Krystyna Pałka: - Trasa trochę mnie przeraża

Anna Kaczmarz
Rok temu Krystyna Pałka została wicemistrzynią świata.
Rok temu Krystyna Pałka została wicemistrzynią świata. Anna Kaczmarz
Nasza biathlonistka Krystyna Pałka będzie miała pięć medalowych szans w Soczi. Pierwszy w niedzielę, a wyniki będą miały wpływ na jej decyzję o kontynuowaniu (lub nie) kariery.

- Podczas ostatnich zawodów Pucharu Świata, w Anterselvie, miała Pani problem z aklimatyzacją na wysokości 1600 m n.p.m. Nie obawia się Pani, że w Soczi problem się powtórzy?
- W ubiegłym roku startowałam w Soczi w Pucharze Świata i wiem, co mnie tam czeka. Z drugiej strony myślę sobie, że nie mam się co martwić na zapas. Przygotowania były dobre, na pewno mogę powiedzieć, że jestem przygotowana lepiej niż do startów w Turynie i Vancouver.

- Pierwszy raz wystąpi Pani w igrzyskach jako kandydatka do medali. Czy to wpływa na Pani nastawienie?
- Absolutnie nie. Ja podchodzę tak samo do wszystkich startów. Igrzyska nie różnią się od innych zawodów, inna jest tylko otoczka. Nie odczuwam takiej presji, że, kurczę, muszę zająć dobre miejsce. Moim celem jest po prostu dać z siebie wszystko. Wiem, że stać mnie na to, by walczyć z najlepszymi, ale wiele będzie zależało od tego, jak mój organizm zaadaptuje się do wysokości. No i od szczęścia. Teraz wszystko w rękach Bozi.

- W ubiegłym roku po Pucharze Świata, który był próbą przedolimpijską, wiele biathlonistek mówiło, że trasy na Krasnej Polanie są nieprzyjazne, bardzo trudne. Przeraża to Panią?
- Tak, trochę przeraża mnie ta trasa, ale wiem, że nie tylko dla mnie będzie ciężka. Choć nie aż tak bardzo jak w ubiegłym roku, bo dokonano pewnych zmian. Na ubiegłorocznym Pucharze Świata widziałam zawodniczki, które zwykle biegają bardzo mocno, a tam męczyły się na podbiegach. Teraz jeden długi podbieg pozostał, ale inny został zmniejszony. Poza tym zmodyfikowano trudny zjazd - to była serpentyna, na której nie można było wykorzystać maksymalnej prędkości, za to bardzo trzeba było uważać na zakrętach, zwłaszcza gdy warunki śniegowe nie były najlepsze. Z tej serpentyny został tylko jeden zakręt.

- Jak biatloniści będą przedzierać się w Soczi z bronią przez “stalowy pierścień"? Co będzie działo się z Pani karabinem poza zawodami?
- W wiosce olimpijskiej nie będzie karabinów. Wszystkie zostaną zdeponowane w magazynie. Chcąc wykonać np. trening statyczny, “na sucho" z karabinem czy wyczyścić broń, będziemy kwitować jej pobór. Każdy będzie miał tam przydzieloną skrzyneczkę, szafkę na karabin, zamykaną na klucz. Mając broń, przy okazji zawodów będziemy przechodzili szereg kontroli. Na zawodach Pucharu Świata takich procedur nie ma, każdy trzyma broń w pokoju.

- Jakie znaczenie ma to, że w kadrze na igrzyska znalazł się Pani życiowy partner Grzegorz Guzik? Do tej pory był Pani talizmanem: rok temu brał udział w szczęśliwych dla Pani mistrzostwach świata, a w tym sezonie w zawodach PŚ w Hochfilzen, gdy też była Pani na podium...
- No właśnie, o tym chciałam powiedzieć. Dla mnie to naprawdę świetnie. Czuję się komfortowo, kiedy mam przy sobie bliską osobę, kogoś, kto mnie wspiera i motywuje. Gdy Grzesiek jest ze mną, nie tęsknię, mam dużo lepsze nastawienie i taka spokojniejsza jestem… A ten wyjazd będzie bardzo długi, więc tym bardziej się cieszę z obecności Grześka.

- Na koniec: co z dalszą karierą sportową? Przed tym sezonem nie wykluczała Pani, że może być ostatni.
- Myślę, że wszystko będzie zależało od tego, co stanie się na igrzyskach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska