Ks. Sebastian Kneipp. Pokazał, że można leczyć wodą

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Ks. Sebastian Kneipp na własnej skórze eksperymentował z wodą. Odkrył, że pewnych sytuacjach ma lecznicze właściwości.
Ks. Sebastian Kneipp na własnej skórze eksperymentował z wodą. Odkrył, że pewnych sytuacjach ma lecznicze właściwości. Kopia. DIM
Ks. Sebastianowi Kneippowi zawdzięczamy nawyki związane z codziennym myciem się i spacerowaniem dla relaksu. Na jego nauce oparto też zabiegi w sanatorium "Sebastianeum" w Kamieniu Śląskim.

Na pomysł stworzenia ośrodka, w którym będą wykorzystywane kneippowskie metody leczenia wpadł jeszcze w latach 90. arcybiskup Alfons Nossol. W sierpniu 2002 r. w budynku po zrujnowanej stajni dla koni w Kamieniu Śl. ruszyły prace budowlane. Obiekt musiał przejść generalną przebudowę - na poddaszu powstały pokoje dla kuracjuszy, a na parterze jadalnia i hall rekreacyjny.

Kuria wybudowała także m.in kaplicę, recepcję i kuchnię. Najważniejsze dla powodzenia całego przedsięwzięcia miały być jednak metody leczenia jak hydroterapia i kinezyterapia, które w XIX w. wymyślił ks. Kneipp.

Duchowny (żył w latach 1821 - 1897) pochodził z małej wsi Stephansried na południu Niemiec. Urodził się w biednej rodzinie, która żyła z tkactwa. Był jednym z pięciorga dzieci, a fatalna sytuacja finansowa rodziców przekreślała jego możliwości zdobycia wykształcenia.

"W wieku 11 lat musiałem chodzić do piwnicy i uczyć się tkactwa, a mając 12 lat musiałem codziennie utkać 5 łokci płótna, co trwało od wczesnego ranka do wieczora" - wspominał Kneipp. Młody Sebastian miał ponadto problemy w szkole podstawowej prowadzonej przez… szewca, który często stosował rózgę.

Myśl o tym, żeby zostać księdzem pojawiła się u Kneippa w czasie, gdy stał się pełnoletni. Ruszył na poszukiwania duchownego, który wziąłby go pod swoją opiekę i pomógł dostać się do gimnazjum i na studia. To się jednak nie udało. Kneipp zaczął więc ciężko pracować i oszczędzać na własną naukę. Gdy uzbierał 70 guldenów, w wsi doszło do ogromnego pożaru. W płomieniach stanął rodzinny dom Kneippów, a wraz z nim spłonęły wszystkie oszczędności.

Rodzina zdołała odbudować dom. Po tym młody Sebastian znów wyruszył w drogę, by znaleźć księdza, który pomoże mu wstąpić w stan kapłański. Ostatecznie zainteresował się nim ks. Matthias Merkle, który był jego dalekim krewnym. Do gimnazjum dostał się w wieku 23 lat, przez co koledzy z klasy zwali go "Papą Kneipp". Jego późniejsze studia opłacił natomiast rolnik, którego marzeniem było wykształcenie kapłana.

W tym czasie pojawiły się jednak poważne problemy zdrowotne. Kneipp zapadł na gruźlicę płuc, co spowodowane było prawdopodobnie wieloletnią pracą w zawilgoconym warsztacie. W trakcie swojego pobytu w Dillingen postanowił przeprowadzić na sobie kilka eksperymentów zdrowotnych. Codziennie wchodził do Dunaju zażywając krótkich kąpieli w temperaturze wody 10-15 st. C. Zauważył, że dzięki temu czuje się lepiej.

Swoje eksperymenty kontynuował później na kolegach w seminarium. Jednemu z nich zalecił wskakiwać na dziedzińcu seminaryjnym do zbiornika z zimną wodą do podlewania kwiatów. Kneipp polewał go przy tym konewką, co wyraźnie zahartowało organizm kolegi.

Będąc już księdzem Kneipp zaczął stosować ponadto ziołolecznictwo. Pomagał ludziom cierpiącym na cholerę, dla których ówczesna medycyna była bezradna. Zainteresował się fachową literaturą i starał się rozwijać metody lecznicze opisane przez innych. Zauważył, że w życiu bardzo ważna jest higiena, wypoczynek po ciężkiej pracy (np. spacer).

Proponował też ruch na świeżym powietrzu. "W zachowaniu umiaru leży przyczyna porządku. Każde za dużo jak i za mało powoduje zamiast zdrowia chorobę" - pisał.

Ksiądz przez całe życie starał się udoskonalać swoje metody leczenia, które dziś zalicza się do medycyny naturalnej. Był autorem licznych książek, a w kazaniach podpowiadał ludziom, jak zdrowo żyć. Dziś wiedza, którą zgromadził duchowny wciąż jest rozwijana, a na świecie funkcjonuje kilkadziesiąt kneippowskich sanatoriów. Jeden z ośrodków wypoczynkowo-naukowych mieści się właśnie w Kamieniu Śląskim.

Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą, znawcą lokalnej historii. Wykorzystano fragmenty książki autorstwa Zygfryda Glaesera pt. "Śląskie Sebastianeum".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska