Krystyna Ciemniak. W czepku urodzona

Tomasz Gdula
pielęgniarka z Kędzierzyna-Koźla.
pielęgniarka z Kędzierzyna-Koźla. fot. Daniel Polak
Krystyna Ciemniak od lat jest najsłynniejszą opolską pielęgniarką. Ale zadziorna siostra dorobiła się też wrogów wśród koleżanek. Niedługo stanie przed sądem m.in. za wyłudzenie… 48 groszy.

Czy można w Polsce otrzymać prokuratorskie zarzuty za tak śmieszną kwotę? Okazuje się, że tak, a tzw. społeczna szkodliwość czynu, liczona od 250 zł w górę, nie ma żadnego znaczenia.
- Wyłudzenie jest przestępstwem, niezależnie pod kwoty - wyjaśnia Lidia Sieradzka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Zgodnie z tą interpretacją Krystynie Ciemniak, szefowej opolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, może grozić nawet osiem lat więzienia. Za co?
- Aktem oskarżenia zarzucono Krystynie C. dokonanie 25 czynów polegających na wyłudzeniu na szkodę Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych. Wyłudzenie polegało na podaniu zawyżonej liczby przejechanych kilometrów w delegacjach - tłumaczy prokurator Sieradzka. - Istotnie najniższe wyłudzenie dotyczy kwoty 48 groszy, są też kwoty 78 czy 81 groszy, ale najwyższa wynosi 189 zł.

Łącznie Krystyna Ciemniak miała w latach 2006-2009 dostać za delegacje dwa tysiące zł więcej, niż się jej należało.

- Nikogo nie oszukiwałam. Różnice w liczbie kilometrów biorą się z faktu, że prokurator policzył, ile wynosi odległość z miasta do miasta. Nie wziął pod uwagę, że po drodze zabierałam koleżanki na związkowe spotkania z ich domów, że zdarzają się objazdy, ani faktu, że w obcym mieście czasami błądzi się kilkadziesiąt minut, zanim trafi się na miejsce - tłumaczy Krystyna Ciemniak. - Jeśli to, co robiłam, jest wyłudzeniem, to przestępcą jest każdy, kto jeździ w delegacje własnym autem i rozlicza kilometry zgodnie z licznikiem, a nie z mapą.
Tę wersję potwierdzają pielęgniarki, które jeździły z Krystyną Ciemniak na związkowe spotkania i inne uroczystości jej samochodem. Prokuratura jest głucha na te argumenty.

Detektyw Rutkowski na tropie

Zarzuty prokuratury to pokłosie śledztwa, które na zlecenie przeciwników Krystyny Ciemniak, m.in. części skłóconych z nią opolskich pielęgniarek, prowadził słynny i równie kontrowersyjny detektyw Krzysztof Rutkowski. Dodajmy - były detektyw, gdyż po zarzutach o udział w mafii paliwowej, pranie brudnych pieniędzy i pobycie w areszcie tymczasowym ostatecznie zawieszono mu, a następnie cofnięto licencję detektywistyczną.

W maju 2009 roku Rutkowski na zwołanej w Opolu konferencji prasowej ujawnił swoje sensacyjne ustalenia na temat Krystyny Ciemniak. Stwierdził, że wyłudziła ona na szkodę opolskiej Izby Pielęgniarek i Położnych, którą kierowała od kilku lat, kilkaset tysięcy zł.
- Miała m.in. przez kilka miesięcy o tysiąc złotych zawyżoną dietę, źle rozliczała delegacje, a jej zięć za 12 tys. zł zainstalował w izbie program komputerowy, mimo że pielęgniarki miały na usługach własnego informatyka - grzmiał Rutkowski i o wszystkim powiadomił CBA.
Ostatecznie sprawa trafiła do prokuratury, która większość zarzutów detektywa uznała za bezzasadne. Ale nie te o wyłudzeniach delegacji. Ciemniak grozi więc osiem lat więzienia za rzekome wyłudzenie dwóch tysięcy zł w ciągu około trzech lat. Miała się połakomić na taką kwotę (średnio wychodzi niecałe sto zł miesięcznie), mimo że zarabiała w izbie ok. 5 tysięcy. Czy ta sprawa będzie końcem kariery "pierwszej pielęgniarki Opolszczyzny"?

Wałęsa w czepku

Krystyna Ciemniak jest pielęgniarką od ponad 30 lat, a od kiedy wolno - także związkowcem. Zaraz po Sierpniu zakładała "Solidarność" w kędzierzyńskim szpitalu. To była trzecia komisja zakładowa w mieście. Potem, w stanie wojennym, wojskowi z Opola przesłuchiwali ją, sprawdzając, czy jest "wywrotowym elementem antysocjalistycznym".
- Aż tak to nie... Chodziło mi tylko o obronę praw pielęgniarek - uśmiecha się pani Krystyna i zapewnia, że do dziś nic się nie zmieniło.

Trzy i pół roku temu organizacja powierzyła jej prowadzenie manifestacji na ulicach Warszawy. 19 czerwca 2007 pielęgniarka z Kędzierzyna-Koźla szła na czele 20-tysięcznej armii zdesperowanych kobiet w białych czepkach.

- Była perfekcyjna i niezwykle przekonująca w słowach oraz w gestach - oceniał dr Rafał Olejnik, szef związku zawodowego lekarzy w naszym województwie, który jako jedyny lekarz z Opolszczyzny towarzyszył pielęgniarkom podczas tamtej manifestacji.

Krystyna Ciemniak: To, że ludzie mi ufają, uważam za wielkie zobowiązanie, ale też źródło siły do radzenia sobie z takimi zarzutami, a właściwie pierdołami, jakie mi się zarzuca. Bo to są pierdoły, chociaż niby grozi mi wiele lat więzienia

Gdy okazało się, że czasu dla protestujących nie ma żaden z marszałków Sejmu ani ówczesny premier Jarosław Kaczyński - cztery pielęgniarki postanowiły zostać w osławionym pokoju nr 7 Kancelarii Premiera. Była wśród nich Dorota Gardias, przewodnicząca związku. Z tą chwilą Krystyna Ciemniak, która została na zewnątrz, stała się przywódczynią protestu w Alejach Ujazdowskich. Spędziła tam osiem dramatycznych dni, stojąc na czele "białego miasteczka".

Pod kancelarią premiera w nocy z 19 na 20 czerwca pozostało - według Krystyny Ciemniak - około 80 pielęgniarek. Następnego ranka zostały zepchnięte z ulicy przez kordon policjantów. Ich opolska liderka nie ucierpiała, bo w tym momencie stała pod oknem siedziby szefa rządu, gdzie dwóch mundurowych przyprowadziło przewodniczącą Gardias. - Zażądałyśmy tego, żeby mieć pewność, że ona i pozostałe trzy dziewczyny wciąż są w budynku - opowiada Ciemniak. - Gdy się odwróciłam, przed oczami zrobiło mi się czarno od mundurów. Policjanci otoczyli koczujące na ulicy koleżanki. Zaczęłam krzyczeć, że żądam rozmowy z dowódcą akcji, ale nic to nie dało.
Pielęgniarki zajęły chodnik i trawnik po przeciwnej stronie Alej Ujazdowskich. To był początek medialnej kariery Krystyny Ciemniak, która w płomiennych wystąpieniach zagrzewała kobiety do trwania w oporze. Apelowała też o wsparcie pozostałych pielęgniarek. Dzięki temu namiotowe miasteczko rosło z godziny na godzinę.

Aktywność i posłuch, jakim cieszyła się wśród protestujących Krystyna Ciemniak, natychmiast dostrzegli dziennikarze. A ona chętnie udzielała wywiadów.

- Dzięki temu byłam spokojniejsza. Gdy widziałam ją w telewizji, mogłam mieć pewność, że nic złego się nie stało. Każdą wolną chwilę spędzałam przed telewizorem - wspomina Katarzyna Ciemniak, córka związkowej działaczki z Kędzierzyna-Koźla.

To w tamtych dramatycznych dniach Ciemniak dorobiła się nadanego przez reporterów przydomka "Wałęsy w czepku". Gdy protest pielęgniarek jeszcze trwał, Krystyna Ciemniak wydała za mąż córkę Katarzynę. O przekładaniu uroczystości nie było mowy, bo data była magiczna: 7.07.2007.

