyścigi.
- Za piętnaście-dwadzieścia lat będę pewnie musiała pomyśleć o rodzinie - mówi z wyraźnym brakiem entuzjazmu. - A chciałabym, żeby moja przygoda z wyścigami nigdy się nie skończyła.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?