- Dowiedzieliśmy się tuż przed rozpoczęciem liturgii Wielkiego Piątku, że ks. Józef prawdopodobnie miał zawał - opowiada ks. Aleksander Sydor, proboszcz sąsiedniej gogolińskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. - Ksiądz profesor Joachim Piecuch, pracownik naukowy UO, który mieszka na terenie parafii, od razu pojechał do Karłubca. Zdążył udzielić umierającemu Sakramentu Chorych. Zastał już na miejscu pogotowie.
Wiernych, którzy byli w kościele poproszono o wyjście z niego. Reanimacja trwała ponad godzinę. Niestety, bez skutku.
Ceremonie Męki Pańskiej już się nie odbyły.
Wierni spontanicznie skrzyknęli się do kościoła na 21.00 na modlitwę różańcową za swojego księdza.
- Kiedy na koniec nabożeństwa ogłosiłem ludziom o tym wypadku, wiele osób płakało - mówi ksiądz Sydor, który dobrze znał zmarłego proboszcza.
Razem rozpoczynali naukę w seminarium i nie ukrywa wzruszenia tym, co się zdarzyło.
- Był bardzo dobrym, gorliwym i skromnym księdzem, pięknie śpiewał - wspomina. - Wybraliśmy go dziekanem dekanatu Kamień Śląski. Wydawało się, że jest w dobrej formie. Zapraszał nas wszystkich na swoje kwietniowe urodziny. Ale podczas biskupiej wizytacji w naszym dekanacie, kiedy dziękował ks. biskupowi za obecność, powiedział: Księże biskupie proszę pamiętać, że większość z nas ma po sześćdziesiątce. Więc może już czuł się gorzej...
Zmarły ks. Józef Skowronek miał 63 lata. Pochodził z Wielowsi. Wyświęcony na księdza w 1974 roku pracował jako wikariusz w Raciborzu, Gliwicach Łabędach i Sierakowie Śląskim. W latach 1982-1989 był proboszczem parafii Polesie, od 1989 w Gogolinie-Karłubcu