Krzysztof Stelmach: - W teamie ciągle mam walczaków

fot. Sławomir Jakubowski
fot. Sławomir Jakubowski
Rozmowa z Krzysztofem Stelmach, trenerem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.

- Ma pan lepszy zespół niż przed rokiem?
- Na pewno tak. Będziemy silniejsi, tylko od razu zaznaczę, że przeciwnicy też są silniejsi. Mieli być słabsi, a jest inaczej.

- Kryzys ekonomiczny ich nie dotknął?
- Jastrzębie miało być w kryzysie, tymczasem sprowadziło gwiazdę światowego formatu z Rosji. W Bydgoszczy zbudowano nową drużynę, w której główne role będą odgrywać dwaj nasi mistrzowie Europy. Mimo zapowiadanych kłopotów ciekawy zespół został zbudowany w Częstochowie.

- A z Kędzierzyna odszedł najlepszy atakujący poprzedniego sezonu Jakub Novotny. Z Czechem w składzie ZAKSA była niezwykle groźna.
- Kuba wybrał ofertę Skry Bełchatów i trudno, nie będziemy nad tym płakać. Nie ma ludzi niezastąpionych. Mamy na tę pozycję nowego zawodnika, Kubę Jarosza, reprezentanta Polski. Jestem przekonany, że będzie naszą mocną stroną. Jarosz zrozumiał, że nie będzie mógł się rozwijać siedząc na ławce. Zdecydował się przejść do klubu, w którym będzie miał możliwość grania. My z tego skorzystaliśmy.

- ZAKSA sprowadziła trzech zawodników. Każdy z nich podnosi poziom sportowy drużyny?
- O tym jestem przekonany. Ukraiński środkowy Jurij Gladyr miał bardzo udany poprzedni sezon. To silny zawodnik w ataku i skuteczny na bloku.
Tuomas Sammelvuo przez wiele lat był podporą reprezentacji Finlandii. To wszechstronny siatkarz, zarówno w przyjęciu, jak i ataku. Trochę się obawialiśmy, że może mieć kłopoty z atakiem z wysokiej piłki, ale w paru meczach rozwiał te wątpliwości. Słyszałem opinie, że ściągamy 32-letniego emeryta. Jeśli zawodnik ma zdrowie, to najlepsze lata dla siatkarza przypadają na okres od 28 do 33 lat.
Jakub Jarosz w ataku łapie piłkę na bardzo wysokim pułapie. Musimy popracować, by przy każdym ataku wykorzystywał swój zasięg. Jeśli będzie "zaginał" piłkę, to stanie się normalnym, przeciętnym zawodnikiem. Jeśli będzie bił na optymalnej wysokości, po rękach blokujących, to będzie sprawiał ogromne problemy przeciwnikom.

- W siatkówce ważna jest stabilizacja zespołu. Tymczasem może się okazać, że ZAKSA zacznie sezon w połowie zmienionym składzie.
- Wymieniliśmy trzech zawodników i może się zdarzyć, że wszyscy znajdą się w szóstce. Jednak trzon kadry został, a ja wpajam chłopakom, że pojedynczy zawodnicy nie są najważniejsi. Liczy się grupa ludzi tworzących zgrany kolektyw. To udało nam się zrobić w tamtym roku i myślę, że z nowymi zawodnikami w kadrze będzie tak samo. To ludzie pozytywnie nastawieni do pracy w grupie, a pod względem technicznym podnoszący poziom.

- W zeszłym sezonie ZAKSA nawet po przegranych meczach zbierała pochlebne recenzje, bo zostawiała na parkiecie serce i wolę walki. Teraz też zobaczymy nieustępliwą drużynę z charakterem?
- Chciałbym, by to był znak firmowy ZAKSY. Kiedy przeciwnik z nami wygrywa, to musi się natrudzić i napocić, by zdobyć punkty. Widzę, że pod względem wolicjonalnym diametralnych zmian w tej grupie nie ma. Wciąż mam walecznych ludzi, może bardziej niż przed rokiem.

- Krzysztof Stelmach po roku w Kędzierzynie stał się pewniejszy swych metod pracy i prowadzenia drużyny?
- Na pewno tak. Rok temu nikt nie sądził, że będziemy tak grali i wejdziemy do czwórki. Ciężko znów to roztrząsać, ale gdyby nie kontuzje kluczowych graczy bylibyśmy w finale. Z drużyny byłem i jestem zadowolony. Dzięki temu czuje się też pewniejszy w tym co robię. Cały czas podkreślam, że nie jestem fenomenem, ale chcę podnosić swoje umiejętności poprzez pracę z najlepszymi. Dlatego otwarcie mówiłem, że chcę pracować w reprezentacji i taką szansę otrzymałem. Mogę podziękować prezesowi Pietrzykowi, że mi zaufał dając pracę w Kędzierzynie, a potem wyraził zgodę na prace z kadrą. Dzięki pomocy Andrzeja Kubackiego, który ma doświadczenie w prowadzeniu drużyny w PLS-ie, nie było z tym problemów.

- I nie było wakacji dla Krzysztofa Stelmacha…
- W tamtym roku też nie było, ale jestem zadowolony z tego co robię. Nie wiem ile tak wytrzymam. Czasami myślę, że jeśli wejdzie przepis o pierwszej akcji z drugiej linii to zrezygnuje, bo wtedy to już będzie inna siatkówka. Na razie nabieram doświadczenia, wciąż się uczę i jestem zadowolony z tego co robię.

- Apetyty kibiców i włodarzy klubu sięgają medalu. Pana ambicje też?
- Każdy ma swoje ambicje: zawodnicy, trenerzy, prezesi, tylko każdy inaczej je wyraża. Ja nigdy nie powiem, że zdobędę złoty medal z ZAKSĄ. Łatwiej i przyjemniej jest najpierw coś zdobyć, a potem o tym mówić. Choć wiem, że oczekiwania są wyższe niż ostatnio.

- To inaczej. Jak pan ocenia potencjał zespołu?
- Ten sezon będzie trudniejszy niż poprzedni. Jest więcej wyrównanych zespołów mogących urwać punkty najlepszym. Do czołowej czwórki poprzedniego sezonu dojdą Częstochowa, Bydgoszcz, może Warszawa. Liga będzie ciekawsza. My chcielibyśmy być w czwórce, bo w strefie medalowej wszystko może się zdarzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska