Krzysztof Zwierz: Żyję na walizkach

Archiwum
Krzysztof Zwierz (z prawej) z Adrianem Zielińskim.
Krzysztof Zwierz (z prawej) z Adrianem Zielińskim. Archiwum
Rozmowa z Krzysztofem Zwierzem, absolwentem PMWSZ i masażystą polskich ciężarowców w Londynie.

- Jak to się stało, że znalazł się pan w kadrze Polski?
- Pracowałem w gabinecie masażu przy ulicy Dubois, gdzie obok znajduje się klub sportowy sztangistów Budowlani Opole. Któregoś dnia kolega z klubu zadzwonił i zapytał, czy chciałbym pojechać na zgrupowanie kadry Polski jako fizjoterapeuta. Nie wiedziałem wtedy za wiele o pracy ze sportowcami. Wielu rzeczy musiałem nauczyć się sam.

- Na czym polega pana praca?
- Wszyscy sportowcy mają większe lub mniejsze urazy więc wykorzystywałem wszystko, co daje fizjoterapia. Po dokładnej diagnozie stosuję różne metody specjalistyczne, takie jak PNF, trening funkcjonalny kinesio taping, terapię manualną, fizykoterapię.

- Jak wygląda praca masażysty polskiej kadry?
- To życie na walizkach, ciągłe wyjazdy na zawody oraz na zgrupowania. Nie ma określonych godzin pracy - pracuję 24 godziny na dobę.

- Czy już podczas olimpiady miał pan czas na spotkania z innymi sportowcami?
- Rozmawiałem z Tomaszem Majewskim, Anią Rogowską, Moniką Pyrek i naszymi siatkarzami. Masowałem Otylię Jędrzejczak. Na terenie wioski stworzona była tzw. misja medyczna, w której przez całą dobę pełnił dyżur lekarz i fizjoterapeuta. Mieliśmy do dyspozycji dobrze wyposażone gabinety. Akurat Otylia potrzebowała masażu i trafiła na mnie.
- Trenerzy czasem bardzo emocjonalnie przeżywają występy swoich podopiecznych. Czy z fizjoterapeutami jest tak samo?
- Adrenalina była duża. Trzymaliśmy mocno kciuki. Jestem dumny ze zdobycia brązowego medalu przez Bartka Bonka, bo to przecież opolanin - nasz sportowiec. Równie mocno cieszyłem się ze złotego medalu zdobytego przez Adriana Zielińskiego. Adrianowi tuż przed wyjściem na pomost powiedziałem w kilku męskich słowach, że musi to wygrać.

- Emocje opadły, teraz odpoczynek.
- Nie mam czasu na odpoczynek. Wraz ze swoją dziewczyną, również fizjoterapeutką, prowadzę firmę Profireha zajmującą się rehabilitacją oraz szkoleniami zawodowymi. Muszę jeszcze obronić pracę magisterską.

- Jaka jest recepta na sukces w tej branży?
- Trzeba mieć troszkę szczęścia i dużo pracować. Już w czasie nauki warto pokazywać się w środowisku fizjoterapeutów, zdobywać doświadczenie, pracować jako wolontariusz, korzystać z różnych form doszkalających: konferencji, spotkań, warsztatów czy kursów. Należy wyznaczyć sobie cel i do niego dążyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska