Od czterech lat mężczyźni z Krośnicy spotykają się w tutejszej remizie, aby obchodzić dzień św. Józefa.
- W naszej wsi mieszkało zawsze wielu cieśli, a święty Józef wykonywał właśnie ten zawód - tłumaczy Hubert Grabowski, jeden ze współorganizatorów imprezy.
Na początku zabawy panowie zawsze wbijają pal w ziemię. Tak symbolicznie wieś żegna zimę. W tym roku wbito go tylko do połowy, bo Sylwester Dorynek, właściciel pobliskiej dyskoteki, uderzył młotem tak mocno, że ten.. się złamał.
- Jak się prowadzi taki lokal, to trzeba mieć krzepę - tłumaczył.
Panie z Krośnicy przyszły na imprezę przebrane za mężczyzn. Zabawiały panów śpiewem.
Ryszard Siemski, jak wielu mężczyzn z Krośnicy, pracuje na Zachodzie.
- Co roku przejeżdżam siedemset kilometrów tylko po to, żeby być na "Józefku" - tłumaczy panRyszard.
- To okazja, żeby zobaczyć się z tymi, co musieli wyjechać za chlebem - dodaje jego kolega Franciszek Langosz.
Wstęp na zabawę mają tylko panowie. W tym roku pojawiły się co prawda kobiety ze wsi, ale tylko po to, by pośpiewać mężczyznom. Przebrały się zresztą za panów.
- Nie ma w całej okolicy chłopów takich jak w Krośnicy - śpiewały z radością.
Na stołach obok kaszanki, smalcu i ogórków pojawił się jak zwykle pieczony świniak.Jedzono i radzono, co zrobić, by wieś była piękniejsza.
- Dziś postanowiliśmy, że postawimy tak zwane drzewo zawodów - mówił Hubert Grabowski. - Na tablicy umieścimy herby naszych cieśli.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?