Krypta Piastów w Brzegu - trudne losy zabytkowych sarkofagów

fot. Roman Baran
fot. Roman Baran
W ciągu kilkuset lat sarkofagi brzeskich władców były po wielekroć przenoszone, padały ofiarą grabieży i zniszczeń. Wreszcie zaznały spokoju.

- Piastowie umierali z przyczyn naturalnych, ale także cierpieli na przeróżne choroby. Z badań przeprowadzonych przez antropologów wiadomo, że księżna Dorota Sybilla miała w głowie zmiany nowotworowe - opowiada Paweł Kozerski, dyrektor Muzeum Piastów Śląskich w Brzegu. - Były także przypadki śmierci z powodu grypy, infekcji przy bólu zęba lub z przejedzenia. Jeden z Piastów, Ludwik II, zmarł podczas zażywania kąpieli w łaźni. Inny z powodu ran odniesionych podczas walki w turnieju - dodaje dyrektor.

Po śmierci władcy jego zabalsamowane ciało ubierano w uroczysty strój i wystawiano na publiczny widok. Obok trumny z książęcymi zwłokami, stojącej w Srebrnej Sali zamku (dziś jest to sala wystaw czasowych na parterze), czuwały warty honorowe. Po kilku dniach przy dźwiękach kościelnych dzwonów trumnę umieszczano na karawanie, który przemierzał miasto. Następnie przenoszono ją do żałobnie przystrojonej kaplicy zamkowej, a na koniec sarkofag zamykano w krypcie rodowego mauzoleum Piastów legnicko-brzeskich. Tam zmarli mieli zaznać wiecznego spokoju.

- Niestety, piastowskie sarkofagi przechodziły przez wieki tragiczne dzieje - ubolewa Paweł Kozerski.
Już pod koniec XVIII wieku, podczas odbudowy zniszczonego kościoła, krypta została otwarta. Wówczas wiele sarkofagów splądrowano i zniszczono. Od tamtej pory rabusie jeszcze wielokrotnie zaglądali do podziemi. Aby zapobiec dalszym kradzieżom, w 1908 r. siedem najcenniejszych sarkofagów zostało wydobytych i ustawionych w kruchcie kaplicy. Tam przetrwały wojnę. W latach 50. XX wieku trafiły do zbiorów brzeskiego muzeum.

Ostatni raz złodzieje włamali się do krypty na początku lat 80. ubiegłego stulecia. Nastolatkowie dostali się do remontowanej kaplicy, odsunęli ciężki właz i zeszli do podziemi. Zbezcześcili trumny, z których zrabowali precjoza. Złodzieje wpadli w ręce stróżów prawa..., a przy okazji włamania do podziemi zeszli badacze.
Wówczas, w świetle latarek i fleszy milicyjnego aparatu fotograficznego, sponiewierane szczątki Piastów ujrzał Paweł Kozerski.

- Pierwszy raz schodząc do krypty, nie zdawaliśmy sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie nam grozi. Uświadomili nam to dopiero specjaliści zajmujący się bakteriami i grzybami - wspomina dyrektor.
W krypcie pod kaplicą św. Jadwigi odkryto te same zarazki, które kilkadziesiąt lat temu zabijały naukowców badających grobowiec Kazimierza Jagiellończyka. Powodowały one wylewy, nowotwory i zawały serca.
Z brzeskiej krypty wyciągnięto kolejne siedem sarkofagów. Następnie cynowe skrzynie ze szczątkami członków piastowskiej rodziny pojechały do Torunia. Tam trafiły w ręce specjalistów.

- Fachowcy twierdzą, że stop cyny i ołowiu, z którego wykonane są sarkofagi, ulega rozpadowi przez około tysiąc lat - zaznacza Paweł Kozerski. - My już jednak tego nie doczekamy - dorzuca.

Sarkofagi zostały odnowione, a prochy zbadane i ponownie pochowane w krypcie.
Przez lata sarkofagi tułały się po salach wystawowych i muzealnych magazynach, aż wreszcie w 2004 r. w zamkowych piwnicach otwarta została wystawa "Memoriae Piastorum Principum Silesiae", na której można je podziwiać.

Na wystawę schodzimy krętymi schodami. - Oby to było już ostatnie miejsce w wędrówce tych sarkofagów - mówi, stając na kolejnych stopniach, Paweł Kozerski.

Zanim zejdziemy do piwnicy, już mamy przedsmak tego, co kryje się w spowitych półmrokiem pomieszczeniach. We wnęce pod oknem stoi skrzynia w stalowym kolorze z wygrawerowanymi herbami i inskrypcjami. To w niej spoczęła żona księcia Jerzego II - Barbara brandenburska.

Przejścia w pomieszczeniu na dole strzegą dwie rzeźby przedstawiające właśnie tę książęcą parę. To wykonane jeszcze przed II wojną światową kopie figur stojących na zamkowej fasadzie. Przy okazji można sprawdzić, czy książę i księżna byli większego wzrostu niż my.
Wokół kamienne lwy i metalowe orły. W kącie za szybą na piasku leży szkielet kobiety pochowanej w XI wieku na terenie Śląska.

W kolejnym pomieszczeniu rozwartą paszczą straszy spory lew wykuty z piaskowca. Niegdyś, prawdopodobnie wraz z innymi lwami, stał na szczycie zamkowej wieży, zwanej z tego powodu Lwią Wieżą.
Po przeciwnej stronie waruje kamienny pies. XVI-wieczna rzeźba doga wykonana na polecenie księcia Jerzego II. Figura jest pamiątką po książęcym ulubieńcu, który witając swojego pana, skoczył z zamkowych krużganków na dziedziniec i zginął tragicznie. - Jego duch też błąka się po zamku - ostrzega dyrektor Kozerski.

W następnej sali idziemy pomiędzy dwoma szpalerami nagrobnych płyt. Wprawdzie są to tylko kopie, jednak tworzą nastrój przed wejściem do kolejnych pomieszczeń. Można tu natknąć się m.in. na wiernie odtworzone nagrobki z kościoła w Krzeszowie, Nysie, Legnicy, Henrykowie, a także pochodzące z franciszkańskiego kościoła św. Anny w Opolu.

Za następną ścianą czekają już autentyczne sarkofagi. W rzędzie po lewej grawerowane cynowe skrzynie, w których spoczęli budowniczy zamku Jerzy II i jego potomkowie.
Ciekawostką jest spory sarkofag wykonany dla Ludwiki Marii Karoliny Radziwiłłówny, której mąż był w XVII wieku komendantem brzeskiej twierdzy.

Po przeciwległej stronie tylko trzy sarkofagi, jednak ich zdobienia są znacznie bogatsze. Uwagę przyciąga najmniejszy z nich. Ma zaledwie 70 cm długości. Pochowano w nim niespełna 2,5-miesięcznego Krystiana Alberta, wnuka Jana Krystiana i Doroty Sybilli. Szczątki jego dziadków spoczęły w dwóch pozostałych sarkofagach.
Wchodzimy do najbardziej mrocznego pomieszczenia w piwnicach zamkowych. Na podwyższeniu spoczywa mieniący się złotem sarkofag Jerzego III, brzeskiego księcia zmarłego w 1664 r., a obok bogato zdobione cynowe skrzynie, w których pochowano jego pierwszą żonę i siostrę. Sarkofag księcia Jerzego III jest najokazalszy w zbiorach brzeskiego muzeum. Został wykonany przez brzeskiego konwisarza Jeremiasa Weskę. Zdobią go herby, malowane inskrypcje oraz figurki aniołów. Sarkofag jest podtrzymywany przez sześć dolnośląskich orłów. - Każdy z nich waży kilkadziesiąt kilogramów - mówi Paweł Kozerski - a cały sarkofag - dobrych parę ton.

Sporym wyzwaniem dla muzealników, żołnierzy i strażaków była operacja zniesienia sarkofagu do zamkowych piwnic. - Przez cały dzień na specjalnych metalowych konstrukcjach i przy pomocy lin spuszczaliśmy go powolutku po schodach - wspomina dyrektor.

- Mam nadzieję, że już żadna siła ich stąd nie wyciągnie - kończy opowieść przewodnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska