Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krowy-anarchistki z Deszczna trafią na Opolszczyznę! W Naczkowie koło Pakosławic powstaje zagroda "Ocalenie"

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Tomasz Copija w jednej z dwóch obór dawnego PGR w Naczkowie
Tomasz Copija w jednej z dwóch obór dawnego PGR w Naczkowie Krzysztof Strauchmann
Tą historią w czerwcu żyła cała Polska. Stado 180 zdziczałych krów miało już podpisany wyrok śmierci i utylizacji. Uratowano je dzięki społecznemu naciskowi, ale ciągle ich los nie jest pewny. Czy znajdą schronienie koło Pakosławic?

Jesteśmy ostatnim miejscem, które może uratować to stado - mówi Tomasz Copija, wolontariusz i obrońca zwierząt z gminy Pakosławice koło Nysy. - Jeśli my ich nie weźmiemy, to byki trafią do ubojni, a krowy do chowu przemysłowego, a potem do uboju.

Historia krów - anarchistek jest niezwykła. Pierwotnie stado należało do dwóch braci - rolników z wioski Ciecierzyce w gminie Deszczno koło Gorzowa Wielkopolskiego.

Jeden z braci bliźniaków, Paweł S. opowiadał dziennikarzom, że odziedziczyli krowy po rodzicach.

Prowadzili normalne gospodarstwo, ale jakieś 10 lat temu wymówiono im dzierżawę 30 hektarów pastwisk. Swojego mają tylko 2 hektary, więc puścili krowy na wolny wypas.

Mężczyźni przestali się nimi zajmować, zwierzęta wypadły z dozoru weterynaryjnego, nie były kolczykowane i ewidencjonowane w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Latem i zimą chodziły samopas po okolicy, pasły się na cudzych polach robiąc szkody innym rolnikom. Wychodziły też na drogi.

Przed rokiem ktoś z lokalnych władz postanowił sprawę uporządkować. W listopadzie 2018 roku sąd odebrał stado właścicielom, a jednocześnie powiatowy lekarz weterynarii nakazał wybicie stada i utylizację, bo krowy mogą stanowić zagrożenie epidemiologiczne.

Mimo odwołań decyzja została utrzymana i w maju 2019 roku rozpoczęły się przygotowania do eksterminacji.

Wtedy do gminy Deszczno przyjechali z całej Polski aktywiści, rozbili obóz namiotowy na łąkach w zakolu Warty i społecznie zaczęli pilnować krów.

W obronie zwierząt wypowiedział się też prezydent Andrzej Duda i prezes PiS Jarosław Kaczyński. 13 czerwca minister rolnictwa obiecał krowom darować życie pod warunkiem, że organizacje społeczne zapewnią im dotrwanie do naturalnej śmierci.

Wykonawcą tzw. przepadku zwierząt została fundacja Biuro Ochrony Zwierząt z Zielonej Góry, nad którą jednak szybko zawisło widmo bankructwa.

Krowy bowiem żyją na 180 hektarach prywatnych łąk, a właściciel terenu nalicza za to i za dokarmianie krów ponad 60 tysięcy miesięcznej opłaty, która jeszcze wzrośnie zimą.

BOZ prowadzi stale zbiórkę społeczną, ale już zalega za sierpień.

Udało się jednak przebadać wszystkie krowy, potwierdzić, że są wolne od chorób zakaźnych, co było podstawą decyzji nakazującej wybicie stada.

Krowy mogą więc podróżować i szukać nowego miejsca życia. Pierwotnie miały trafić do gospodarstwa ekologicznego w Czarnocinie na Pomorzu, ale ta inicjatywa też upadła.

Teraz pojawił się Tomasz Copija spod Pakosławic. Dzięki wsparciu finansowemu sponsora z Wrocławia, na zagrodę dla stada mają być kupione i zaadaptowane dwie obory w przysiółku Naczków, dawniej służące do hodowli byków. Po pracach remontowych 150 sztuk byków, krów i cieląt przyjedzie tu jeszcze w listopadzie.

Tu jest cisza, spokój, nie ma aut i ludzi - komentuje Tomasz Copija. - Krowy będą miały zbliżone warunki jak u siebie na wolności, tyle że na mniejszym areale.

Gotowość do przekazania stada krów z Deszczna do Naczkowa potwierdza też Biuro Ochrony Zwierząt, które formalnie sprawuje opiekę nad stadem. Popiera to także Polskie Towarzystwo Etyczne i Rzecznik Praw Zwierząt.

PTE patronuje społecznej akcji ratowania krów z Deszczna. Zdecydowana większość stada trafi do Naczkowa, ale nie zmieszczą się tu wszystkie krowy. 15 sztuk w charakterze żywych kosiarek przyjmie jedno z gospodarstw, resztą zaopiekuje się ośrodek OTOZ Animals. Także właściciel terenu i budynków w Naczkowie deklaruje chęć sprzedaży obiektów na schronisko dla krów.

- Powierzchnia w Naczkowie jest mniejsza, ale wystarcza do wolnego przemieszczania się i interakcji socjalnych - napisał w oświadczeniu w tej sprawie prof. Andrzej Elżanowski, prezes PTE. - Krowy unikną cierpień wywołanych przez choroby, starość, eksploatację, wywóz do rzeźni i ubój.

Na miejscu krowy zostaną oddzielone od byków, żeby zapobiec dalszemu rozmnażaniu się. Będą swobodnie przemieszczać się między oborami i wolnym wybiegiem. Dożyją naturalnej śmierci. Tomasz Copija zapowiada powołanie fundacji, która będzie zbierać pieniądze na utrzymanie stada, ale wydatki w Naczkowie będą znacznie niższe, ok. 30 tys. zł. miesięcznie wraz z zakupem pasz.

- Obawy mam duże, ale jestem też pełen nadziei i optymizmu, że dam radę - mówi Tomasz Copija, który już wcześniej przyjmował pod opiekę zwierzęta w tym krowy, odbierane złym właścicielom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nysa.naszemiasto.pl Nasze Miasto