Bunt w izbie

25 marca 2010 roku w Opolskiej Izbie Pielęgniarek i Położnych, której szefową także była Krystyna Ciemniak, doszło do niespodziewanego przewrotu. Na zjeździe, który miał być poświęcony tylko sprawom finansowym, niespodziewanie do prezydium wpłynął wniosek personalny o odwołanie Ciemniakowej. Podpisało się pod nim 20 osób. W głosowaniu za odwołaniem przewodniczącej ze stanowiska było 41 delegatów, przeciw - 35 i kędzierzyńska działaczka straciła stołek.

Krystynie Ciemniak oficjalnie zarzucono brak kontroli nad izbą, ale faktyczne powody dymisji były inne.

- Wszyscy wiemy, że z przewodniczącą nie dało się współpracować, źle nas traktowała, stawiała ponad wszystko interes swój i swojej rodziny - mówi prosząca o anonimowość pielęgniarka. - Bo jakim prawem jej zięć, informatyk, i córka, która jest nauczycielką, prowadzą niepubliczny ZOZ, świadczący usługi pielęgniarskie, choć żadne nie ma medycznego przygotowania?

- Ano takim, że każdy ma prawo do takiej działalności - odpowiada Krystyna Ciemniak.
Obecne przepisy rzeczywiście pozwalają każdemu prowadzić pielęgniarski niepubliczny ZOZ, warunkiem jest zatrudnianie fachowego personelu, ale na czele nie musi stać osoba zawodowo związana ze służbą zdrowia.

Wsparcie, jakiego Krystyna Ciemniak udzielała biznesowi córki, miało się ponoć objawiać próbami utrącania inicjatyw tworzenia konkurencyjnych placówek.

- Bzdura - odpowiada na takie zarzuty Krystyna Ciemniak i mówi, że takich placówek jest na Opolszczyźnie około 70. - To o jakim zakazywaniu czy utrudnianiu można mówić? - rozkłada ręce. Na zarzut o wykorzystywanie znajomości i faworyzowanie rodziny odpowiada: - Moje dzieci są dorosłe, ja im nie mówię, co mają robić. Stanęły do konkursu ogłoszonego przez NFZ i wygrały.

Ale pielęgniarki skonfliktowane z Ciemniak postanowiły wynająć Krzysztofa Rutkowskiego do śledztwa, którego celem było prześwietlenie jej działalności.

Ciągle jej ufają

Z zarzutów detektywa ostał się jeszcze jeden: przywłaszczenie kserokopiarki należącej do Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Opolu. Krystyna Ciemniak miała ją przekazać NZOZ-owi zięcia.

- To stary sprzęt, który był już wycofywany z użytku w izbie, a ja wypożyczyłam go na potrzeby odbywającego się w Kędzierzynie-Koźlu szkolenia. Mam na to dowody na piśmie - zarzeka się Ciemniak, która i w tej sprawie czuje się niewinna. Prokuratura wyceniła jednak kserokopiarkę na ponad 8 tys. zł i oskarżyła pielęgniarkę o przywłaszczenie, za co grozi jej do pięciu lat więzienia.
Jednak nie tylko Krystyna Ciemniak kwestionuje zasadność zarzutów. Nie wierzą w nie także pielęgniarki ani inni związkowcy. Te pierwsze mimo utraty posady w izbie nadal chcą ją mieć na czele swojego związku zawodowego (Ciemniak nadal należy też do zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych).

- A 21 stycznia zostałam wybrana na szefową Forum Związków Zawodowych na Opolszczyźnie, zrzeszającego tysiące pracowników różnych branż. To, że ludzie mi ufają, uważam za wielkie zobowiązanie, ale też źródło siły do radzenia sobie z takimi zarzutami, a właściwie pierdołami, jakie mi się zarzuca. Bo to są pierdoły, chociaż niby grozi mi wiele lat więzienia - kwituje Krystyna Ciemniak.

Słodkie okazje z wysokimi rabatami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska