Ksiądz Wojnarowski bije dzieci na religii

fot. Paweł Stauffer
Ksiądz Krzysztof Wojnarowski: - Skarg jest tylko kilka. Nie należy robić reguły z kilku przypadków.
Ksiądz Krzysztof Wojnarowski: - Skarg jest tylko kilka. Nie należy robić reguły z kilku przypadków.
Duchowny twierdzi, że stosuje 'zabawne metody', a dzieci go lubią. Rodzice protestują, dyrekcja Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Krapkowicach, że nic nie wiedziała.

Dla mnie ktoś pobity to już nie wstaje

Dla mnie ktoś pobity to już nie wstaje

Ks. Krzysztof Matysek, dyrektor Wydziału Katechetycznego Kurii Diecezjalnej w Opolu:

- Sprawa jest delikatna i ostrzegałbym przed ferowaniem zbyt pośpiesznych wyroków, tym bardziej że bada ją prokuratura. Mamy tutaj dwie wersje wydarzeń: jedna matki, druga - proboszcza. Matka twierdzi, że dziecko było wyszarpane z ławki i pobite. Ksiądz mówi, że dziecko zostało skarcone poprzez uderzenie paskiem. Dla mnie ktoś "pobity" to już nie wstaje, ma ślady, można mu zrobić obdukcję. A tu tego nie było. Ksiądz na pewno popełnił błąd. Nie powinien tak się zachować. Ale należy spytać także, jakie były przyczyny jego zachowania? Może te dzieci rzeczywiście są bardzo krnąbrne? Dopóki znałem tylko wersję matki, byłem gotów wyciągnąć surowe konsekwencje. Mam uprawnienia od biskupa nawet, aby odsuwać księży od wszelkiej pracy w szkole. I były już takie decyzje. Ale tu zrobiliśmy w szkole głosowanie, czy odsunąć księdza, i większość rodziców uznała, że on jednak dobrze się sprawdza jako nauczyciel religii. Ja ze swej strony przeprowadziłem rozmowę z proboszczem, nie będę ujawniał jej treści, ale była jednoznacznie krytyczna. Pani dyrektor jako pracodawca może dać mu upomnienie do akt, to jej decyzja, co zrobi. Ale ksiądz Wojnarowski nie jest psychopatą ani człowiekiem niezrównoważonym, dzieci go lubią! Sam widziałem, jak się do niego garną w szkole. Moje wątpliwości budzą też inne skargi, które teraz spływają. Nagle znaleźli się zatroskani rodzice, którzy domagają się ukarania księdza za coś, co rzekomo miał zrobić dwa czy trzy lata temu? Gdzie oni byli wcześniej?

- Adrian płakał całą lekcję. Wszyscy byliśmy przestraszeni, on nic złego nie zrobił, tylko rozmawiał - opowiada jeden z kolegów pobitego ucznia klasy III a Zespołu Szkół Sportowych nr 1 w Krapkowicach. - Ksiądz w ogóle jest nerwowy, bił nas dziennikiem po głowach, jak ktoś gadał albo chodził po klasie. Ale z tym biciem pasem to myśleliśmy, że nas tylko tak straszy. Mówił, że będzie bił, jak się nie będziemy uczyli. Teraz rozzłościł się jeszcze bardziej. Powiedział, że będzie musiał być dla nas niemiły, bo na niego skarżymy.

Mama Adriana, Agnieszka P., złożyła doniesienie na policję, a ta skierowała sprawę do prokuratury. Prokurator potraktował sprawę poważnie: polecił wszcząć dochodzenie w sprawie podejrzenia o popełnienie przestępstwa z artykułu 217 kodeksu karnego, czyli o naruszenie nietykalności cielesnej.
- Zazwyczaj to przestępstwo ścigane jest z oskarżenia prywatnego, ale w tym przypadku prokurator polecił wszcząć postępowanie z urzędu ze względu na ważny interes społeczny, gdyż podejrzany jest ksiądz, a w trakcie postępowania sprawdzającego wyszło na jaw, że podobnych zdarzeń mogło być więcej - mówi młodszy aspirant Jarosław Waligóra, oficer prasowy Powiatowej Komendy Policji w Krapkowicach. - Będziemy przesłuchiwać świadków.

Jezioro łabędzie księdza Wojnarowskiego
Ksiądz Krzysztof Wojnarowski z parafii Ducha Świętego uczy w "jedynce" czwarty rok, zawsze jednak tylko klasy komunijne. Od początku miał ciężką rękę do dzieci. Konkretnie - do chłopców. Dokładnie dwa lata temu - w grudniu 2005 - Tomek I. z ówczesnej klasy komunijnej trafił na dwa tygodnie do szpitala. Dwa dni wcześniej ksiądz uderzył go dziennikiem w głowę. Tomek miał zaburzenia równowagi, bóle głowy, potrójne widzenie. Lekarze z oddziału neurologii dziecięcej w Opolu podejrzewali, że mogło dojść do urazu mózgoczaszki.

- Wezwali mnie do szkoły, żeby zabrać dziecko, bo się przewraca i boli je głowa, ale nikt mi z nauczycieli nie powiedział, dlaczego - opowiada matka Tomka, Grażyna, która zgłosiła się na świadka na policję. - Dzieci powiedziały, że ksiądz go zbił. Już wcześniej na zebraniach rodzice skarżyli się na księdza wychowawczyni: że stuka głowami jednego o drugiego, że potrafi wziąć dziecko za głowę i walnąć w ławkę, ale akurat mi mój Tomek nic nie mówił. Przeżyłam horror. Na szczęście u Tomka wszystko wróciło do normy, dyrektorka powiedziała, że ksiądz dostał upomnienie i obiecała, że nikt więcej Tomka nie uderzy. Ale wiem, że ksiądz robi to innym dzieciakom, więc zostawić tak tego nie można.

O ciężkiej ręce księdza Wojnarowskiego wiedzą wszyscy. Rodzice nie interweniują, póki nie dotyczy to ich dziecka:

Dyrektor Teresa Wichary (próbuje zasłonić księdza): - Żadne dziecko nie skarżyło się ani na mnie, ani pani pedagog na zachowanie księdza.
(fot. fot. Paweł Stauffer)

- Wie dyrekcja, wiedzą wszyscy nauczyciele, nie robią nic - przyznaje Maria B., matka bliźniaków, których ksiądz uczył trzy lata temu. Sama pracowała wtedy w "jedynce" w księgowości:
- Ksiądz urządzał sobie w klasie "taniec jezioro łabędzie" - tak to nazywał - opowiada pani Maria. - Brał dzieci za włosy i tak ciągnął w górę, że musiały stawać na palcach i przebierać nogami. Jak się dowiedziałam, że mój Piotrek też "tańczył", nie szłam nawet do dyrektorki, tylko zaraz poleciałam do Wojnarowskiego. "Może ksiądz by mi pokazał ten swój balet" - powiedziałam. "Jako rodzic mam prawo przyjść na lekcję, przyjdę popatrzeć". Myśli pani że się zmieszał? To on mnie próbował postraszyć.

Ksiądz przybrał groźną minę, przybliżył twarz do twarzy matki i zapytał: "Mówi pani o moich zabawnych metodach? Przecież ja bym sobie z nimi inaczej nie poradził". Mama Piotrka zapowiedziała księdzu, że jak jeszcze raz go skrzywdzi, nagłośni sprawę. I ksiądz już więcej Piotrka nie tykał. Ale innych - owszem.

Nic nie widziałam, nic nie słyszałam
Dyrektorka Zespołu Szkół Sportowych nr 1 Teresa Wichary zaprzecza, że ksiądz znęca się nad uczniami fizycznie i psychicznie za jej cichym przyzwoleniem. Mówi, że w ogóle o tym nie wiedziała:

- Żadnych oficjalnych skarg na piśmie na księdza nie miałam - mówi Teresa Wichary. - Tylko raz, w listopadzie 2005 roku, mama Tomka poinformowała wicedyrektora, a mnie wychowawczyni klasy na zebraniu klasowym. Rozmawiałam z księdzem oraz dziećmi. Dzieci przyznały, że były karcone oraz że często niegrzecznie zachowywały się na religii. Ksiądz otrzymał upomnienie ustne. Pierwszą pisemną skargę na zachowanie księdza otrzymałam 27 listopada 2007 i była ona rozpatrzona zgodnie z obowiązującymi procedurami. Żadne dziecko się nie skarżyło ani mnie, ani pani pedagog na zachowanie księdza na lekcji religii. Ksiądz jest lubiany przez dzieci, często spędza z nimi przerwy na korytarzu! - przekonuje dyrektorka.

Zebranie, o którym nie wszyscy wiedzieli
Rodzice Adriana, który dostał lanie pasem, zażądali od dyrektorki zawieszenia księdza jako nauczyciela religii do czasu wyjaśnienia sprawy, a docelowo odsunięcia od nauczania. Usłyszeli, że nie jest to w gestii dyrektora. Że przełożonym proboszcza jest kuria i biskup. Więc byli i w kurii. Stanęło na tym, że 5 grudnia odbyło się zebranie rodziców klasy III a, na którym mieli głosować, czy ksiądz ma dalej uczyć ich pociechy, czy powinien zostać odsunięty. Na spotkanie przyszło jednak tylko 14 rodziców, a dzieci jest 27. Jedna osoba się wstrzymała od głosu, 6 głosowało przeciw księdzu, a 7 - aby został. Krzysztof Wojnarowski nadal uczy religii w obu klasach komunijnych.

- Tylko że ja w ogóle nie byłam powiadomiona, że ma być jakieś zebranie w sprawie księdza! - mówi mama 9-letniego Kamila. - Poszłabym na nie na pewno. Tym bardziej że właśnie dowiedziałam się od mamy Adriana, że księdzu zdarzało się zbić także mojego syna! Syn wygląda na mocno zastraszonego, jak go wypytywałam, to długo nie chciał się przyznać. Kto wie, ile jeszcze innych rodziców nie wie, co spotkało ich dzieci.

Jakbyś był grzeczny, tobyś nie dostał
Skąd mama Adriana dowiedziała się, że Krzysztof Wojnarowski bił Kamila? Ano od samego księdza! Po szkolnym zebraniu ustalono, że proboszcz przeprosi chłopca w obecności matki. Nie zrobił tego.
- Powiedział: "No widzisz, Adrianku, jakbyś był grzeczny, tobyś nie dostał" - opowiada wzburzona kobieta. - A potem kazał mu wymienić "kogo ksiądz jeszcze nie lubi" i za co. I wtedy usłyszałam, kto w III a dostaje dziennikiem po głowie, a ksiądz nie zaprzeczył! Jestem załamana postawą i proboszcza, i jego przełożonych. Wszyscy zachowują się tak, jakby bicie i poniżanie dzieci było dozwolone. A może to tylko księża są bezkarni? Jak zadzwoniłam do kurii i opowiedziałam, w jakiej sprawie, siostra zakonna, która pełni tam rolę sekretarki, powiedziała: "Może ksiądz miał zły dzień?". A dyrektor wydziału katechetycznego kurii Krzysztof Matysek najpierw obiecał mi, owszem, że proboszcz zostanie odsunięty od nauczania. Ale po rozmowie z nim oświadczył, że to "przecież były tylko żarty!". Mnie naprawdę nie chodzi o żadną zemstę, ale o dobro dzieci! Naszego Adriana wypisaliśmy z religii, ale wiem, że inne dzieci są zastraszone, a rodzicom nie chce się wierzyć, że ksiądz może je krzywdzić. On ma na nie bardzo duży wpływ i umie manipulować ich poczuciem winy. Nasz synek też się nam nie skarżył, tylko chodził osowiały. Ja też o pobiciu dowiedziałam się od innych rodziców!

Rodzice i nauczyciele są podzieleni. Niektórzy domagają się odejścia księdza. Inni go bronią. Dyrektor Wichary, choć jest jego pracodawcą, twierdzi, że nie może wyciągnąć żadnych konsekwencji z zaistniałych zdarzeń, bo jego przełożonym jest biskup.
Proboszcz Krzysztof Wojnarowski nie jest zbyt rozmowny. Mówi, że czeka na wynik dochodzenia prokuratora: -Nie będę się tłumaczył, i tak już mnie osądziliście, szukacie sensacji - stwierdza ksiądz. - Powiem krótko: od trzech i pół roku uczę religii w dwóch klasach. Pięćdziesięcioro dzieci ma około 50 lekcji rocznie. Skarg jest tylko kilka. Nie należy robić reguły z kilku przypadków.

Rozmawiamy w szkole na przerwie. Wokół kręcą się dzieci.
- Uderzy jeszcze ksiądz kiedyś jakieś dziecko? - pytam na koniec.
Ksiądz po namyśle:
- Myślę, że nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska