Kryzys nie omija nawet kół łowieckich

Piotr Bębenek zastępca dyrektora AIP PO
Piotr Bębenek, zastępca dyrektora AIP PO. (fot. archiwum)
Piotr Bębenek, zastępca dyrektora AIP PO. (fot. archiwum)
Koła łowieckie to małe przedsiębiorstwa, dla których najdotkliwszym obciążeniem są tzw. szkody łowieckie. Te zaś drastycznie rosną.

Pieniądze na to koła mają ze sprzedaży upolowanej zwierzyny, polowań dewizowych oraz składek członkowskich, które ostatnio rosną.

Zobacz: Na kryzys trzeba być gotowym

Trudna sytuacja finansowa tych podmiotów wiąże się z drastycznym spadkiem cen skupu dziczyzny (cena za 1 kg tuszy dzika to dziś - 1,50 zł). Podczas gdy w sklepie płacimy za dziczyznę od 50 do 100 zł za 1 kg.

Chłodnie pełne są dziczyzny, bo eksport idzie kiepsko, a na rodzimym rynku sprzedaje się ona słabo, bo nie ma tradycji w spożywaniu tego mięsa.

To pozostałość po poprzednim systemie, w którym obowiązywała zasada, że dziczyzna jest dla elit. Tymczasem, gdyby spojrzeć na sprawę okiem historyka, to już Bolesław Chrobry stworzył Urzędy Łowieckie i podwaliny prawa łowieckiego.

A dziczyzna to znakomite mięso: chude, (zawiera 1%  tłuszczu, podczas gdy kaczka domowa - 34%, a chuda wołowina - 10 %), i z niską zawartością cholesterolu. Do tego zwierzęta leśne nie jadają pasz ze sztucznymi konserwantami i witaminami.

Wróćmy jednak do ekonomii. Niektóre branże w trudnych czasach domagają się dopłat od państwa, bo brakuje im zamówień, produkcja jest wstrzymywana albo eksport zaniemógł.

Czy kołom łowieckim także nie należy się taka pomoc? Choćby w formie wstrzymania na jakiś czas opłat dzierżawnych, czy dopłat do szkód łowieckich.

Zobacz: Członkowie BCC odczuwają kryzys

Tym bardziej, że łowiectwo to nie „zabijanie dla przyjemności”, jak uważają niektórzy. Myśliwi odpowiadają za regulowanie ilości populacji dzikich zwierząt w przyrodzie, dbają o rozmnażanie wymierających gatunków, walczą z kłusownikami i zaśmiecaniem lasów.

Dla ratowania budżetów w kołach, zarządy decydują się na wydzierżawienie terenów zagranicznym podmiotom. Ale to może doprowadzić do przetrzebienia zwierzyny. Podnoszą cenę upolowanej zwierzyny dla członków, składki, likwidują premie, które były symbolicznym zwrotem kosztów za wyjazdy do lasu nie tylko na polowania, ale np. na dyżury przy uprawach, dokarmianiu zwierzyny, grodzeniu upraw, szacowaniu szkód.

Zobacz: Kryzys nie omija Opolszczyzny

Oczywiście mamy wolny rynek i wszystkie podmioty mają radzić sobie same. W przypadku kół łowieckich tak nie jest. Muszą sprzedawać zwierzynę w określonych punktach skupu, gdzie nie ma mowy o negocjowaniu cen.

Narastająca frustracja myśliwych jest chyba uzasadniona.

O tym, że skarb Państwa nie kwapi się pomóc gospodarstwom łowieckim, świadczyć może brak odpowiedzi kolejnych ministrów na powtarzające się interpelacje posłów miedzy innymi w przyjęciu przez Państwo ustawowego obowiązku wypłacania odszkodowań z tytułu szkód łowieckich przez skarb państwa

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska