- Biskup opolski nie wyraża zgody na dalsze gromadzenie się wspólnoty w pomieszczeniach kościelnych i używanie dotychczasowej nazwy - czytamy w komunikacie kurii. Co o tym zdecydowało?
T.D.: - Wątpliwości wokół grupy i zarzuty, że coś jest nie w porządku, gdy idzie o jej kościelność, pojawiały się od wielu lat. Trudno było i nadal jest jednoznacznie je zweryfikować. Wielu oskarżeniom liderzy grupy zaprzeczali. W tej sytuacji ks. bp Andrzej Czaja zaproponował restrukturyzację. Zdecydował, że grupę poprowadzą nowi liderzy - wikariusze tamtejszej parafii. Oni też wyznaczą animatorów, których katolickość nie będzie budzić wątpliwości. Liderzy grupy złożyli w tej sytuacji rezygnację. Natomiast nie podporządkowali się dotychczasowi animatorzy. Jedność z biskupem jest - obok wspólnej wiary i sakramentów - kryterium katolickości. Stąd taka twarda decyzja.
- Skoro sygnały docierały od dawna, dlaczego kuria tak długo czekała?
T.D.: - Komisja starannie badała, jak grupa funkcjonowała teraz i w przeszłości. Biskupowi nie zależało na wyłączaniu kogokolwiek z Kościoła, lecz na uzdrowieniu grupy. Ale w sytuacji, gdy doszło do wypowiedzenia mu posłuszeństwa, nie było wyboru. Choć zdajemy sobie sprawę, że część tych osób może się znaleźć nawet w sytuacji schizmy, czyli zerwania z Kościołem.
- Co - poza nieposłuszeństwem - było w działaniu grupy niekatolickie?
H.S.: - Mamy zastrzeżenia co do traktowania Eucharystii, która dla nich nie jest źródłem i szczytem wiary, jak chce Kościół. Liderzy twierdzą, że nikomu nie zabraniają przystępowania do Komunii św., ale grupa tym nie żyje. Problematyczny jest także ich stosunek do sakramentu pokuty, a jeszcze bardziej do kultu Matki Bożej. Mówiłem im wiele razy: Co wam przeszkadza odmówić podczas spotkania w październiku dziesiątkę różańca? Nie korzystali. Skargi, że są problemy z ich katolickością, docierały nawet do Rzymu. Toteż zasadniczym celem zmian zaproponowanych przez nowego biskupa była rekatolicyzacja grupy.
- Co powinni zrobić ludzie przez wspólnotę poszkodowani?
H.S.: - Osoby pokrzywdzone mogą dochodzić sprawiedliwości przed sądem. Ale myślę, że z powodu działań grupy cierpią przede wszystkim krewni jej członków. Dla osób należących do krapkowickiej wspólnoty grupa była najwyższym dobrem, większym niż rodzina i Kościół. Podobnie działają sekty. Kolejnym problemem było oderwanie od parafii, która faktycznie członków wspólnoty nie zna. Stąd - powtarzam - decyzja biskupa o restrukturyzacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?