Księża oskarżeni o pedofilię. Wilk i owieczki

Redakcja
Rozmowa z Piotrem Pośpiechem opolskim ginekologiem-seksuologiem.

- Sprawa księdza Gila, sprawa księdza Grzegorza K., po raz pierwszy w Polsce ofiara molestowania przez księdza domaga się w sądzie odszkodowania od Kościoła. Sporo ostatnio tych sensacji.
- Kościół w Polsce boryka się z takimi samymi problemami jak Kościół w Ameryce czy w Europie Zachodniej, tam procesy o odszkodowanie czy wiadomości o molestowaniu są głośne co najmniej od lat 80. i 90. Dla mnie obecne sprawy w Polce nie są czymś sztucznie wywołanym. Do gabinetu seksuologa od lat trafiają księża, do mojego - nie tylko katoliccy. Oto leży przede mną opinia, jaką wystawiłem - jako biegły sądowy - jednemu z księży, oskarżonemu m.in. o wykorzystywanie seksualne osób poniżej 15. roku życia. Sprawa nie dotyczy księdza z Opolszczyzny, toczyła się w sądzie poza naszym województwem. Jestem biegłym, więc pokażę tylko fragmenty nie pozwalające na identyfikację...

- Czytam: "W 17. roku życia był związany z młodszą, 15-letnią dziewczyną. Powołanie, mimo wątpliwości związanych ze swoją seksualnością, traktował jako misję". Co to znaczy?
- Księża - z uwagi na obowiązujący ich celibat - są pod presją, która - może to wydaje się niektórym paradoksalne - sprawia, że ryzyko wystąpienia zachowań np. pedofilskich czy homoseksualnych jest większe niż w innych środowiskach. Jeśli osoby te wcześniej miały już doświadczenia seksualne, a mimo to decydują się "pójść za powołaniem" - ryzyko wcale się nie zmniejsza. W tym przypadku z wywiadu wynika, że mężczyzna jeszcze przed święceniami - zanim został diakonem - miał wątpliwości związane ze swą seksualnością. Jednocześnie dopatrywał się znaków wskazujących na to, że jego przekonanie jest mylne. Gdy szyto dla niego szaty na święcenie, zwierzył się krawcowi z wątpliwości, proponował, by wstrzymać się z wykonaniem usługi. Wtedy krawiec oświadczył, że akurat ten strój jest już opłacony, bo parę dni temu była u niego klientka - elegancka emerytka. Gdy zobaczyła zlecenie na szaty liturgiczne, postanowiła ufundować jedną z nich.

- Przypadkowy wybór anonimowej "sponsorki" padł na konkretną szatę, co pozwoliło wątpiącemu uwierzyć w powołanie, zobaczył w całej sytuacji "znak od Boga"?
- Tak było. Został duchownym i przez 15 lat bycia posługi był też... pedofilem. Do mnie trafił, gdy popełnił przestępstwo w warunkach recydywy. Z wywiadu wynika, że już na studiach nawiązał stosunki homoseksualne z księżmi. Napisał nawet pracę magisterską na temat homoseksualizmu…

- Czytam w pana opinii: "(…) praca przedstawia ekumeniczno-liberalne spojrzenie na temat homoseksualizmu, ale jest w jawnej sprzeczności z deklaracjami i widzeniem tego problemu przez oskarżonego". Dlaczego?
- Przeczytałem całą tę pracę - to była kompilacja zachodniej dość postępowej, literatury. Z zaciekawieniem pytałem księdza o jego poglądy, ale w rzeczywistości okazały się zupełnie inne niż te opisane. Żadnych oznak liberalności. Poseł Annę Grodzką nazywał zboczeńcem, największym diabłem. Nie przekonywały go argumenty, że w przypadku transseksualizmu mamy do czynienia - z medycznego, w pełni zdiagnozowanego i udowodnionego punktu widzenia - z fatalną pomyłką. Czy to matki natury, czy samego Stwórcy, ale pomyłką, w wyniku której w ciele mężczyzny znalazł się mózg i psychika kobiety bądź na odwrót. "Transseksualizm to zło i zboczenie" - powtarzał ten ksiadz.

- To czym była wedle niego pedofilia?
- Zna pani fragmenty zeznań ministrantów i "podopiecznych" księdza Grzegorza K. na temat tego, co mówił im duchowny?

- Ksiądz Grzegorz pytał ministrantów, czy wiedzą, co to jest miłość grecka, przekonywał, że prawdziwe uczucie może łączyć jedynie mężczyzn.
- Tu było podobnie, oskarżony powoływał się na stosunki starożytnych filozofów ze swymi uczniami. Poza tym przekonywał, że miłość homo czy pedofilska jest bardziej czysta niż stosunki z kobietą. W innym przypadku, jaki miałem, ksiądz katolicki - jak zaczarowany - powtarzał to samo. Oni są tzw. ekskluzywnymi pedofilami, interesują ich dzieci do 14. roku życia, kiedy to obok typowego uroku dziecięcego pojawiają się też objawy dorosłości, dojrzewania. Zwykle tacy pedofile są bardzo aktywni, działają w różnych grupach młodych ludzi. Niebezpieczeństwo polega też na tym, że zachowania ewoluują od tych "soft" po groźniejsze. Znam przypadek księdza, który odczuwał podnietę, gdy z dziećmi wchodził do basenu, wystarczyło, że się popluskał, usłyszał śmiech dziecka. To są początki.

- Czy ksiądz, którego pan ostatnio "opiniował", był chociaż na początku swej posługi dobrym duszpasterzem?
- Nie wiem. Był na pewno księdzem aktywnym, brał udział w organizowaniu oaz dla młodzieży, szczególną opieką otaczał ministrantów, z którymi szybko wchodził w coraz bardziej zażyłe kontakty. Był jak wilk w stadzie owiec. Zapraszał młodych do siebie i opowiadał o miłości greckiej. Takie zachowania zawsze są rozwojowe. Z organoleptycznych "innych czynności seksualnych", przeszedł do pełnych stosunków homoseksualnych z nieletnimi.

- Wpadł, bo…
- Zdradziła go policji jedna z ofiar, zgodziła się na udział w czymś na kształt prowokacji, ksiądz został złapany praktycznie na gorącym uczynku. Jak mówiłem, to było druga jego sprawa. W pierwszej został skazany, w zawieszeniu, za posiadanie i rozpowszechnianie treści pornograficznych; sąd uznał, że materiał dowodowy dotyczący samego wykorzystywania seksualnego nieletnich jest wtedy zbyt słaby i od tych zarzutów go uniewinnił.

- Nic dziwnego, że w jego środowisku wierzono, iż jest niewinny…
- Sądzę, że duchowni wiedzieli więcej niż prokurator czy sędzia. Przecież wszystko trwało 15 lat. Ale nikt z tego środowiska - mam na myśli duchownych z otoczenia czy kurię - nie poinformował prokuratury. Co więcej, jego kościelny zacierał ślady, na przykład na jego prośbę skasował treści pornograficzne z pendrive'a. W końcowej fazie ksiądz był niezwykle aktywny, wybierał się w egzotyczne podróże, brał z sobą chłopców z biednych rodzin, niby na wakacje. Fotografował się z nimi w sytuacjach nie budzących wątpliwości. By sfinansować niektóre z tych podróży, dopuścił się przestępstw gospodarczych, fałszował dokumenty, sprzeniewierzał pieniądze parafii. Jego środowisko musiało wiedzieć, domyślać się, podejrzewać.

-Ksiądz Kazimierz Sowa mówi w takich przypadkach o poczuciu fałszywej solidarności.
- To niejedyny powód. Drugim jest silna pozycja Kościoła i ogólny strach przed prawdą o pedofilii wśród księży, tu bierze górę taka... mentalność średniowieczna, powszechne przekonanie, że duchownym więcej wolno, każda krytyka ich dotycząca jest krzywdząca. W społeczeństwo idą sygnały - aby nie "jątrzyć" i nie bić na alarm na temat zjawiska, są przecież oficjalne wypowiedzi hierarchów, że takie "wypadki" to indywidualne sprawy, a nie problem całego Kościoła. Występuje strach przed posądzeniem o nagonkę na duchowieństwo. Ten "mój" ostatni ksiądz, nawet gdy były już przeciwko niemu twarde dowody, powtarzał: To nagonka!

- Teraz wielu podobnie mówi o przypadku wspomnianego ks. Grzegorza K., który został skazany przez Sąd Rejonowy w Otwocku za molestowanie ministranta. Ma teraz sprawę w kolejnej instancji, nie stawia się zresztą na nią. W pierwszej instancji udowodniono mu "inne czynności seksualne" wobec ministrantów. Tymczasem komentujący publicznie sprawę ksiądz kanclerz Lipka mówił: To kwestia interpretacji.
- W przypadku ks. Grzegorza K. ujawniło się wiele charakterystycznych dla zjawiska zachowań. Po pierwsze, mimo wyroku skazującego, jaki zapadł wiosną, zwierzchnicy księdza odwołali go z parafii dopiero teraz, po szumie w mediach. Jeszcze niedawno ten ksiądz opiekował się ministrantami! Psycholog, która dowiedziała się o zachowaniach księdza wobec młodych i powiadomiła o nich prokuraturę, poinformowała też kurię. I przez dwa lata nic. Ksiądz miał wciąż kontakt z dziećmi.

- Problem pedofilii to problem całego społeczeństwa, a nie tylko Kościoła katolickiego - zwracają uwagę duchowni.
- Zgadzam się. Wydałem około 2,5 tysiąca opinii sądowych, z czego niemal 2 tys. ma związek z pedofilią. To zjawisko dotyczy także tych, którzy - wydaje się - winni być poza podejrzeniem.

- Czy trafiają do pana duchowni po prostu zaniepokojeni swym zachowaniem, pragnący zapanować nad nim, leczyć się?
- Nie pytam o zawód, czasami ktoś sam o nim zacznie opowiadać. Zjawisko pedofilii jest ogromne, skomplikowane, zdarzają się ludzie przestraszeni tym, co robią, swymi żądzami, często wręcz błagają: dam się zoperować, wykastrować - jeśli to pomoże. Ale są i okrutni sadyści, skrajni dewianci. Są tacy, którzy trafiają - rzekłbym - prewencyjnie, bo są przestraszeni swymi preferencjami. Innych poznaję, bo mam wydać dla potrzeb sprawy sądowej opinię. Duchowni - takie mam odczucie z praktyki - trafiają do gabinetów seksuologów już oskarżeni lub gdy wiedzą, że będą mieli sprawę, że pewne fakty wyjdą na jaw, a wtedy zapisek o leczeniu się może być okolicznością łagodzącą.

- W samym Kościele ścierają się co najmniej dwie opcje: jedna jest za szczerym mówieniem o problemie, druga - wręcz przeciwnie, to wynika choćby z wypowiedzi księdza Lipki, za którą zresztą stracił stanowisko. Ale jakoś mało mówi się o ofiarach.
- Przedstawiane są ich zeznania, cytowane wypowiedzi. Ale prawie w ogóle nie mówi się o ich krzywdzie, może się to zmieni teraz - gdy pojawiła się pierwsza w Polsce sprawa odszkodowania od diecezji dla ofiary księdza-pedofila. Pamiętajmy, że ofiary dorastają, ale doświadczeń z przeszłości nie da się zatrzeć z czasem, zapomnieć raz na zawsze. Nawet w przypadku dzieci i młodzieży doświadczonej kontaktami "soft" psycholodzy muszą wykonać ciężką pracę, aby przywrócić im równowagę emocjonalną, świadomość seksualną, właściwe postrzeganie ról mężczyzny i kobiety. W cięższych przypadkach pojawia się konieczność terapii nawet przez całe życie. Jedna z moich pacjentek, ofiara gwałtu, mimo kilkunastoletniej terapii nie potrafi się wciąż odnaleźć w roli kobiety. Początkowo jej stan nawet się pogarszał, to znaczy 4 miesiące po gwałcie była w większej depresji niż tydzień po - i to mimo wysiłku terapeutki. I jeszcze jedna sprawa: z wywiadów w sprawach sądowych wiele razy wyłania się obraz oskarżonego, który sam w wieku dziecięcym był doświadczony, na przykład przemocą seksualną. Przemoc rodzi przemoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska