Kryminolog: Morderstwo Dietera Przewdzinga wygląda na zemstę

Sławomir Draguła
Sławomir Draguła
- Moim zdaniem wersja mówiąca o tym, że burmistrz przyszedł do domu i przypadkiem nakrył włamywacza, jak okrada mu dom, jest mało prawdopodobna. - mówi prof. Tadeusz Cielecki.
- Moim zdaniem wersja mówiąca o tym, że burmistrz przyszedł do domu i przypadkiem nakrył włamywacza, jak okrada mu dom, jest mało prawdopodobna. - mówi prof. Tadeusz Cielecki. Radosław Dimitrow
Rozmowa z prof. Tadeuszem Cieleckim, kierownikiem Zakładu Kryminologii, Kryminalistyki i Wiktymologii Uniwersytetu Opolskiego, byłym policjantem.

Dziś mija tydzień, odkąd znaleziono zwłoki Dietera Przewdzinga, burmistrza Zdzieszowic w jego domu w Krępnej, a sprawca bądź sprawcy morderstwa wciąż są na wolności. Czy to źle wróży rozwiązaniu tej zagadki?
- Niekoniecznie. Tydzień to nie jest jakiś przesadnie długi okres, zwłaszcza przy tego typu przestępstwach, by mówić, że prowadzący śledztwo drepczą w miejscu. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że policjanci sprawcę zbrodni mają już tego samego dnia bądź na drugi dzień. Ale jakich zbrodni? Gdy żona zabiła męża lub na odwrót albo gdy do morderstwa doszło na libacji pomiędzy znajomymi, którzy za dużo wypili. Takich spraw jest najwięcej w regionie. W tym przypadku nie będzie tak łatwo i jestem przekonany, że prowadzący śledztwo zdają sobie z tego sprawę.

- Dieter Przewdzing miał poderżnięte gardło i liczne rany zadane ostrym narzędziem, prokuratura mówi wprost, że doszło do brutalnej zbrodni. Czy to coś mówi o sprawcy i motywach jego działania?
- Nie znam dokładnie sprawy, bo szczegóły trzymane są w tajemnicy. Moim zdaniem wersja mówiąca o tym, że burmistrz przyszedł do domu i przypadkiem nakrył włamywacza, jak okrada mu dom, jest mało prawdopodobna. Nawet gdyby taka osoba chciała pozbyć się naocznego świadka, mogłaby mu wymierzyć jeden, dwa ciosy nożem i jak najszybciej uciec. Podrzynanie gardła nie bardzo pasuje do takiej sytuacji. To bardziej wygląda na jakąś zemstę, działanie zaplanowane. Zbrodniarz musiał być bardzo wzburzony, wręcz działać w amoku. Choć oczywiście mogę się mylić, bo jak już powiedziałem, niewiele wiemy o sprawie.

Przeczytaj też: Burmistrz Dieter Przewdzing nie zginął przypadkiem

- Jak wygląda śledztwo w tego typu sprawach?
- Wykrywanie sprawcy zabójstwa jest procesem długim i skomplikowanym, na który składa się wiele działań. Śledczy sprawdzają m.in. kontakty zamordowanego, co robił w czasie poprzedzającym zbrodnię, czy ktoś do niego telefonował, czy on telefonował go kogoś, sprawdzane są logowania telefonów komórkowych w najbliższych stacjach przekaźnikowych, przeglądany monitoring w okolicy itd. Oczywiście zabezpieczone są ślady na miejscu zdarzenia: biologiczne, daktyloskopijne, ślady butów, opon itd. Sprawdzana jest też droga, jaką sprawca mógł dostać się na miejsce zbrodni i z niego oddalić. To żmudna i długotrwała praca.

Przeczytaj też: Prokuratura: Burmistrz Zdzieszowic został brutalnie zamordowany [wideo]

- Sprawa prowadzona jest pod nadzorem prokuratora generalnego, przygląda się mu bacznie mniejszość niemiecka, której członkiem był Dieter Przewdzing. Taka presja nie pomaga chyba policjantom?
- To profesjonaliści, którzy przez cały czas działają pod presją, więc o to akurat się nie boję. Oczywiście nie ma w świecie policji, która wykrywa 100 procent takich spraw i o tym trzeba pamiętać. Wierzę jednak, że prędzej czy później uda się zatrzymać mordercę burmistrza Zdzieszowic. To sprawa prestiżowa dla naszej policji i wygląda na to, że najcięższa gatunkowo od wielu lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska