Ks. dr Marek Lis: - Popiełuszko nie dzielił ludzi

fot. Sławomir Mielnik
Ks. dr Marek Lis
Ks. dr Marek Lis fot. Sławomir Mielnik
- Dla ks. Jerzego ofiarami zła byli i Przemyk i Urban - mówi ks. dr Marek Lis.

Dziś na ekrany polskich kin, także Kinoplexu, wchodzi film Rafała Wieczyńskiego "Popiełuszko. Wolność jest w nas", który już podzielił krytyków. Jedni zachwycają się, że to "kawał prawdy, rzetelny obraz historyczny", inni piszą, że "przypomina jasełka wystawiane przez katechetę"...
- Ja film oglądałem na niewielkim ekranie, w małej sali, siedząc na niewygodnym krześle, a mimo to te 2,5 godziny, bo tyle trwa projekcja, nie było męką. Wieczyński napisał i wyreżyserował nie żadne jasełka, ale dobry scenariusz. Część wprowadzająca - dzieciństwo ks. Popiełuszki, dom rodzinny, relacje z najbliższymi, służba wojskowa - zamyka się w 20 minutach, a w kolejnych obserwujemy to, co zdarzyło się od momentu, gdy ks. Jerzy pierwszy raz spotkał się ze strajkującymi robotnikami w Hucie Warszawa w 1980 r. aż po październik '84, kiedy go zamordowano.

- Męczeńska śmierć, za którą ks. Popiełuszko ma być beatyfikowany, czyni z niego bohatera, postać pomnikową. Filmowe biografie Jana Pawła II pokazują, że twórcom trudno jest takich wyjątkowych ludzi sprowadzić na ziemię, zobaczyć w każdym z nich po prostu człowieka.
- Zgadzam się, filmy poświęcone naszemu papieżowi są takie... cukierkowate, ale "Popiełuszko" nie. Tu od początku do końca obcujemy ze zwyczajnym chłopakiem, który w sytuacjach dramatycznych komuś może pomóc, a drugiemu nie, który zmaga się z losem tak samo jak inni, nie rozumie tego, co się wokół dzieje, momentami zachowuje się jak szczeniak. Ma swoje słabości, na przykład pali papierosy, a przez swojego proboszcza postrzegany jest jako taki trochę nieudacznik.
- Joanna Szczepkowska, która w filmie gra swoją matkę, tak jak cała rodzina zaprzyjaźnioną z księdzem, ma nadzieję, że ten film nie będzie wykorzystywany politycznie i nie podzieli Polaków, bo ks. Jerzy by tego nie chciał. To możliwe?
- On na pewno ludzi nie dzielił, mówił, że walczy ze złem, nie z jego ofiarami, a za takie uważał i zamordowanego przez SB maturzystę Grzegorza Przemyka, i Jerzego Urbana. Sęk jednak w tym, że rzeczywistość, o której opowiada film, ocena stanu wojennego wciąż Polaków dzieli.

- Twórcy filmu przyznają, że zależy im nie tylko na widzach, którzy tamte wydarzenia pamiętają, ale także na młodzieży. Po co młodzi ludzie, których ta historia nie dotyczy, mieliby ją oglądać?
- Żeby zdać sobie sprawę, że z tamtych wydarzeń wzięło się nasze tu i teraz, że gdyby nie było tamtych gestów, zachowań, tamtych ludzi, gdyby nie było kogoś takiego jak ks. Jerzy Popiełuszko, nasz dzisiejszy świat wyglądałby zupełnie inaczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska