Kto czego nie zrozumiał

Joanna Jakubowska
Od maja 600 bezrobotnych z byłych pegeerów miało dostać pracę. Przedstawiciele powiatów wątpią, czy tak się stanie.

ELŻBIETA RUTKOWSKA, WICEWOJEWODA OPOLSKI:
- Jest jeszcze cały miesiąc na przedyskutowanie szczegółów, które budzą jakieś wątpliwości. Być może, że starostowie, którzy uczestniczyli w pierwszym spotkaniu, nieumiejętnie przekazali informacje innym samorządowcom, stąd nieporozumienie. Jako autorzy programu nie zmieniliśmy w nim niczego. Być może na początku podaliśmy za mało szczegółów, ale np. gmina Strzelce Opolskie przygotowała się świetnie do udziału w programie i nie miała żadnych wątpliwości, jak z niego skorzystać.

JERZY KOŁODZIEJ, DYREKTOR AGENCJI WŁASNOŚCI ROLNEJ SKARBU PAŃSTWA W OPOLU:
- Na pierwszym spotkaniu zostały przedstawione starostom zasady finansowego udziału AWRSP w tym przedsięwzięciu. Mówiliśmy o refundowaniu kosztów wynagradzania pracodawcom tworzącym nowe miejsca pracy, nie było zaś mowy o pokrywaniu innych kosztów - materiałowych czy pochodnych od wynagrodzeń. Resztę musi pokryć kto inny. Możliwości refundacji są określone z zarządzeniu prezesa AWRSP i nie możemy wykroczyć poza zapisy rozporządzenia. Nie wszyscy wszystko zrozumieli.

STANISŁAW RAKOCZY, STAROSTA KLUCZBORSKI:
- Mówi się, że w sprawie zasad programu aktywizacji byłych pracowników pegeerów ktoś czegoś nie zrozumiał. Dziwne, że wszyscy, którzy na wcześniejszych spotkaniach byli, zrozumieli to tak samo, czyli agencja daje pieniądze na refundację zatrudnienia, a naszym, tzn. samorządów zadaniem jest znaleźć bezrobotnych z terenów popegeerowskich i wyznaczyć front robót. Ja ciągle liczę na to, że sprawa się wyjaśni na jakimś spotkaniu z wicewojewodą, który program firmuje. I mam nadzieję, że chociaż w mniejszym zakresie, ale że będzie on realizowany. Natomiast jestem zdegustowany faktem, że podaje się nam informacje, a potem "w trakcie meczu" zmienia się zasady gry. I żeby potem nie wyszło, że powiaty są winne, bo po naszej stronie żadnej winy nie ma. Jesteśmy tak samo rozczarowani, jak mogą być rozczarowani ludzie, których program, jak to się mówiło, "miał wyrwać z marazmu". Ale mam jeszcze nadzieję, że sprawa się wyjaśni.

Po raz pierwszy pisaliśmy o tym projekcie miesiąc temu. Obietnica zatrudnienia została sformułowana w programie "Aktywizacja zawodowa byłych pracowników PPGR i członków ich rodzin". Program został opracowany przez Elżbietę Rutkowską, wicewojewodę opolskiego, przy współpracy Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa. Agencja obiecywała wtedy, że zrefunduje pracodawcom, którzy stworzą w ramach tego programu nowe miejsce pracy, 100 procent najniższego wynagrodzenia.

Na 6 lutego program zakładał:
- Zrefundowanie kosztów wynagrodzenia pracodawcom, którzy stworzą nowe miejsca pracy dla bezrobotnych z pegeerów, przez AWRSP.
- Agencja opolska ma na ten cel około dziesięciu milionów złotych.
- Pracę bezrobotnym zapewni m.in. Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu.
Naborem ludzi do prac melioracyjnych miały zająć się powiatowe urzędy pracy z Brzegu, Kluczborka, Nysy, Namysłowa i Opola (gmina Niemodlin), na których terenie bezrobocie jest najwyższe w województwie.

W ciągu miesiąca powiaty i gminy wywiązały się ze swego zadania: wybrały bezrobotnych uczestników programu i przygotowały zakres prac, które mieszczą się w jego założeniach (głównie prace melioracyjne). Jednak na kolejnym spotkaniu przedstawiciele powiatowych urzędów pracy dowiedzieli się od autorów programu, że... nie zrozumieli zasad finansowania aktywizacji bezrobotnych.

- Chodzi o pokrycie pochodnych od wynagrodzeń - mówi Elżbieta Gabryś, kierownik PUP w Kluczborku. - Teraz okazuje się, że agencja nie pokryje tych kosztów, a na pierwszym spotkaniu nikt o tym nie powiedział. Z naszego powiatu do prac melioracyjnych zakwalifikowaliśmy 190 bezrobotnych. Pochodne od najniższego wynagrodzenia wynoszą 161,83 zł. Zakładając, że zatrudnienie trwałoby sześć miesięcy, to są ogromne koszty. Nasi partnerzy, którzy chcą uczestniczyć w tym programie - burmistrzowie, wójtowie, nadleśnictwo i powiatowy zarząd dróg - jako ewentualni pracodawcy nie dysponują takimi kwotami. 7 marca mieliśmy się jeszcze raz spotkać z panią wicewojewodą, aby wyjaśnić to wszystko do końca, ale spotkanie zostało odwołane.

Zbigniew Kłaczek, kierownik PUP w Brzegu, dodaje, że Jerzy Kołodziej, dyrektor AWRSP, na drugim spotkaniu 1 marca wycofał się z deklarowanej przed miesiącem kwoty 10 mln zł na refundację kosztów wynagrodzenia. Przedstawiciele powiatów mówią wprost, że najpierw obudzono wśród bezrobotnych na ich terenie olbrzymie nadzieje, a teraz okazuje się, że były to nadzieje płonne.
- Na przykład wójt gminy Lubsza był bardzo zainteresowany zatrudnieniem bezrobotnych z byłych pegeerów, ale przyznał, że zapłacenie składek ubezpieczeń zdrowotnych to wielki problem - mówi Kłaczek. - Na naszym terenie mamy 300 osób, które mogłyby zostać zatrudnione w ramach tego programu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska