Krzyż w szkole w Krapkowicach. Ruszył proces

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
- Jestem osobą niewierzącą, a krzyż kojarzy mi się ze śmiercią i okrucieństwem - tłumaczy Grażyna Juszczyk. - Nie chciałam być nim epatowana w miejscu pracy, dlatego zdjęłam go ze ściany i położyłam na najwyższej półce w pokoju nauczycielskim.
- Jestem osobą niewierzącą, a krzyż kojarzy mi się ze śmiercią i okrucieństwem - tłumaczy Grażyna Juszczyk. - Nie chciałam być nim epatowana w miejscu pracy, dlatego zdjęłam go ze ściany i położyłam na najwyższej półce w pokoju nauczycielskim. Sławomir Mielnik
Nauczycielka, która usunęła krzyż z pokoju nauczycielskiego twierdzi, że była z tego powodu szykanowana. Teraz domaga się od szkoły odszkodowania.

Grażyna Juszczyk jest nauczycielką matematyki w Zespole Szkół Sportowych nr 1 w Krapkowicach. Gdy we wrześniu 2013 r. wróciła do pracy po urlopie dla poratowania zdrowia zauważyła, że w pokoju nauczycielskim zawisł krzyż.

- Jestem osobą niewierzącą, a krzyż kojarzy mi się ze śmiercią i okrucieństwem - tłumaczy nauczycielka. - Nie chciałam być nim epatowana w miejscu pracy, dlatego zdjęłam go ze ściany i położyłam na najwyższej półce w pokoju nauczycielskim.

Zobacz**Nauczycielce przeszkadza krzyż**

Początkowo nikt nie zauważył zniknięcia krzyża. Kobieta wspomina, że przeżyła szok, gdy po kilku tygodniach w szkole rozpętała się burza.

- Nauczycielki rozmawiały o tym, że zniknął krzyż, więc powiedziałam, że to ja go zdjęłam i wytłumaczyłam swoje powody - relacjonuje Grażyna Juszczyk. - Krzyże wiszą też wprawdzie w niektórych salach lekcyjnych, ale wcześniej nie protestowałam, aby nie powodować konfliktu. Widziałam, że czasami ten symbol pojawiał się, a później znikał z danej sali, ale nigdy nie budziło to takich emocji.

Gdy kobieta pojawiła się po weekendzie w szkole zauważyła, że dyrekcja zwołała na ten dzień nadzwyczajne zebranie. Nie przeczuwała jeszcze wtedy, że to z jej powodu rozpęta się awantura.

- Pani dyrektor zaczęła od tego, że wiemy już kto ośmielił się zdjąć krzyż. Później wygłosiła płomienne przemówienie w obronie tego symbolu i wyraziła swoje oburzenie wobec postaw tych, którym krzyż się nie podoba - mówi nauczycielka.

Kobieta wspomina, że próbowała przedstawić swoje racje, ale ciągle jej przerywano. Uważa, że wystąpienie dyrektorki miało podjudzić grono pedagogiczne przeciwko niej.

- Jedna z nauczycielek wykrzyczała, że to co zrobiłam było zwykłą kradzieżą, i że sprawę trzeba zgłosić na policję. W końcu wypaliła, że w szkole wcześniej ginęły różne rzeczy i być może również za tym stoję ja. Ręce mi opadły - opowiada rozżalona.

Atmosfera w szkole zagęściła się. Grażyna Juszczyk wspomina, że milkły rozmowy gdy wchodziła do pokoju nauczycielskiego, a część nauczycieli przestała się do niej odzywać. Uważa, że doświadczyła dyskryminacji ze względu na poglądy, dlatego skierowała sprawę do sądu. Domaga się też od szkoły 25 tys. złotych odszkodowania.

- Ta rada, którą pani dyrektor zwołała w sprawie krzyża to był zwyczajny lincz na Grażynie - opowiadała dziś przed sądem jedna z nauczycielek powołana na świadka. - Nie spotkałam się wcześniej z czymś takim, dlatego sparaliżował mnie strach. Siedziałam ze spuszczoną głową i nie miałam odwagi się odezwać.

Ostatecznie część osób stanęła w obronie nauczycielki, ale - jak twierdzą - nie zostało to dobrze przyjęte. - Wcześniej wydawało mi się, że i ja i Grażyna byłyśmy osobami lubianymi, ale po tym wszystkim nauczyciele odwrócili się od nas. Niektóre koleżanki wprost mówiły, że przeszkadza im to, że się z nią koleguję - opowiadała jedna z nich.

Grażyna Juszczyk uważa, że nagonka, która ją spotkała, odbiła się na jej zdrowiu. Kobieta przebywa na urlopie dla poratowania zdrowia.

Jej sprawę rozpatrzy Sąd Okręgowy w Opolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska