Ksiądz: - Odmowa terapii to nie eutanazja

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
- Człowiek ma prawo do godnego umierania, więc może nie chcieć, by wszystkie jego siły zostały zastąpione przez technikę - uważa ksiądz.
- Człowiek ma prawo do godnego umierania, więc może nie chcieć, by wszystkie jego siły zostały zastąpione przez technikę - uważa ksiądz. fot. wic
Ks. Prof. Piotr Morciniec, kierownik Katedry Teologii Moralnej i Etyki Społecznej Wydziału Teologicznego UO: - Uporczywa terapia przedłuża cierpienie, ale nie życie.

Według przygotowywanej właśnie ustawy bioetycznej pacjent będzie mógł odmówić uporczywej terapii. Jak ma się ta odmowa do eutanazji?
- To są wręcz przeciwieństwa. Czym innym jest pozwolenie na dokończenie życia ludzkiego, skoro śmierć jest jego kolejnym etapem. Czym innym zaś działanie w celu skrócenia życia. Przy eutanazji - mówiąc językiem teologicznym - człowiek czyni siebie panem życia swojego lub cudzego. W przypadku odmowy uporczywej terapii godzimy się, że człowiek jest śmiertelny i nie robimy wszystkiego, co technicznie możliwe, by jego agonię przedłużyć. Jeśli ktoś mówi, że niestosowanie uporczywej terapii jest eutanazją, myli pojęcia.

- Czym w praktyce jest uporczywa terapia?
- To stosowanie metod i środków, które przedłużają cierpienie i agonię, kiedy nie ma już możliwości przedłużenia życia. Człowiek ma prawo do godnego umierania, więc może nie chcieć, by wszystkie jego siły zostały zastąpione przez technikę.

- Coś takiego zrobił Jan Paweł II, odmawiając krótko przed śmiercią kolejnego wyjazdu do szpitala?
- Tak, o to chodzi. Papież prosił: pozwólcie mi godnie umrzeć.
- Jakie znaczenie będzie miał centralny rejestr sprzeciwów, w którym będą się mogli rejestrować pacjenci, którzy nie chcą być poddani uporczywej terapii?
- Być może za jego pomocą lekarze próbują się zabezpieczyć przed zarzutem eutanazji. Z drugiej strony na Zachodzie istnieje coś, co się nazywa testamentem pacjenta. Ale on zwykle o wiele dalej się posuwa, aż do zgody na przerwanie życia. Gdyby rejestr miał pełnić taką rolę, byłby nie do przyjęcia.

- A jak ksiądz ocenia film "Prawo do śmierci", pokazujący ostatnie chwile człowieka w klinice eutanazyjnej?
- Zgadzam się z opinią, że jest on propagowaniem samobójstwa i - przepraszam, że tak to nazwę - pornografią śmierci. Śmierć domaga się intymności. Człowieka umierającego oddziela się parawanem od opinii publicznej, łącznie z mediami. To nie jest tylko symbol. Powtórzę: człowiek ma prawo do intymności w umieraniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska