W Gogolinie burmistrz Wojtala, wybrany z listy mniejszości, wypełnił wolę tejże i wystąpił z wnioskiem o nadanie ulicy imienia Johanna Krolla, założyciela organizacji MN na Opolszczyźnie. Niestety inicjatywa burmistrza nie spotkała się ze zrozumieniem lokalnych działaczy niemieckich, gdyż burmistrz, po pierwsze, wybrał nie taką ulicę, a po drugie, nie podkreślił, że patronat Krolla wypłynął od określonych osób z miejscowego DFK. Najlepiej by chyba było, gdyby inicjatorzy znaleźli swe nazwiska pod tabliczką z nazwą ulicy.
To rzadko się zdarza, że określone środowisko występuje z inicjatywą, a gdy władze wychodzą jej naprzeciw, środowisko to czuje się niezadowolone i pominięte. W ten sposób gubi się gdzieś sens samej inicjatywy, bo w tym akurat przypadku zaczynamy się gubić, co jest ważniejsze: upamiętnienie Johanna Krolla czy też tych, którzy pierwsi zgłosili pomysł, by poświęcić mu ulicę. Czy bardziej liczy się zasłużony czy lista zasłużonych przy okazji upamiętnienia tegoż. Kto tutaj sobie buduje pomnik? - oto jest pytanie.
Ulica Johanna Krolla, dawniej Mariana Buczka, jak podkreśla burmistrz Wojtala, jest ulicą skromną, ale przyszłościową, pod zabudowę, wkrótce więc zaludni się pewnie młodymi ludźmi. Jest szansa, że mniej małostkowymi niż niektórzy działacze DFK w Gogolinie.
Dobrze by było, gdyby patron Johann Kroll nadszedł nie w atmosferze skandalu, kłótni i pretensji. Mamy tego tyle na co dzień, że można by je sobie darować w sprawach, które właściwie nie dzielą, tak jak ten patronat władze Gogolina i działaczy mniejszości. Bo szacunku dla patrona nie buduje się poprzez dymane awantury, wręcz przeciwnie.
Zobacz też: Opolskie info [1.09.2017]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
